Miałem dzisiaj przyjemność obejrzeć w kinie Prometeusza . Wiele się naczytałem przed
wyprawą na seans opinii negatywnych o tym filmie . Cóż , wiele z moich obaw okazało
się prawdziwych . Ridley Scott za bardzo skupił się na pokazywaniu zabawek jakimi
dysponuje w tym projekcie . Technika 3D jak dla mnie zupełnie zbędna , no może poza
jedna scena która gniecie jajca . Fabuła nie trzyma się za bardzo kupy . Bohaterowie
postępują w tak dziwny i niezrozumiały sposób że aż dziw człowieka bierze . Mógłbym
poprzeć to przykładami ale nie będę spoilerował . Scott w typowy dla siebie sposób
kładzie duży nacisk na relacje człowiek-maszyna i chyba trochę za bardzo z tym przegiął
bo momentami miałem wrażenie że to android jest głównym bohaterem , a nie para
naukowców-biologów. Dla przeciwwagi tym ujemnym aspektom ,Scott postawił temat
wielce filozoficzny : wiara w stwórcę (a raczej stwórców , jak w filmie) oraz pytanie które
nurtuje ludzkość od zawsze czyli skąd pochodzimy i jaki cel ma nasze życie . Muszę
przyznać że ten wątek jest dużym atutem filmu . Niestety nieudolne według mnie próby
nawiązania do pierwszej części Obcego bardzo psuja obraz historii dziejącej się na
ekranie (ponownie pominę przykłady przez wzgląd na spoilery) . Prometeusz wywarł na
mnie bardzo pozytywne wrażenie , chociaż czuje spory niedosyt . Epilog według mnie jest
najmocniejszą strona całej produkcji . Wyjaśnia wiele wątków z Obcego , pozostawiając
szeroko otwartą furtkę do zupełnie nowej opowieści która ma potencjał do stania się
zupełnie nowa historią . Na pewno nie jest to film na który powinno się pójść z osoba
gadatliwą , bo nie wychwyciwszy jednej sceny możemy mieć potem problem ze
zrozumieniem innej . Brak jakiejś logicznej składni w kolejnych scenach pierwszej
połowy filmu zniechęca . Jednakże tak jak wspomniałem wcześniej , zakończenie jest ,
jak dla mnie , rewelacyjne . Mam nadzieję że po mojej skromnej recenzji zachęciłem
Was do przechadzki do kina i przekonania się na własnej skórze o czym w ogóle piszę .