Ridley Scott swoim najnowszym filmem pokazał, że mimo sędziwego już wieku wciąż jest w świetnej formie. Myślę, że oprócz stworzenia bardzo dobrego filmu SF osiągnął jeszcze inny bardzo ważny cel, a mianowicie sprawił, że na kontynuację "Prometeusza" będzie się czekało w równie wielkim napięciu, jeżeli nie w jeszcze większym, jak na pierwszą część. Świadczą o tym dyskusje prowadzone na forum filmu, jak i ich liczba, która już w niespełna tydzień po jego premierze jest mocno imponująca.
O stronie technicznej filmu nie ma się za bardzo co rozpisywać, bo w tym przypadku niemal wszystko jest dopracowane do perfekcji. Jeżeli chodzi o fabułę, to również w tej kwestii scenarzyści, po których nie można było spodziewać się niczego dobrego, wychodzą obronną ręką. Jakkolwiek filmy, w których mieli większą swobodę w kreowaniu historii, okazały się średnie lub wręcz głupie, tak fakt konieczności nawiązania w nowej produkcji do pierwszego filmu SF Ridleya Scotta oraz zapewne otrzymania od niego licznych wskazówek, wytyczyły im ścieżkę, by, trzymając się której, nie mogli zbytnio niczego zepsuć. Poza nielicznymi elementami fabuły, które mogą jednych mniej, a innych bardziej rozczarować, stworzyli naprawdę ciekawą historię, która od początku do końca trzyma w napięciu, udziela odpowiedzi na niektóre pytania, a wiele ich dopiero zadaje, co w efekcie sprawia, że po obejrzeniu czujemy niedosyt i chcemy więcej.
99 procent wszelkich zarzutów stawianych tej produkcji przez osoby chcące za wszelką cenę dowieść, że twórcom wyszedł słaby film, można bardzo łatwo podważyć. I nie jest to kwestia kilkukrotnego czy bardzo uważnego obejrzenia go, tylko pewnej elastyczności w postrzeganiu wydarzeń w nim ukazanych (które, notabene, są czystą fikcją), bo film wcale nie jest skomplikowany, tak jak, sądząc po wielu komentarzach, niektórym się wydaje.
Choć w mojej osobistej opinii brakuje temu obrazowi kilku elementów, które pozwoliłyby mi nazwać go arcydziełem, to mimo to daję mu 10/10, po pierwsze dlatego, że już przed rokiem wszelkie wzmianki na jego temat były w stanie zaciekawić mnie do tego stopnia, by stał się to film oczekiwany przeze mnie, jak jeszcze żaden, a efekt końcowy w przeważającej mierze spełnił moje oczekiwania co do niego, a po drugie - by podnieść nieco jego ogólną ocenę, którą uważam za krzywdzącą, ponieważ, jak sądzę, jest to jeden z najlepszych filmów w swoim gatunku, powstałych w ciągu wielu ostatnich lat. Kto wie, czy tak jak „Obcy. Ósmy pasażer Nostromo”, czy „Łowca androidów”, które dopiero po jakimś czasie zostały uznane za dzieła nietuzinkowe, tak i „Prometeusz” nie doczeka się chwili, w której sam stanie się dziełem wybitnym.
Problem w tym ze widzowie z czasów nostromo maja juz po 40-50 lat, wychodząc dzisiaj z kina po swoim jak mniemam juz ostatnim seansie miałem wrazenie ze spora wiekszosc jest wrecz obuzona tym ze film zmusza ich do jakiego kolwiek zastanowienia.Odniosłem wrazenie ze obecny widz jest do tego stopnia krytyczny ze nie widzi swoich ograniczeń,ale co tam ja juz dawno nie sugeruje się średnią ocen na tym silnie strolowanym forum p0 prostu szukam wypowiedzi ludzi takich jak ty,pozdrawiam
Nie to, żebym ja się sugerował ocenami filmwebowymi. Ale jak trolle zaniżają oceny, to mnie nie zaszkodzi dać oceny wyższej.