I tak będą mówić, że tak nie mogło być i to jest głupie :)

I tak najgorsze zarzuty zostawia niedopowiedziane. Faktycznie tłumaczy część moich zarzutów wobec filmu. Szkoda, że autorzy byli zmuszeni posługiwać się nie samym filmem i logiką, a wywiadami i stronami internetowymi.

Czyli jakie zarzuty?

Tak bez namysłu:

- Brak jakiegokolwiek sprzętu nagrywającego lub lokalizującego na Prometeuszu. Geolog i biolog się zgubili ale mimo kamer zamontowanych przy kombinezonach nikt nie potrafił ustalić co się z nimi stało. Nikt nawet nie próbował przejrzeć jakiegoś zapisu.

- Koleś podchodzący beztrosko do zwiniętego w precel Fifielda. Przecież wszyscy wiedzieli, że regularnie ćwiczył jogę.

- Spalenie zarażonego gostka jako humanitarny sposób ulżenia mu w cierpieniu. Podejrzewam, ze to samo sobie powtarzał do momentu gdy stopione tworzywa sztuczne wżarły mu się w skórę.

- shaw zakłądająca, że Inżynierowie chcą nas zniszczyć i lecąca na ich planetę. Widząc rasę gigantycznych, wrogo nastawionych i potencjalnie chcących zniszczyć naszą planetę istot Shaw robi to co najbardziej logiczne - leci do ich układu macierzystego, żeby im przypomnieć o ziemskim eksperymencie...


I parę, które filmik wytłumaczył wręcz śmiesznie:

- stanie (nie wspominam o bieganiu i skakaniu) przy rozciętych mięśniach brzucha (bez pełnej regeneracji to praktycznie niemożliwe). Może i jest to zaawansowana medycyna ale ta unikatowa maszyna (zaprojektowana dla mężczyzny!) nawet nie miała pojęcia cesarki wgranego w oprogramowanie! W takim razie potraktowała macicę jako kolejną warstwę mięśni i spięła ją razem klamerkami? What?!

- nikt nie reaguje na cesarkę Shaw. Rozumiem, ze argument "bo mamy lepszego kosmitę" jest wystarczający? A rosnąca, kosmiczna ośmiornica zamknięta w ambulatorium? Mistrzowskie planowanie. Potem kiedy ciągnęli dziadka korytarzem Shaw też nie wspomina o swoim kosmicznym dziecku. Łee, pewnie nikogo to nie obchodzi.

- zielony glut i kontrolki na drzwiach, pismo itp.(wytłumaczone w filmiku jako niemożliwa do zrozumienia technologia kosmiczna czy jakoś tak) - nieznana technologia ale David rozgryza ją bez najmniejszych problemów...

- uciekający, a potem martwi inżynierowie mieli niby rozerwane piersi - w takim razie gdzie jakiekolwiek pozostałości po obcych? Gdzie gniazdo, jaja, twarzołapy, czarny syf na ścianach? Cały statek zbadany wraz z okolicą i nic. Emigrowali czy co?

- tchórzliwy biolog chcący zaimponować geologowi, nie miał podstaw do obawiania się węża...Przecież ziemskie węże (szczególnie te wyglądające jak kobry) są całkiem nieszkodliwe... Pobawmy się z tym dziwnym, kosmicznym stworzeniem. Jak by spotkali aliena też pewnie chciałby przytulić..

- odnalezienie układu na podstawie rysunku na ścianie (bo jaskiniowcy byli na tyle dokładni, że zachowali proporcje matematyczne)

Cała ta "śmietanka" naukowców zachowuje się jak dzieci na wakacjach. Absolutne zero zabezpieczeń w takiej misji (podobno Weylandowi zależało na jej powodzeniu). Naukowcy wybiegają zaraz po lądowaniu (faktycznie jak dzieci na koloniach) bo chroni ich ...David? Bo nikogo innego choćby trochę skłonnego do przemocy tam nie było. Raz pokazują kolegę z bronią, a potem do końca filmu się nie pojawia. Widzimy za to parę miotaczy płomieni i siekierę.

W wywiadach po seansie możesz wytłumaczyć wszystko - z pewnością prześledzili większość zarzutów na forach i zaczęli post factum główkować. Film jest durny i się nie broni.