Mimo uwielbienia dla Scotta (chociaż coraz częściej rozczarowuje) - NIE. Mimo sympatii dla Theron - NIE. Mimo zachwytu przepięknymi widokami i zdjęciami - NIE. Mimo doskonałej gry aktorskiej - NIE
Scenariusz dziurawy jak ser szwajcarski.
Postawione tysiące pytań, po czym twórcy mieli gdzieś odpowiedzi.
Film wygląda jakby jego jedynym celem było nakręcenie kolejnych części i zarobienie na tym kupy szmalu.
Pewnie nigdy nie dowiem się, czemu Waylanda grał charakteryzowany Guy Pearce (kiepsko charakteryzowany), a nie jakiś staruszek.
Ani na diabła, poza pokazaniem jak zwykle cudnej figury, była tam postać grana przez Theron.

Pytanie dodatkowe - Dlaczego ci, którym się film nie podobał od razu są nazywani hejterami?? To nie to, że kwestia gustu, tylko trzeba uwielbiać? Słowacki wielkim poetą był?