http://www.stopklatka.pl/artykuly/artykul.asp?wi=90282
Zgadzacie się z tym? Ja po części...
Za pisanie takich recenzji ona dostaje pieniążki , lanie wody nic poza tym z resztą kto by się tego nie spodziewał po autorce książek , ci dopiero maja wyobraźnie.
no płacą jej ale ma prawo wyrażać swoje zdanie... wątpię żeby ktoś ją do tego zmuszał, jak by się jej nie podobał to by tak nie pisała. I co ma do tego fakt że ona jest pisarką?
Ludziom wystarczą pieniądze szybki zysk i ich nie trzeba do niczego zmuszać ani namawiać.Dużo ma do czynienia w ten sposób promuje swoje nazwisko pod oceną filmu licząc na czytelników choćby zainteresowanie jej książkami ,a nuż ktoś zekranizuje jej adaptacje. Jak myślisz chyba nie będzie obiektywna.
dlaczego ma nie być obiektywna? równie dobrze mogła wychwalić jakiś gniot albo zjechać jakieś arcydzieło... kobieta po prostu wyraziła swoją opinię i tyle
Dziwna trochę ta recenzja/eksplikacja. Napisana z emfazą, poetycko. Ciężko się czyta przez to. Do tego 70% jest o Davidzie, reszta o wyglądzie planety i powstaniu człowieka. A co z innymi bohaterami? Co z muzyką, efektami, fabułą i resztą aspektów filmu? jakby nie warte były interpretacji.
Z wieloma rzeczami się nie zgadzam, np. "docierając wreszcie do tezy, zdokumentowanej przez Majów i Inków, że gdzieś istnieją przybysze z kosmosu-inżynierowie człowieka, którzy jednak zdecydowali się go zniszczyć"
O "bogach z gwiazd" niszczących i tworzących traktują wszystkie kultury technolitycznie, nie tylko Majowie i Inkowie. Nawet w Biblii ludzkość jest niszczona potopem, jako nieudana - za grzechy.
Odpowiem przekornie - podobną analizę można by bez problemu przeprowadzić dla filmu "Gniew Tytanów". Co więcej, można by łatwo wykazać liczne związki "Gniewu Tytanów" i Prometeusza :)
"Gniew Tytanów", tak jak "Prometeusz", porusza problem pragnienia nieśmiertelności oraz trudnego dziedzictwa humanizmu, skonfrontowanego z ideą "boskości". Dalej, "Gniew Tytanów" pokazuje odwieczny problem buntu dzieci przeciw rodzicom, zaś "Prometeusz" rozwija ten wątek, pokazując skazane na niepowodzenie próby rodziców przeciwstawienia się nadchodzącej władzy ich dzieci. W obu filmach poruszony jest problem utraty wiary w siłę wyższą oraz zmagania ludzi z istotami, które pretendują do roli stwórców ludzkości. Dalej, omawiając oba filmy, można by zdryfować na szerokie wody mitologii i kultury starożytnej Grecji - elokwentna i sprawnie poruszająca się w tych obszarach osoba (czyli nie prosty informatyk, jak ja ;p) bez większych problemów mogłaby spłodzić długi wywód na temat głębi i ukrytych warstw jednego i drugiego filmu.
I co najlepsze - byłaby to absolutna prawda! Po prostu, nieuchronnie wszyscy twórcy czerpią z tego samego dziedzictwa, więc głębszych warstw można z sukcesem szukać prawdopodobnie w każdym utworze. Natomiast osobną sprawą jest jakość wykonania, zręczność i talent twórców, poziom literacki i aktorski. Kwestia sprowadza się do subiektywnego pytania, czy warto wysilać się na pogłębione analizy danego dzieła. Dla mnie "Prometeusz" to mało udany film rozrywkowy, zaprawiony sztuczkami a'la serial "Lost" i zabagniony pesymizmem starzejącego się reżysera. Uważam, że nie ma się nad czym rozwodzić, ale oczywiście TO TYLKO MOJE ZDANIE, a nie prawda objawiona.
no tak, trzeba też wziąć pod uwagę że każdy ma inny gust, inną wrażliwość na pewne rzeczy... ja lubię ten film ale nie ukrywam że rażą mnie te dziury w fabule, no bo po co się kłócić że ich nie ma, jak to niektórzy psycho-fani zwykli robić...
Świetna recenzja, właśnie na taką czekałem! ;P Nie zgodzę się z wieloma rzeczami, ale z pewnością autor nie myli się w tym, że film przekracza swoją epokę! To na pewno. Brawo dla autora za to i za liryczne podejście, czekam jeszcze tylko na reckę w magazynie KINO, jakiegoś hardcorowo wyrobionego filmoznawcy ;D. Pozdrawiam