1. To nie prequel sagi o Obcym, tylko pokazanie jak został stworzony. Nic więcej. Sam
Scott o tym mówił.
2. Bieganie po cesarce. Pamiętajcie, że to jest przyszłość i leki znieczulające pewnie są
o wiele mocniejsze i pewnie mniej szkodliwe dla organizmu. A i tak dr Shaw odczuwała
ból.
3. Dwóch tępaków zagubionych w tunelu. Fakt była mapa zrobiona tylko, że nie
pomyśleli, aby skontaktować się z bazą i spytać o drogę powrotną. W sumie ciężko było
pomyśleć o tym skoro właśnie zobaczyli trupa kosmity.
4. Śmierć tych dwóch tępaków z pkt. powyżej. No byli głupi, a zobaczył coś co
przypominało mu pewną intymną część ciała kobiety, której nie widział dawno.
5. Robot. Na pewno miał za zadanie odnalezienie czegoś co by przedłużyło życie swego
stwórcy. Dlatego podał "czarne coś" dr Holloway. Nie chciał śmierci nikogo z załogi, bo
zasugerował "lodówkę" dr Shaw.
6. Bezpłodność Shaw. Cóż. Ta czarna substancja wyleczyła ją. Czy to takie trudne do
zrozumienia. Nie wiadomo co to było i już.
7. Przebudzenie "Inżyniera". Czemu zabijał bez słowa? Bo David przedstawił kim są, a
jak wcześniej dowiedzieli się widzowie: statek miał niezbyt pokojowy ładunek i miał
lecieć na Ziemię. Zatem wolał zabić i będzie mniej do zabicia. A czemu chcieli zniszczyć
to co stworzyli? A czy chcieli to tworzyć? Pierwsza scena ukazuje śmierć jednego z nich
poprzez połknięcie czegoś. A potem z jego DNA tworzy się inne...itd. . Zawsze mógłby to
być efekt uboczny jego "samobójstwa" lub egzekucji.
8. Uciekanie przed statkiem. Tak mogliby pobiec w bok i byłby spokój. Ale psychika
ludzka nakazuje oddalić się jak najdalej od czegoś co może zabić i zbliża się w Twoim
kierunku. Zatem człowiek ucieka w linii prostej bo tak najszybciej się oddala.
Tyle pamiętam znaczących nieścisłości ;].
To jeszcze jedno do wyjaśnienia - czy ta czarna substancja, którą na początku filmu spożył "inżynier" i substancja w tych "słoikach" na statku - to to samo? Jeśli tak - to przecież ona niszczyła materiał genetyczny (początek filmu, DNA całkowicie ulega zniszczeniu) a nie tworzyła go (motyw zapłodnienia i powstania obcego). Już nie mówiąc o stworzeniu zombie (ze wszystkich dziwnych motywów, tego na prawdę nie potrafię pojąć).
"żeby coś stworzyć trzeba czasem coś zniszczyć" tu jest pewna podpowiedź. może na bazie dna człowieka i stwórcy dało rade stworzyć tą dziwną istotę z początku. z tego co pamietam to większość dna, komórek stwórcy ulegała zniszczeniu, jednak pod koniec tego intra doszło to połączenia jednego łańcucha kodu genetycznego, to wyjaśniałoby dlaczego stwórcy są tak ogromni a stwory stworzone na ich bazie mieszczą się do czegoś wielkości wazy (większość skomplikowanych komórek i tkanek ulega degradacji, a te dziwne wężopodobne istoty mają genetycznie prostą budowę). to oczywiście tylko moje domysły, ale wydaje mi się, że planeta nie miała tylko celów militarnych, ale też naukowe. może stwórcy byli nie tylko wyżsi technologicznie ale również moralnie, a gdy wyszła wyjątkowo silna podatność człowieka na zło, uznali ten gatunek za nieudany eksperyment, który należy zniszczyć przed dalszą fazą eksperymentu. ta wyższa moralność stwórców mogłaby sugerować że na początku nie widzimy samobójstwa tylko dobrowolne oddanie życia dla wyższego celu. skoro ten eksperyment w wyniku którego powstał człowiek był tak istotny że stwórca był gotowy oddać za powodzenie życie, wyjaśniałoby tak ogromną niechęć i rozczarowanie tych istot wobec naszego gatunku. należy pamiętać że reprezentowana stanowisko obcych ma 2 tysiące lat i w rzeczywistości te istoty pogodziły się ze świadomością istnienia zła w człowieku, albo tym że ich eksperyment jest skazany na porażkę. zapłodnienie człowieka przez osobnika który doznał pierwszych objawów mutacji, przyspieszył etap rozwoju gatunku, który później stał się "obcym".
To jeszcze spróbuj wyjaśnić, dlaczego "biolog" nie wykazuje żadnego zainteresowania zalegającymi tu i ówdzie ciałami kosmitów i znudzony czy też zniechęcony mało ciekawą sytuacją, postanawia wrócić na statek w toważystwie "geologa" :)
(I dare you, I double dare you! ;p)