Jednak ja zdecydowałem się na poniedziałkowy seans - Weekendy są pełne szeleszczących torebek ze słodyczami, grzechoczących M&M's, chrupanego popcornu. Dałem sobie jeszcze trzy dni. Załozyłem temat, żebyście mnie podziwiali za moje opanowanie i cierpliwość. ZEN!
Też sobie darowałem i wcale nie widze w tym nic do podziwiania. Podarowałem bo troche mi temperatura spadła po poprzeczytaniu kilku recenzji zszedłem na ziemie, do tego film w UK gdzie mieszkam film ma 15 więc jakoś mnie nie targa by zobaczyć promka oblężony przez rozchichranych nastolatków. Daje se góra dwa-trzy dni i nacieram.
Oświeciłeś mnie. Faktycznie, nie ma niczego do podziwiania. Przepraszam czytelników Filmwebu, że chciałem zażartować, napisałem potworną, niewybaczalną i dyskredytującą głupotę. Akt żalu i spowiedź nie wystarczą, smród tego wydarzenia będzie się ciągnął latami i jedynie godziny spędzone na leżance u psychoteraputy mogą mnie uchronić od samobójstwa. Shambler - wybacz!