Po wyjściu z kina próbowałem sobie odpowiedzieć na pytanie:
Dlaczego "Space Jokey" na samym początku filmu popełnił harakiri?
Planeta, na której się znajdował, to ta, na którą zmierzała nasza grupa badawcza?
Co takiego wypił, że całkowicie zniszczyło jego DNA i dlaczego to zrobił?
Zakładając, że nie jest to żałosna prowokacja, odpowiadam: Był to Inżynier, który został zostawiony na Ziemi w odległej prehistorii. Miał być kimś w rodzaju „ofiary”. Wypił nieznanego pochodzenia dopalacz, po którym rozłożył się żywcem, a jego DNA trafiło do wody i dało początek życiu na naszej planecie.
Nie była to żadna prowokacja :)
Generalnie za nic nie doszedł bym do tego i dlatego zapytałem - dzięki za odpowiedź.
btw. dzieci z góry do spania
Też nie rozumiem tej sceny. Skoro dał początek życiu na ziemi i był ostatnim Space jockeyem na trzeciej planecie od Słońca, rozpadł się na pojedyncze nukleotydy, to skąd Ci biedni pierwotni ludzie wiedzieli o ich istnieniu, skąd się tam wziął, a totalnie absurdalne jest dlaczego nie pojawili się już później. Dlaczego po trwającej zapewne miliony lat drodze rozwoju od tych pojedynczych komórek z pierwszych scen, rasa Inżynierów nie rozwinęła się bardziej tylko stosowała te same metody na.... na co po co był ten cały rytuał z pierwszych scen.
jak w każdym filmie, jeszcze takiego nie widziałem zwłaszcza z gatunku SF aby udało się w 100% nie uniknąć wpadek. Także, TOTALNIE, to raczej zbyt mocno powiedziane, ja myślę że w normie.
Taaaak, nie ma to jak pseudo-obcy wylęgający się z trzymetrowego skoksowanego albinosa (mając już wtedy dobry metr wysokości) po tym jak został on oralnie zgwałcony przez ogromną ośmiornicę, która z kolei rozwinęła się w macicy kobiety (która go sobie wycięła „na żywca”) po tym jak przespała się z facetem zarażonym dziwnym bio-gównem (który zmienił się w agresywnego mutasa, a ona zaś poczęła potworka, sama unikając zakażenia)… Oj tam, oj tam, drobnostki.
Sama idea filmu opowiadającego o poszukiwaniach genezy ludzkości w kosmosie i nawiązująca do mitu o tytanie Prometeuszu była by materiałem na świetny film SF. Ale Scott po prostu nie podołał. Wpierw chciał, by „Prometeusz” był prequelem „Obcego” (a taka fabuła moim zdaniem raczej nie pasuje do obcego), a następnie zmienił zdanie i zrobił z tego film inspirowany serią. Ale umieścił taką ilość nawiązań i przedstawił takie same realia przyszłości, że film i tak robi za prequel, niszcząc legendę obcego.
Reżyser zaczyna nowe, nawet ciekawe wątki, ale porzuca je nie dokończone (np. po co w ogóle wątek gwałtu oralnego wężyka na biologu-idiocie, skoro nie jest wyjaśnione nawet czym on był i co, że tak powiem, chciał przez to osiągnąć?). Co do diabła robiła ta czarna substancja?
Dobra, powiedziane było, że to broń biologiczna, ok., ale czemu raz powoduje zmianę w mutasa, a raz poczęcie ośmiornicowatego potworka?
<Przepraszam, że w tylu postach, ale cały czas się filmweb buntuje i muszę wrzucac coraz krodsze posty>
ponieważ ludzie, którzy namalowali murale o Inżynierach i Ci którzy wyewoluowali z nich to nie są te same gatunki, a przynajmniej mam nadzieję że w takim kierunku poszedł Scott bo jak to jego kolejna pomyłka to cóż....
A kto powiedział,że ta scena toczy się na ziemi!To może być dowolna planeta z warunkami korzystnymi do rozwoju życia.
Po pierwsze twierdzenie że to Ziemia w prehistorii to zwykłe przypuszczenie. Po drugie coś sporo zieleni na tej martwej planecie było w momencie samobójstwa, a zieleń to nie jest kolor martwej planety. Po trzecie wystarczyło by obciąć sobie palec - są w nim miliony komórek z DNA. Równie dobrze mógł to być ów księżyc a koleś popełnił harakiri bo skopał projekt broni biologicznej, która zamiast ludzi zabiła jego ziomków. Problem z Prometeuszem polega na tym, że reżyserowi lub scenarzyście nie udało się pokazać o co im chodzi.
W momencie samobójstwa inżyniera było już życiu na Ziemi ale nie było człowieka. Rozumiesz? Jakby całe życie miało powstać z DNA inżyniera to wszystko by miało to samo DNA i by wyglądało tak samo. Teraz jasne?
Nie ma głupich pytań, są za to głupie odpowiedzi, vide szakacośtam...
Ta planeta to oczywiście ziemia, a teoria która opisuje takie powstanie życia to kreacjonizm.
SJ zwani Inżynierami za pomocą czarnych glutów o wsciekle mutogennych właściwościach powołują życie. Być może nie było wtedy żadnych innych organizmów które można by poddać mutacji a być może chcieli celowo "przerobić" siebie - Inżynier rytualnie niszczy swoje życie aby powołać nowe.
Reżyser w trakcie rozmowy doktorka z Davidem wyjaśnia "dlaczego stworzyliście androidy", -"bo mogliśmy", analogicznie czy SJ musieli mieć jakiś wyraźny powód poza techniczną możliwością?
IMO tak. Ewolucja popycha wszystko co żywe zgodnie z Prawem Lenia do optymalizacji. Jeśli przenosimy produkcję kłopotliwych produktów czy technologii na Daleki Wschód to dlatego że nam się tego nie chce, nie opłaca produkować i ktoś za nas leni zrobi to lepiej/taniej.
CZarnych niewolników nie łapaną w Afryce dla urozmaicenia fauny Ameryki a dlatego żeby mieć kogoś kto odwali czarną robotę.
I głęboko wierzę, że jeśli Inżynierowie zapłodnili Ziemię to nie dla kawału tylko żeby sobie wyhodować np.laboratorium.
Mieli trochę tej mazi i gdzieś trzeba było się nią pobawić. A skoro nie jest problemem terraformowanie czy syntetyzowanie życia, to czemu sobie nie zrobić całego ekosystemu i gatunku do testów?
W Matrixie maszyny potrzebowały nas jako źródła energii. Tutaj najwyraźniej mieliśmy zostać wykorzystani do testów nowej broni.
Jakiej? A najwredniejszego stworzenia w kosmosie. Praktycznie niezniszczalnej formy życia którą mogliby wykorzystać do wojny wewnętrznej albo z jakąś inną rasą.
Niestety z bazy przeładunkowej/hodowlanej nie wyleciała flota z tym cholerstwem, bo ktoś niedopilnował BHP i mutacja zniszczyła zniszczyła armadę SJ.
Ta teoria ma jedną wadę. Jeśli LV 233 (?) była tylko stacją pośrednią, przystanią w trakcie podróży to po kiego Inżynierowie pierwotnym ludziom opowiadali że stamtąd pochodzą? I dlaczego przez 2000 lat nikt nie przyleciał im z misją ratunkową??
Nie jest to do końca kreacjonizm, raczej darwinizm z iskierką zapaloną przez boskiego ufoludka. Należało by jeszcze dodać pytania: skoro życie istnieje na Ziemi – jeżeli mnie pamięć nie myli, bo grzebać w gogle mi się nie chce – od 3,6 miliarda lat, to co przez ten czas robili Inżynierowie? Człowiek w kilkadziesiąt tysięcy lat stworzył broń atomową i loty kosmiczne, a oni przez tak wielki szmat czasu sprawiali wrażenie w ogóle się nie zmienić… No i dla czego nie odwiedzili nas wcześniej, przecież jeszcze dwa tysiące lat temu prowadzili aktywną działalność?
A opowiadać o sobie mogli pierwotnym ludziom po to, by sprowokować następne pokolenia do szukania ich i wpadnięcia w pułapkę. Oczywiście, jest to teoria naciągana, bo skoro mieli hipernapęd, to dotarcie do Ziemi nie było niczym trudnym.
Sam nie rozumiem do końca fabuły, absurd w niej idzie za absurdem.
Tutaj brzmi to bardziej sensownie :) http://kinorzeczyznalezionych.blogspot.com/2012/07/boski-prometeusz.html
Poza tym, będą kolejne części Prometeusza. Na pewno wszystko się wyjaśni.
"Nie wiedzieć czemu ludzie spodziewali się rozrywki rodem z Battleship czy Men in Black z zielonymi kosmitami, arsenałem broni i wybuchami bomb w tle. Idąc dalej tym tropem przypuszczam, że Łowca androidów też im się nie podobał (oczywiście zakładając, że w ogóle go widzieli)."
Mało sensowna imputacja...więc chyba nie ma co czytać tych bredni...
W tych bredniach i tak jest więcej logiki niż w Twojej wypowiedzi. Ale to Twój wybór. Nie zmuszam.
Nikt nie przyleciał z misją ratunkową, bo być może mieli dziesiątki takich ośrodków badawczych i zagrożenie jednostek ratunkowych było zbyt wysokie w porównaniu do zysków? Poza tym, Inżynierowie wg mnie byli gatunkiem, myślącym w neonach. Zrobili na ziemi hodowlę, której plony zbiera się po ok 50 tyś lat, może więcej. Co to dla nich 2 tys lat? Tyle co nic. Nie wiadomo ile lat trwało życie każdego z nich. Może setki tysięcy lat? A nawet jeśli nie, to być może wznieśli się w rozwoju całego gatunku/społeczności ponad zyski jednostki, dążenie do sukcesu pojedynczego osobnika - dla nich istotny był efekt finalny. Uważam że ogólnie mieli zupełnie inne od naszego podejście do kwestii upływającego czasu.
A jeśli chodzi o wizyty Inżynierów na Ziemi, to przeciętny rolnik chyba co najmniej raz dziennie dogląda swojego inwentarza. Czy ma paszę, wodę, czy jakaś choroba zakaźna nie dopadła stada... Dlaczego zostawili nam mapę? Wg mnie są co najmniej dwa powody wystarczająco dobre:
1. LV-223 jest jedynie jednym z księżyców w tym układzie, który był zamieszkany przez Inżynierów. Na pozostałych mogły być umieszczone inne gałęzie przemysłu, ośrodki mieszkalne, naukowe. Dali im więc mapę do swojego domu, a my trafiliśmy na poligon, gdzie tworzyli i testowali broń biologiczną.
2. Inżynierowie od początku zakładali że człowiek osiągnie w pewnym momencie na tyle wysoki etap rozwoju, że będzie w stanie odbyć podróż kosmiczną na taką odległość. To będzie oznaczać, że cała Ziemia będzie już zamieszkana przez ludzi. Więc będzie to dobry moment do zebrania plonów. Co więcej hodowla sama się podłoży pod nóż wracając na Ziemię z ksenomorphem. Taki samobieżny "włącznik zagłady" z opóźnionym zapłonem.
Pierwsze wyjaśnienie zakłada że Inżynierowie - Siewcy byli dobrzy (równolegle mogła istnieć frakcja negatywnie nastawiona do tworzenia nowego życia, na którą natknął się Prometeusz - być może w 2093 roku byli u władzy) i chcieli się spotkać ze swoimi dziećmi. Druga opcja jest prawdopodobna jeśli Inżynierowie z góry zakładali hodowlę.
Te dyskusje coraz bardziej przypominają fanfiction ;)
Co do Twoich teorii.
1- placówka wojskowa czy badawcza raczej kosztuje, raczej się ją dobrze chroni i raczej ubezpiecza. Raczej też nie ma co liczyć, że jak na ziemi napadniesz na Fort Knox czy rodzimą Mennicę to nie pojawi się nikt z odsieczą...
2- pewnie literówka, nie Neony a Eony.
3-podejście do upływającego czasu...no, albo to sci-fi albo uniwersum Harrego Pottera. Nic tego nie potwierdza w filmie, więc idziemy w fanfiction...
4-mapa p.1 - znowu nic tego nie potwierdza, a może mapa się zdezaktualizowała, a może ktoś ją zafałszował, a może...
5-mapa p.2 - i zostawili planetki wyciukaną na ścianie? nie dało się zostawić tablic z 10...wskazówkami jak dolecieć ;)
Mogli być dobrzy, mogli źli, mogli też zostać wysłani przez Lorda Voldemorta...
Teorie są tym lepsze im prostsze i uzasadnione ekonomicznie/energetycznie. To jedno z podstawowych praw wszechświata. Dokładnie odwrotnie niż w religii zresztą...
Scott na stare lata chyba sfiksował, bo jak czytam te jego brednie tłumaczące film to nie widzę nic z sci-fi a zwykła, ponurą i smutną demencję starczą.
1. Jako ludzie mamy jedna planetę, w dodatku podzieloną na państwa. Każde państwo, jak sam słusznie piszesz, kieruje się własnym dobrem ekonomicznym. A gdybyśmy byli jednym narodem, panującym na wielu planetach/księżycach? Wtedy raczej nie przejmowalibyśmy się AŻ TAK jedną stacją naukową czy wojskową. Kwestia punktu widzenia - gdy masz na koncie milion złotych, to czy utrata 100 zł wkurzy Cie równo mocno, co osobę zarabiającą minimalną krajową?
2. Ano literówka ;)
3. Nie jest to powiedziane w filmie. Ale można to wywnioskować, po tym, że jako gatunek, stworzyli nas, potem odwiedzali nas na przełomie wielu tysięcy lat, aż w końcu zapragnęli zniszczyć. Wyobrażasz sobie zakrojoną na tak długi okres czasu misję/hodowlę/plany (jak zwał, to w tym punkcie nieistotne) w wykonaniu ludzi? No raczej nie... mamy problem żeby w ciągu kilku lat rząd jednego kraju tworzył ciągłą politykę. Stąd mój wniosek, że muszą mieć nieco inne podejście do kwestii czasu. W jaki sposób się ono realizuje? Nie wiem, podałam kilka możliwych opcji.
4. Może. Nie podaje wersji jednej jedynej ostatecznej. Ot, głośno zastanawiam się nad możliwymi przyczynami.
5. W jakim języku mieli zostawić te wskazówki? Nawet języka Majów nie umiemy odczytać, a co dopiero istot, które były jeszcze przed człowiekiem w ogóle. Zostawili taką wskazówkę, jaką mogli. Jak się okazało - skuteczną.
Film oczywiście mi się podobał. Czy uprawiam fanfiction? Heh, lubię s-f, a gdy pozostawia wiele otwartych kwestii - tym bardziej. Film w którym wszystko wyłożone jest na tacy, może być dobrym filmem, poprawnym warsztatowo, ale nie powoduje tego, że jeszcze kilka dni po seansie się o nim rozmyśla. Zobacz - nie spodobał Ci się Prometeusz - ale cały czas odpisujesz na tematy z nim związane ;).
poczatek jest jasno wyjasniony przeze mnie :-)
http://www.filmweb.pl/film/Prometeusz-2012-523230/discussion/Scott+celowo+wprowa dza+was+w+b%C5%82%C4%85d.+Oto+prawdziwa+historia.,1972216