Po kilkunastu min. głębokiej analizy odkryłem prawdę!

Ten ów konstruktor w początkowych scenach filmu, został zesłany na ziemie na wygnanie, nie widząc sensu swojej dalszej egzystencji postanowił skończyć ze soba, ale jego DNA dostało się do wody przez co zrodził się człowiek na Ziemi. Idziemy dalej, po wielu, wielu latach ów konstruktorzy odkryli, że na Ziemi jest życie stworzone na wzór konstruktorów, ale nie do końca, nie byli tacy samy, my ludzie byliśmy słabi. Oni byli łysi, biali duźi, dobrze zbudowani, byli ludźmi idealnymi, podczas gdy na ziemi zrodziły się słabe jednostki - kobiety a także inne odamiany w postaci "ras" - czarnoskórzy, żółci etc. Wszyscko dobrze jest zobrazowane na koniec filmu, kiedy to dumny, biały kolonizator rusza znisszczyć nasza planetę, a przeszkadza mu w tym kapitan murzyn, drugi pilot azjata i trzeci chyba latynos. Tak jak w normalnym życiu biały człowiek rywalizuje z murzynami i azjatami w dyscyplinach naukowych, biznesie, i ponosi porazki, tak samo poniósł je ten konstruktor.

Wniosek - Jesteśmy słabą odmiana konstruktórów, pełna kobiet i murzynów i dlatego oni chcieli nas zniszczyć. Zobaczycie do tego samego dojdą w Prometeuszu 2. :)