Parafrazując słynny cytat ujmę to tym słowem veni vidi perditi. Nie mogłem przejść obojętnie obok takiego tytułu jak "Prometeusz", od dawna zapowiadane "arcydzieło" Ridley'a Scott'a wzbudziło moje zainteresowanie zważywszy na fakt, iż obok takich tytułów jak Obcy - decydujące starcie", "Event Horizon" czy nawet krytykowany "Sunshine" nie wspominając już o klasyku gatunku "Odysei Kosmicznej" Stanley'a Kubrick'a, 8 pasażer "Nostromo" stał się dla mnie pewną ikoną i wyznacznikiem horroru, thriller'u s-f. na długie lata.
Nie będę zagłębiał się w szczegóły, myślę że wszyscy zainteresowani tematyką dobrze wiedzą o co chodzi, w moim przekonaniu to co niedopowiedziane i w pewnym sensie ukryte budzi największa grozę i taki był 8 pasażer "Nostromo". Udałem się do kina właśnie z takim przekonaniem, że "stary lis" Scott zaskoczy mnie tym czymś zagadkowym ukryty w ciemności, przerażającym czymś niedopowiedzianym. Nie zwracałem uwagi na niepochlebne recenzje i wszelaką krytykę, chciałem zobaczyć to na własne oczy i ocenić obiektywnie według własnego sumienia.
Drodzy Państwo, Forumowicze Filmweb'a niestety zawiodłem się srodze, zgadzam się z większością forumowiczów, którzy również jako fani gatunku ubolewają nad tym co się stało i Drodzy Państwo mają 100% rację! To co się dzieje z tym gatunkiem filmowym od lat woła o pomstę do nieba, ale gdzie leży problem? Głęboko zastanawiałem się nad tym po wątpliwym seansie "Prometeusza" i moim skromnym zdaniem problem leży w nabuzowanym do granic możliwości efektach specjalnym scenariusz a tym samym dialogi i cala fabuła schodzi na dalszy plan staje sie w pewnym momencie nieistotna, zaczynamy pochłaniać te obrazy szczególnie jest to widoczne w tej "niesamowitej" technologii 3D można by powiedzieć "Man believes that Image is a new language" i tak jak Huxley w" Nowym Wspaniałym Świecie" widzieć w tym głębsze dno społeczeństwo oparte na "somie" w tym przypadku były to efekty 3D i to jest prawda karmieni jesteśmy tą papką od wielu lat więc może nam już się przejadła. Po skończonym seansie odniosłem dziwne wrażenie, tak jak bym w pewnym sensie został oszukany, martwi mnie to w jakim kierunku kino tego gatunku zmierza, ale ponoć Errare humanum est.