SPOILER.
Czy mnie pamięć zawodzi, czy w Obcym pan Inżynier został znaleziony we własnym fotelu pilota, w pancerzu, z rozwaloną od środka klatką piersiową? Czyżby jego czarny potomek z wydłużonym łbem odniósł go do punktu wyjścia, ucharakteryzował i ułożył?
Dobra. Koniec. Nie będę się czepiać.
To byłby niezły film, gdyby tylko nie był prequelem Obcego!!!
Naprawdę ma zalety. Ma niegłupią fabułę. Ciekawą akcję. Przepięknie zrealizowany.
Ale wystarczy wspomnieć dziadka Obcego i serce się kraja a umysł filcuje. Większość wyłapanych przeze mnie dziur i niespójności wynikała właśnie z porównań, które się nasuwały. Gdyby to był osobny film, nie miałabym mu nic (no, prawie nic) do zarzucenia.
Mimo wszystko doceniam pewne starania. Fenomenalnie poprowadzony motyw Davida,
w miarę wierne oddanie poziomu techniki znanego z serii, nawet te nieszczęsne śnieżące ekrany. Nie mam nic do zarzucenia aktorom. No i muszę przyznać, że każda część Obcego była doskonale dopasowana do mentalności publiki w czasach, w których została nakręcona. Prequel kontynuuje tą tradycję. Jest tak do bólu współczesny, że aż nie zostało mu nic z klimatu serii :(