Zastanawia mnie, a raczej dziwi całkowity brak uzbrojenia statku w ekspedycji za trylion $, a także prawie całkowity brak uzbrojenia załogi (miotacze płomyków). Czemu przezorna, paranoiczka Vickers, która pomyślała o komfortowej kapsule ratunkowej nie pomyślała o uzbrojeniu. Czy przed odlotem z Ziemi trudno było założyć, że ewentualna obca cywilizacja będzie złowrogo nastawiona? Czy Janek, Raven i Chance musieli wykonać numer kamikaze, zamiast strzelić z pokładowego działa i wrócić do domu:)
To ostatnie to pewnie po to, by o ekspedycji słucha zaginął, a firma Weylanda miała tylko wcześniejsze raporty. Sam brak uzbrojenia dziwi, nawet zakładając, że nie chcieli iść z bronią do stwórcy.
Na końcu filmu Shaw nadaje sygnał radiowy (przynajmniej tak to rozumiem), żeby omijać to miejsce z daleka i jest ostatnią żywą z załogi Prometeusza. Poza tym myślę, że w czasie, w którym przestawiona jest akcja filmu nikt z załogi raczej nie podejrzewa korporacji Weyland o to, że jest gotowa poświęcić całą ludzkość w imię własnego zysku, To dopiero za czasów Ripley było wiadomo.
Bo trzeba być ciut większym wariatem, niż rzeczywiście byli, by zabierać broń na misje odszukania rasy starszej o (lekko licząc) kilka tysięcy lat rozwoju technologicznego. Równie dobrze mogliby zabrać kije do golfa. To że udało im się strącić (ale nie zniszczyć) obcy statek bawiąc się w kamikadze samo w sobie jest już niezłym wyczynem.
Kiedy my byliśmy kijankami w wodzie oni już "popitalali" po całej galaktyce w statkach kosmicznych, a Ty chcesz do nich z bronią lecieć?
Ale czy mamy pewność, lecąc tam, że spotkamy rasę bardziej zaawansowaną, a co z lokalną fauną, na Ziemi są agresywne drapieżniki. Ujmując rzecz logicznie lecieć na taką wyprawę bez uzbrojenia to niezbyt mądre rozwiązanie. A już na pewno korporacji Weyland nie zabrakło $ na takowe, dodatkowo jak już pisałem wcześniej Vickers co jak co córa Weylanda nie wygląda na taką, która by się nie ubezpieczyła na wszystkie ewentualności, a mniemam, że chciała wrócić żywa, dodatkowo proces decyzyjny odnośnie organizacji wyprawy na pewno w dużym stopniu zależał od niej.
Zakładali, że albo spotkają bardziej zaawansowaną albo nic - bo niby co mieliby spotkać? plemię lokalnych aborygenów z którymi z miejsca zaczęli by się tłuc o skórę z ichniego dingo? Nooo a na wypadek gdyby drapieżnik dingo ich zaatakował to spuściliby z orbity parę Tsar Bomb? Tysiące lat przewagi technologicznej - albo by nas wyśmiali zobaczywszy naszego kosmicznego-niszczyciela albo zdmuchnęli z orbity nim zorientowalibyśmy się co nas trafiło. Myk polegał tylko na tym, że to film i tutaj "inżynierowie" mieli małego pecha od 2000 lat.
Ah ta dzisiejsza młodzież, w gości z bronią w ręku by chodziła.
"Zakładali, że albo spotkają bardziej zaawansowaną albo nic - bo niby co mieliby spotkać?"
Fajny ten wszechświat. Taki zero-jedynkowy. Albo supercywilizacja, albo pustka :D
To nie dedukcja, to pewność ;]
Ograniczmy te tysiące lat do kilkuset - zakładając, że ja - to taki sobie zwykły policjant przechadzający się po ulicach NY a Ty jako indianiec pociskasz na koniu wymachując dzidą w moim kierunku to gently and firmly zastrzeliłbym Cie z miejsca i wrócił do konsumowania hotdoga. Oczywiście możesz mieć inne zdanie na ten temat, ale kto by się przejmował zdaniem zastrzelonego Indianina.
Heh, widzę, że nawet nie zakapowałeś. Ja się z powyższym zgadzam. Chodzi tylko o to, że ta niesamowita dedukcja dotyczyła niezabierania jakiejś poważnej broni właśnie z powodu napotkania się na potężniejszą cywilizację.
a może i możliwe, że nie zakapowałem ;] negatywnie byłem do Ciebie nastawiony - pamiętając jakieś wypowiedzi z innego tematu :> Za nie zakapowanie - sorry.
cały film pod względem naukowym jest kompletną kpiną, ale skoro zakładamy, że ta cywilizacja była od nas starsza i lepiej rozwinięta, to skąd ta czadowa zgodność DNA? ewolucyjnie powinni być na podobnym poziomie, skoro przy badaniu próbek wyszło perfect match. co jest też picem na wodę biorąc pod uwagę ich wzrost, kolor skóry etc. między nami a szympansami jest 2% różnicy w budowie DNA a jakie są różnice w budowie organizmu i możliwościach, a co dopiero między nami i tymi potencjalnymi konstruktorami. cały film pod względem logicznym siada kompletnie, zarówno logika w scenariuszu jest znikoma, jak i w zakresie podstawowych praw biologii, fizyki, astronautyki.. żałość w chu.
Rozumiem że w hangarze strzelali z pistoletów na wode a ten miotacz ognia to był zwykły palnik ?
Głównie chodzi mi i o uzbrojenie Prometeusza, a miotacz ognia i broń palna była i tego przecież nie neguje, miałem na myśli, że załoga powinna mieć broń ręczną większego kalibru, ot taka bazooka na przykład i nie trzeba się w kamikadze bawić.
Fakt, to trochę dziwne. Może do takiego ciężkiego uzbrojenia potrzebna była asysta wojskowych, a w tamtych czasach Firma nie miała jeszcze tak daleko idących koneksji i wpływów> Powinni mieć kilka bomb na uzbrojeniu. Pocisków, karabinów, dział. Minimum zabezpieczenia. Nawet jeśli założyli że cywilizacja Inżynierów jest bardziej zaawansowana, mogli po drodze spotkać inne ludy, albo Inżynierów na etapie regresu.
Jeśli wybierasz się na ekspedycję w celu odszukania swojego stwórcy, to nie zabierasz broni. Broń na statku OK, ale ekipa była pewna, na czele z Shaw, że Inżynierowie są dobrzy. Dlatego Shaw była taka rozgoryczona, a potem płakała, gdy uświadomiła sobie jak bardzo myliła się co do ich intencji. Jej misja była pokojowa, miała nawiązać kontakt, dlatego pewnie nawet nie brała pod uwagę, że ekipie może grozić niebezpieczeństwo ze strony Inżynierów.
Zastanawia mnie a raczej dziwi całkowity brak uzbrojenia na misji za znacznie większe pieniądze niż tej z prometeusza, w dodatku fundowanej przez poważniejszego sponsora, mówię o programie apollo ;) tak więc weź ty się tym uzbrojeniem walnij w łeb.
Tylko tam wiadomo, że nie było, nie ma i nie będzie kosmitów. Jakby było coś groźnego i inteligentnego dzisiaj byś nie pisał takich "mądrych" rzeczy, już dawno by nas zapakowali w trumny lub odwiedzili nas. W celach tego programu nawet nie wchodziło w rachubę spotkanie z kosmitami http://pl.wikipedia.org/wiki/Program_Apollo
C`mon, kosmici nieeee wchodzili w rachubeeee? No nie mów, stary! Nawet wyszukałeś tak trudnego do wyszukania linka do żródła, które potwierdza Twoje słowa. O ja Cie! Na Twoim miejscu dałbym jeszcze linka do źródła twierdzącego iż słońce nie porusza się dookoła ziemi! Jak już dzielić się swoją tajemną wiedzą to na całego!
Pozostający w porażającym oświeceniu
ununsafe.
Naoglądali się filmów i teraz dawaj upieraj się, że w każdym filmie na każdej wyprawie obligatoryjne jest zabranie ze sobą paru atomówek - ot tak, na wszelki wypadek. Co gorsza, czytając to widać, że granica pomiędzy filmem a realem się już im zatarła i w rzeczywistości też by z atomówkami po kosmosie latali.
Uwierz, nie wchodzili, podałem pierwszego lepszego linka, mogę prawdopodobnie znaleźć o wiele bardziej informacyjnego ku Twojej uciesze od samego Nasa i oto zresztą on: http://nssdc.gsfc.nasa.gov/planetary/lunar/apollo.html . See? Nic o znajdowaniu pozaziemskich istot. Poza tym już dawno robiono zdjęcia, gdzie po kosmitach na księżycu ani widu ani słychu.
No i jeszcze dodaj sobie tu moje drugie zdanie z mojego posta na którego odpowiedziałeś.
Że w ogóle trzeba znajdować linki to też paranoja, bo ludzie są za leniwi, by samemu sprawdzić, tak, nawet na wiki i potem piszą brednie o kosmitach na księżycu jak np. Ty. Nie udało Ci się mnie zgnoić, pokazało tylko niewiedzę i brak sprawdzania faktów przed ich napisaniem przez niektórych.
Ziom <- to żeby przykuć uwagę. Trochę mi głupio bo myślałem, że zrozumiesz - a tu się nie udało. Więc wyjaśnię, że tam wyżej to była ironia.
Yhmm, może tak : "Oni to wiedzą, kocie!".
W dzisiejszych czasach nikt normalny nie zakłada, że amerykańce szukali ufoludków na księżycu, choć gdybym miał obstawiać to powiedziałbym, że jeszcze w roku `68 wielu obywateli i towarzyszy miało nadzieje na "pierwszy kontakt". Więc na boogów/inżyynierów, nie linkuj do oczywistych-oczywistości.
Ok? Thx!
"Yo dog, a może nie wiedzą?"
W dzisiejszych czasach wiele osób nie wie kiedy mamy dzień niepodległości (tvn pytające znienacka, z okazji zbliżającego się święta, zwykłe osoby i bach, a niektórzy politycy nawet nie wiedzieli kiedy weszliśmy do Euro a co dopiero NATO), więc oryginalnie odpowiadałem osobie, która nie wiedziała, że misja nie dot. kosmitów.
Więc kocie, nie, nie wiedzą. Poza tym jakie mamy dane o wyposażeniu załogi Apollo? Takie - http://www.lpi.usra.edu/lunar/documents/NASA%20TN-D-6737.pdf , ale z pewnością mogli mieć cyjanek, broń też ale mniej prawdopodobne, tylko tego nie wiemy, TOP SECRET. Może źle to by wyglądało w raporcie? Pobieżnie zresztą czytając to, powiedzieli, że nie uwzględnili paru nieznaczących zmian w wyposażeniu. Zresztą jestem pewien, że jeśli coś pójdzie nie tak, mieli cyjanek/inną substancją trującą just in case, bo kto chce umierać z głodu lub dusić się jak można umrzeć bez bólu.
trudno dawkę cyjanku w szafce na buty uznać za broń.
Broń tradycyjna? w 69 w kosmosie? jej użycie musiałoby mieć komiczne efekty.
Podejście można mieć dwojakie: broń na pokładzie w rękach członka załogi który na skutek "pustki" oszalał, może mieć kiepskie następstwa.
-lub-
strzelanie w statku kosmicznym do członka załogi który oszalał (lub kogokolwiek innego) też może kiepsko się skończyć, na przykład nagłą dekompresją.
Jako szef wyprawy nie dopuściłbym do powstania takiego ryzyka. Ale co kto lubi.
No ale widzisz, sam niejako sobie odpowiedziałeś, że nawet my sami mogliśmy sobie zrobić krzywdę, tym samym jakieś kroki bezpieczeństwa musiały zostać podjęte.
Poza tym, broń tradycyjna, czemu nie? W końcu tyle osób się "niepotrzebnie" czepia o "drobiazgi" Prometeusza, szczególnie, że niestety nie znalazłem odpowiedzi czy bronią z tamtych czasów dało się strzelać w kosmosie, na wypadek jakiegoś bloba z pod ziemi księżyca, ale dedukując z odpowiedzi w tym linku http://answers.yahoo.com/question/index?qid=20080721120212AAe5mnw nie, ale dziś już możesz strzelać w kosmosie ile chcesz. Zależy też co rozumiesz przez broń tradycyjną. Pistolet? Karabin? Rakietę? WMD?
Z tego co pamiętam nie lecieliśmy na Księżyc w celu poznania naszych Stwórców. Nie posiada on też atmosfery. Tlenu. Azotu. Ani innych gazów. Ma też dużo mniejszą od ziemskiej grawitację. Nie wspominając o faunie, florze. Spodziewanie się tam istot żywych, zagrażających ludziom, byłoby... głupie?
Gdy Kolumb szukał krótszej drogi do Indii, wypłynął w morze z uzbrojeniem. Mimo iż film bardzo mi się podobał, uważam brak choć minimalnego arsenału, za błąd (scenariuszowy, logiczny, lub zabieg celowy - jeśli taki on jest, mam nadzieję poznać jego cel).
oj tam, oj tam. W tamtych czasach, dziadek mi opowiadał, to nawet do sklepu po bułki bez miecza się nie wychodziło. Skoro jednak już poruszasz temat to poczytaj o nim.
Dostał kiepskawe statki, które miałyby pewnie kłopoty nawet z piratami. Wydaje mi się, że jeden z tych statków został w sumie zakoszony przez złodziei.
Marną załogę, przy której nasza prometeuszowa gromadka to szczyt profesjonalizmu (Wszyscy myśleli, że ta wyprawa to samobójstwo to i nikt normalny nie chciał z nim płynąć).
Koniec końców nawet kontynenty mu się popieprzyły i wylądował nie tam gdzie trzeba. Indie a Ameryka - noo sukces pełną gęba, psia ich mać.
W takim razie miałeś długowiecznego dziadka ;).
Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o sens jego wyprawy, czy efekt . Tylko o to, że udając się na wyprawę (jakąkolwiek) w nieznane, gdzie istnieje prawdopodobieństwo niebezpieczeństwa, spotkania istot groźnych lub obcych, należy się uzbroić. Na ziemskim Księżycu raczej takowych spodziewać się nie można. A na księżycu LV-233 już tak.
Ryzykiem trzeba zarządzać. Jaka jest szansa na pokonanie o wiele bardziej zaawansowanej technologicznie cywilizacji lecąc tylko jednym statkiem (potencjalny przeciwnik prawdopodobnie posiada całą flotę), a jaka jest szansa że posiadanie broni wkurzy prawdopodobnie pokojowo nastawioną cywilizację? Dodaj do tego koszty zbudowania i zabrania takiej broni (każdy kilogram może mieć znaczenie) i masz odpowiedź.
Bardziej rozwinięta rasa by sobie pomyślała: "co za kretyni lecą taki kawał kosmosu nie uzbrojeni".
Z takim argumentem nie można polemizować - poparty jest na pewno wnikliwą analizą psychologiczną bardziej rozwiniętej rasy. Ale jeśli napisałeś to na poważnie to muszę na poważnie zadać tobie pytanie:
Jesteś pewien, że tak właśnie by pomyśleli? Jeśli tak to skąd ta pewność? Proszę o rzeczowe uzasadnienie bo aż się prosisz o kąśliwy komentarz.
Pisałeś wcześniej, że napotkana cywilizacja może być cyt:"prawdopodobnie pokojowo nastawiona". Moim zdaniem można w równym stopniu założyć, że będzie odwrotnie, więc nie wiem jakich rzeczowych uzasadnień potrzebujesz. Że już nie wspomnę o tym, że Ty na pewno dokonałeś cyt. "wnikliwej analizy psychologicznej bardziej rozwiniętej rasy" i wiesz na pewno, że będą pokojowo nastawieni...
Napisałem prawdopodobnie, co nie oznacza na pewno jak napisałeś powyżej. Uzasadnienie pochodzi z rysunków znalezionych w jaskini. Czyli obca cywilizacja wielokrotnie odwiedzała Ziemię i nie wykazywała dotąd wrogich zamiarów. Ponadto zostawili namiar na swoją planetę (jak się okazało była to jednak zasadzka). Z założenia misja polegała na odszukaniu twórców rasy ludzkiej, naszych ojców, bogów, którzy gdyby chcieli to po prostu by przylecieli na Ziemię i puścili ją z dymem. Na podstawie tej niezbyt wnikliwej analizy oceniam, że prawdopodobieństwo na to, że Inżynierowie są pokojowo nastawieni wynosi ponad 50%.
Koniec końców okazało się, że chcieli nas zniszczyć, przynajmniej ich ostatni żywy przedstawiciel, którego spotkali. Na podstawie tego faktu wnioskuje,że uzbrojenie byłoby wskazane...
Czyli wnioskujesz dopiero po fakcie, a tą decyzję musieli podjąć przed faktem. Posługując się analogią - oceniałem, że Radwańska pokona wczoraj swoją przeciwniczkę i postawiłem na nią. Koniec końców okazało się, że Radwańska przegrała a więc na podstawie tego faktu wnioskuje,że obstawienie jednak jej porażki było wskazane...Czy wszyscy stawiający na Radwańską byli głupcami? Nie wygrałem bo po fakcie już nie można było obstawiać.
Ale masz podniete, tak wnioskuje po fakcie,że uzbrojenie byłoby by wskazane i odnieś się merytorycznie proszę do tego czy mam racje czy nie, a nie mi tu o Isi piszesz.
Rozumiesz co znaczy analogia? Zajrzyj do słownika wyrazów nieco tylko trudniejszych, a może złapiesz sens mojej wypowiedzi. Wiesz także co oznacza termin zarządzanie ryzykiem? 16 to twój wiek, prawda? Merytorycznie odniosłem się już wcześniej, poczytaj, pomyśl, zapytaj się mamy.
Sam masz pewnie 15 lat a ksywke mam od meila którego zakładałem jak miałem 16 lat czyli 11 lat temu.
Nie masz racji. Decyzję musieli podjąć przed wylotem (że tego nie ogarniasz to jestem naprawdę zaskoczony), a przesłanki jakimi wtedy dysponowali nie wskazywały jednoznacznie czy lecieć z bronią czy nie. Dlatego musieli dokonać analizy za i przeciw, rozważyć prawdopodobieństwo różnych scenariuszy i ich skutki, a następnie wybrać optymalny/najbezpieczniejszy/ekonomicznie uzasadniony. O tylko dwóch przeciwstawnych scenariuszach napisałem powyżej, nie będę cytował samego siebie.
A ja napisałem powyżej, że dziwi mnie to, że nie podjęli decyzji o uzbrojeniu Prometeusza przed odlotem {Vickers) Na myszce pewnie masz takie małe kółeczko po środku przewiń do góry i przeczytaj.
A kiedy miałem pisać, że uzbrojenie jest wskazane? przed obejrzeniem filmu? Zastanów się jakie absurdy wypisujesz. A ty zastanawiasz się dlaczego piszę coś na podstawie faktu który miał miejsce w filmie.
Ale to nie ja napisałem cyt. "Koniec końców okazało się, że chcieli nas zniszczyć, przynajmniej ich ostatni żywy przedstawiciel, którego spotkali. Na podstawie tego faktu wnioskuje,że uzbrojenie byłoby wskazane.
Nie będę kopał się z koniem.
Zaraz, zaraz bo przecież Amerykanie gdy po raz pierwszy lądowali na księżycu, też byli obładowani bazookami, granatami i M16 a łazik którego pozostawili tam do dzisiaj, nie miał kamery do nagrywania opuszczenia ksieżyca, tylko tak naprawde był wyposażony w rakiety dalekiego zasięgu typu Topol.
film oglądam sobie drugi raz, całkiem spoko sf, ale znowu mnie wkurza scena jak te dwie laski uciekają wzdłuż toru toczącego się statku ;] Ja rozumiem że można to tłumaczyć paniką itp, ale chyba każdy wpadłby na to że należy uciekać w poprzek , oh nawet pod kątem :D.... Tym bardziej że odległość nie była jakaś straszna, w końcu Pani doktor ratuje się jednym obrotem ciała na leżąco.