Początek znakomity. Zdjęcia, sens, muzyka. Z czasem zaczęłam odnosić wrażenie, że z filmu wypadły sceny i brakuje mi kwestii, które aż cisną się na usta. Między poszczególnymi partiami zabrakło mi po prostu kadrów i słów. W kluczowych momentach wszędobylska i niemal wścibska miss vickers znika ze sceny, z pewnością sączy kolorowe drinki w swojej loży. Dr shaw na którą czyni się zakusy gdyż spodziewa się obcego, robi sobie vivicesarkę i nikt nawet tego nie zauważa, a co gorsza później wszyscy całkiem o tym zapominają i nikogo to już nie obchodzi. Na koniec panowie kamikaze popełniają samobójstwo z uśmiechem na ustach jakby szli na piwo do baru za rogiem. I dlaczego załoga podczas pierwszej wizyty na statku obcych nie zauważyła wazonów z dna obcych, jakby ich tam nie było!
Brakuje mi myślę z ok. 40 minut, może znajdę to w wersji reżyserskiej. Cenię za nastrój i Fassbendera.