Niestety film mnie zawiódł liczyłem na mocne filozoficzne przesłanie a dostałem takie płytkie kino w
stylu lat 80 z nieracjonalnym zachowaniem bohaterów oraz bezsensowną historyjkę która nawet nie próbowała wybić się ze starych schematów i zaszokować widza a była taka kolejna kopią Aliena
w stylu takiego shake z Camerona i Scotta który po prostu mdlił mnie przez cały seans szkoda a
mogło to być dzieło na miarę Odyseji A pomysł miał potencjał.
Chyba źle to ująłem nie uważam ze filmy z lat 80 są płytkie po prostu Prometeusz został nakręcony z już oklepanych schematów które znamy już z lat 80 co jest porostu już nudne i mało innowacyjne co na te czasy jest po prostu z byt płytkie żeby zadziwic widza
Mnie też od samego początku raziło irracjonalne zachowanie bohaterów. Blondyna, która niby miała chłodna nad wszystkim czuwać jakoś tego nie robiła. Nikt wyraźnie nie dowodził całością. Film był także niespójny. Watek filozoficzny skończył się na chyba dwóch rozmowach. Cały czas odczuwałem chaos, brak koncepcji i chęć upakowania jak największej ilości różnych scen. Wydaje mi się, że cyborg dodał biologowi kroplę "nektaru" znalezionego w "grocie" do picia. Nigdzie ta psota nie miała później odniesienia w sensie wyjaśnienia jego motywacji.