Właśnie wróciłem z kina i mam dość mieszane uczucia. Z jednej strony już od połowy filmu bardzo chciałem wrócić do domu, a z drugiej strony chciałem zostać w kinie i krzyknąc: "OK, badziew już widziałem, a teraz poproszę o jakiś film!". Po reżyserze spodziewałem się znacznie więcej, ale w tym filmie dużo nie wyszło....no może poza jakimiś stworkami, które wychodziły skądtylko mogły. Film nie jest najgorszym jaki widziałem ostatnimi czasy, ale do mojego wrażenia z "Istoty" niewiele mu brakowało.