zaskakujące, że chciało się inżynierowi wyrywać głowę jakiemuś robotowi... - że się zdenerwował? ale na co? że jego potomstwo zaczęło tworzyć roboty? czy twarz Fassbendera mu się nie spodobała? no i bicie staruszka tylko za to, że chciałby trochę dłużej pożyć? a przemoc wobec pań? chmm, ochroniarzowi oczywiście należało się, ale chyba tylko jemu…
no tak, tu jest pełne zaskoczenie, inżynier okazał się zły! no i natychmiast rozpoczął misję likwidacji ludzkości, ale w sumie po co? dla przyjemności zabijania? czy dlatego, że ludzkość mogłaby inżynierom jakoś zagrozić? ale przyjrzyjmy się temu wysiłkowi, lecieć gdzieś milion lat świetlnych na jakąś prowincje, żeby tam wybić do nogi nieudane dzieciaki, wraz z ich zabawkami...
co to z typ psychologiczny? co to za swiadomość? debila
znaczy się inżynier okazał się debilem - osiłkiem, no właśnie to jest to zaskoczenie,
wszyscy bowiem udaliśmy się na ten film , żeby zobaczyć jak wyglądają nasi konstruktorzy, a tu porażka
no i jeszcze ta historia stworzenia aliena, więc alien to krzyżówka powstała jako wnuk Elizabeth i zmutowanego/zapłodnionego/zatrutego mazią z wazy Charliego, z rodziców inżynier i kalmar ( synek/corka Charliego i Elizabeth), czy ja dobrze mówię?
co zatem chce nam powiedzieć Ridley Scott? otóż wydaje się, że Ridley Scott mota się w zeznaniach, z jednej strony mamy super inteligentne istoty (technologia, flet it'd.) a z drugiej strasznie nerwowe,
tak dziś się zastanawiałem, czy przypadkiem inżynier to też nie robot jakichś wyższych istot, no ale ten gest Jezusa kładącego rękę na głowie grzesznika,
dobra, wyznawcy NWO powiedzą, że film przedstawia perspektywe wybicia ludzkości przez ich konstruktorów - iliuminaci, z jakichś tam powodow, generalnie niejasnych, jedyna osoba który w tej sytuacji może powalczyć to babka z krzyżykiem na piersi - chrześcijanka,
no i to by się mogło zgadzać kurcze blade,
ale krzywe to wszystko jakieś...
Jeszcze głupsze jest wg mnie to, że po katastrofie statku kosmicznego inżynier biegnie ukatrupić Shaw, zamiast iść odpalać następny statek...
no no, jak ktoś wjedzie w twoje auto swoim to pierwsze co robisz to idziesz po autogiełdę szukać nowego haha
Skoro po przebudzeniu dość szybko odpala statek, to wydaje się, że misja zniszczenia Ziemi jest nadal dla niego istotna. Priorytetowa
vega faktycznie! nie pomyślałym o tym, to tylko ostatecznie potwierdza tezę, że inżynier superinteligentny nie jest, na dodatek chęć skopania babki doprowadziła do tego , że zgwałcił go kalmar... odnoszę wrażenie , że przeciętny hitrus zabijaka ma więcej rozumu niż twórca miedzygalaktycznego pojazdu uruchaminego fletem prostym, no ale czeba czekać, bo może w dwójce potwierdzi się moja teza i okaże się, że inżynier był robotem niskiej generacji,
Zrobiłabym dokładnie to samo. W końcu jakieś krasnoludki rozwaliłyby mój statek. Tyle że założyłabym kask, wychodząc na powierzchnię księżyca i przeprawiając się do modułu ;) U sumie, czy Inżynier szedł z kaskiem przez księżyc, nie pokazali...
Na blu-ray collectors edition podobno jest scena jak właśnie on wychodzi ze statku i kieruje się do modułu, ale nie wiadomo czy w skafandrze czy bez. Jest też scena jak Starszy Inżynier gada do tego drugiego przy wodospadzie.
Tę scenę na początku widziałam już, że jest kilka SJ.
Ale wychodzenie obudzonego Inżyniera ze statku po jego rozbiciu już nie.
Ale zdaje mi się że nie będzie pokazanej całej sceny tylko taki filmik z planu, pewnie też przy scenie z SJ czytającym książkę.
Tę scenę widziałam jedynie na obrazku. Też bardzo chcę to zobaczyć :)
http : //i . imgur . com/7spzd.jpg
O.o.o mądrze powiedziane, ciekawe zagadki wypływają ;-) Ale ta jest unikatowa, wyciskaj dalej z niego babole, masz talent. SJ poszedł do Prometheusa bez skafandra na to wygląda, chciałem napisać to wcześniej, ale może wytrzymał te parę metrów
moze pobiegl po to aby ona nie zdazyla przeslac stosownej informacji na zimie czy poprostu skontaktowac sie z rasa ludzka?
Ot ludzie myśleli, że inżynier to Bóg. A inżynier okazał się li tylko skur....nem :)) Nerwowym? A nerwowym. Emocje z technologią się nie kłócą. Chciał inżynier z kolegami rozwalić wszystkie planety konkurencyjne, nie tylko ziemię. Kolegów diabli wzięli i został tylko ten, a jemu akurat ziemia wypadła. Pozostał konsekwentny.
O pochodzeniu Aliena jeszcze myślę. Ale chyba nie masz racji. Przecież ten Alien- krzyżówka z "Prometeusza" zdechł gdzieś po drodze i na "Nostromo" szalał już inny, inaczej wyglądający i o innej drodze rozwoju.
Nie powiem, by babka z krzyżem walczyła. Najpierw zwiała, a potem napuściła biskupa na papieża (albo na odwrót:)).
Jeszcze jakieś pytania? :)
:D, może nie walczyla w sensie dosłownym, ale dzieki jej inicjatywie chłopaki staranowali inżyniera, a potem udało jej sie w odpowiednim momencie napuścic kalmara na inżyniera, ale generalnie nie chodzi tu o pytania, chodzi o pewien zaskok, że ten film w sumie głupi jest, ale człowiek myśli, że może jakieś tu jest trzecie dno, bo to przecież zrobił Ridley Scott, no i się doszukuje, tak jak ja
muszę zmodyfikować swój wpis, bo jednak film ten w całości - CAŁOŚCI, poswięcony jest tajemnicy chęci wybicia ziemian przez inżynierow, w filmie krok po kroku sobie to coraz b. uświadamiamy, co ciekawe ta tajemnica do końca pozostaje nierozwiazana, nie wiemy dlaczego chca nas wybic i koniec, nie ma zadnej podpowiedzi, trudno zatem oceniać postępowanie inżyniera bo kompletnie nie znamy motywow tego postępowania, choć jak napisalem zaskakuje jednak - przy tej technologii, poswięcanie czasu aktywności typu wyrywanie łba rootowi, ale jak napisałem nic jednak nie wiadomo
Nie wiadomo dlaczego, chcieli zniszczyć ludzi, ani też dlaczego ich w ogóle stworzyli, ale chyba tutaj Scottowi zależało na tajemniczości i opieraniu się na własnych domysłach. Może Inżynierowie uznali, że ludzie rozwijają się zbyt szybko, są agresywni, źli, chciwi prowadzą wojny i stanowią zagrożenie dla innych cywilizacji we wszechświecie. W internecie jest wycięta scena jak Inżynier jeszcze przemawia do ludzi, po czym David tłumaczy (niestety nie zrozumiałem, może wy wydaniu dvd lepiej zrozumiem), dopiero potem wszystko rozwala. Tutaj można lepiej zrozumieć motywy Inżyniera. Ale faktycznie, Inżynier prezentuje się jak skinhead z kosmosu- wielki, łysy, napakowany, facet chętny obić komuś facjatę;).
Mam trochę inne spojrzenie na ten fragment: wydaje się, że Inżynierowie byli kreatorami życia - w pierwszej scenie filmu widzimy jak jeden z nich poświęca się aby "zasiać" życie na jakiejś planecie (nie wiemy czy to była Ziemia). Być może android jako maszyna był dla Inżyniera wypaczeniem kreacji, imitacją i w pewnym sensie obrazą dla Twórcy/Inżyniera - dlatego właśnie urwał Dawidowi głowę. Dziadek dostał pewnie za przeciwne naturze pragnienie wiecznego życia i stawianie się na równi z Inżynierami.
Nie wiem czy widziałeś sceny dodatkowe ale w scenie 11 jest przedstawiona gadka Weylanda z Inzynierem. Na koniec Weyland wskazuje na Dawida jako na swój twór i mówi Inżynierowi "obaj jesteśmy stworzycielami". To mogło go wkurzyć, tym bardziej że gdy szedł spać byliśmy bardzo prymitywnymi istotami. Pytanie co się takiego stało 2000 lat wcześniej, że Inżynierowie postanowili unicestwić ludzkość? Data budzi dość oczywiste skojarzenia., może coś wyjaśni nam część druga...
ja zauwazylam ze przez caly fil chodzilo tez o sprawe jak ludzie postrzegali davida... dla nich byl tylko maszyna, bez uczuc, ale wedlug mnie film mial na celu ukazac widzowi, ze mimo wszystko on mial uczucia, czul sie urazony, sarkastyczny, czasem wredny, mial ulubiony film... pokazalo to ze ludzie, tworce davida (maszyny) nie cenili go... moze tak samo chodzilo o kwestie inzyniera i ludzi, jako tylko ich twor niedorownujacy im, dlatego sobie tak ich zabil bez namyslu... ? ktos napisal ze chcieli zniszczyc ziemie bo moze stanowila dla nich zagrozenie bo za szybko sie rozwijala? hmmm... 2000 lat temu ludzie nie wiedziele az tak wiele... co do niektorych kwestii mam jakies tam wytlumaczenie pomysl, ale jest mnbostwo spraw ktorych wlasnie nei rozumiem w tym filmie... fakt stwozrenia i niszczenia potem... to chyba jednak najbardziej.... a to glowny kontekst jak dla mnei w tym filmie.... :| jak ktos ma pomysl niech pisze!
Dla innych załogantów Dawid jest poruszającą się maszyną, a jego ludzkie cechy są jedynie oprogramowaniem pozwalającym na lepszą asymilację z załogą. Ciężko stwierdzić aby robot miał uczucia ale z drugiej strony nie wiemy jak daleko w przyszłości rozwinie się "sztuczna inteligencja". Warto też pamiętać, że Dawid był szczytowym osiągnięciem potężnej i zapatrzonej w technologię korporacji Weylanda.
PS w jednym z wywiadów Ridley Scott powiedział, że na pokładzie Prometeusza były DWA androidy...
Ekstrapolacja w tym przypadku jest złem.
Ludzie powinni tylko oceniać ludzi a nie inne gatunki, zwłaszcza lepsze, wg swoich kanonów wartości.
Sądzę, że zawinił David. Celowo nie powiedział tego, o co Prosił Wayland. Mógł np. prosić Inżyniera o to, by tam wszystkich pozabijać, zaczynając od niego [androida] jako karę za zdradę. Powiedział wprzód coś złego na całą rasę ludzką, by był motyw.
Inżynier miał za zadanie lecieć na Ziemię 2000 lat temu, by zniszczyć ludzkość, co wyjaśnia David, rozszyfrowawszy holografy z kokpitu obcych. Po prostu coś nawaliło w trakcie misji (alieny, które wykształciły się z wazonów?) 2000 lat wcześniej i została ona przerwana, gdyż prawie wszyscy zginęli.
Wygląd Inżynierów (umięśnieni) też mi trochę nie pasuje. I ich agresja. Koliduje to z istotami, które na starcie tworzyły życie. Chyba że ten obudzony Inżynier to jakiś recydywista. Lecz z drugiej strony patrząc jak się ludzkość zachowuje, całkiem możliwe, że pochodzimy od wielkich, białych, napakowanych dresów ;)
Inżynier nie jest robotem. Kiedy Shaw w wyciętej scence uderza go siekierą, tryska mu krew.
"Sądzę, że zawinił David. Celowo nie powiedział tego, o co Prosił Wayland." David był stworzony aby wypełniać wolę Weylanda, działać w jego interesie i nawet potajemnie chadzał do niego na konsultacje. David był zaufanym "dzieckiem" Weylanda - w przeciwieństwie do Vickers. Obawiam się, że hipoteza o zmienionym samowolnie tłumaczeniu jest raczej pozbawiona podstaw,
"Inżynier miał za zadanie lecieć na Ziemię 2000 lat temu, by zniszczyć ludzkość, co wyjaśnia David, rozszyfrowawszy holografy z kokpitu obcych. Po prostu coś nawaliło w trakcie misji" Coś albo ktoś - możliwe, że nie wszyscy chcieli zniszczyć ludzkość i dokonano sabotażu. W zasadzie Dawid nie odczytał z hologramu, że Inżynierowie lecieli na Ziemię aby zniszczyć ludzkość tylko, że lecieli na Ziemię. Tak do końca nie wiemy gdzie i w jaki sposób miała zostać użyta substancja z "wazonów". Zastanawiająca jest też jej ilość bo biorąc pod uwagę niesamowicie agresywną ekspansywność Xenomorphów nie trzeba tego wcale było wiele aby przy ówczesnym poziomie technicznym ludzkości wykończyć wszystkich...
"z drugiej strony patrząc jak się ludzkość zachowuje, całkiem możliwe, że pochodzimy od wielkich, białych, napakowanych dresów ;)" Dobre :D
w wersji rozszerzonej jest dłuższa scena rozmowy z inżynierem, inzynier pyta sie davida dlaczego tu przybyli, weyland odpowiada ze chce zyc wiecznie, inynier: - dlaczego, na to weyland opowiada ze jest jak bóg bo stworzył davida i jest podobny do inzynierów - wtedy inzynier patrzy na davida wyrywa mu glowe i reszte znamy...
,, W wersji rozszerzonej jest dłuższa scena rozmowy z inżynierem, inżynier pyta się Davida dlaczego tu przybyli " No własnie dlaczego konstruktorzy wskazali na pustynną planetę, na której tworzyli biologiczną broń masowego rażenia ??? Ten film jest dziełem sztuki, jeśli chodzi o brak sensu i logiki. Wygląda to tak jakby został stworzony przez kilka niezależnych od siebie studiów filmowych , które nigdy nie zobaczyły efektu końcowego ich pracy.
no dowiaduje sie juz z kilku postów, że w wersji rozszerzonej jest to i tamto, ale wtf. przeciez czlowiek, który oglada w kinie wychodzi i g. wie, że w jakiejs wersji rozszerzonej Bruner jest synem Klosa, mozna by sie zastanowic dlaczego zatem ów kluczowy dialog nie występuje w oryginale kinowym, dlaczego uznano go za nie nadający się? zapraszam do dyskusji bo teraz musze dziecko do przedszkola odprowadzić i nie mam czasu myśleć o chodziło Ridleyowi Sc. z wyedytowaniem tego dialogu z oryginału (a sam chyba tez coś wydumam później) :D
nie mam pojęcia, ale serio to wygląda tak, że sceny które dosyc sporo mowia i wyjasniaja zostaly z filmu wyciete, niektóre zmienione, polecam obejrzenie z czystej ciekawosci, wszystkie sceny sa wg mnie lepsze niż w oryginale, nawet alternatywna scena walki z Fifieldem który łudząco podobnie zachowuje się do... xenomoprha ;)
obejrzałem, jest cala rozmowa z inżynierem, faktycznie Weyland mówi, że są jak bogowie (bo Weyland stworzył Davida), a bogowie muszą żyć wiecznie, no i tu słusznie można by sie dopatrywać, że inżynier trochę się zniesmaczył arogancją dziadka, jestem jednak zdania, że dialogu tego nie wprowadzono z dwóch powodów, mniej by sie blurajów sprzedało a dwa, kwestia, że jesteśmy sobie równi w ustach Weylanda brzmi nieprawdziwie, bo taki as biznesu, przyzwyczajony do ciągłej realnej oceny sytuacji, w tym oceny konkurencji, nie wyskoczyłby z tekstem w nieznanym sobie statku, na nieznanej planecie, do istoty dwa razy wyższej od niego i x razy bystrzejszej, prawdopodobnie też nie posiadającej póki co problemów z przemijaniem (nie wspominając już o tym, że toczył rozmowe ze swoim stwórcą), że sa sobie równi,
zdenerwowanie z tego powodu inżyniera też jest jakieś naciągane, bo przy tej inteligencji mógł towarzystwo przeprosić, sory nie było mnie 2k lat, mam pewne sprawy do załatwienia, nie wspominając już o wyżywaniu sie na odkurzaczu (David) zamiast, którego mógł łeb po prostu urwać winowajcy, czyli dziadkowi
film ma klimat i jest świetny wizualnie, natomiast kompletnie jest dla mnie niezrozumiała indolencja scenariuszowa, której kulminacją jest akcja z inżynierem, no i Ridley Scott w tym wszystkim, który jest super fachowcem, a dopuścił się tak podstawowych błędów
"kwestia, że jesteśmy sobie równi w ustach Weylanda brzmi nieprawdziwie, bo taki as biznesu, przyzwyczajony do ciągłej realnej oceny sytuacji, w tym oceny konkurencji, nie wyskoczyłby z tekstem w nieznanym sobie statku, na nieznanej planecie, do istoty dwa razy wyższej od niego i x razy bystrzejszej, prawdopodobnie też nie posiadającej póki co problemów z przemijaniem"
Pamiętajmy, że Weyland był wizjonerem, człowiekiem bardzo pewnym siebie, upartym i nie tolerującym słabości - dla niego wyprawa "Prometeusza" to głównie wyprawa po życie wieczne. Jedna ze "scen dodatkowych" przedstawia jego publiczny występ w czasach młodości i bardzo dobrze pokazuje jego charakter. Weyland jest przekonany o tym, że wytycza nowe drogi rozwoju ludzkości (zresztą nie bez racji biorąc pod uwagę choćby kwestię "sztucznego życia" tj. androidów). Jako taki Weyland jest znacznie ponad poziomem "szarego" przedstawiciela homo sapiens. Dlatego gdy mówi do Inżyniera "jesteśmy stwórcami" to jest to wyraz jego poczucia wyższości i megalomanii - jak dla mnie w tym miejscu i czasie bardzo wiarygodny.
PS Kwestia przemijania w rasie Inżynierów nie jest póki co jasno określona ale w alternatywnej scenie "otwarcia" widzimy grupę "starszych" odbiegających wyglądem od młodzieńca wypijającego czarną polewkę...
Wycięte sceny są ciekawe, jednak dobrze jest je oglądać osobno, bo nie pasują do filmu. Może za wyjątkiem pierwszej sceny z zakapturzonymi Inżynierami oraz tej, gdzie pod koniec ten obudzony przemawia. Ale kolejno mamy:
- Millburna znajdującego robaka i chowającego go do pojemnika - nijak się ma to do fabuły
- Rozmowę Vickers z Jankiem - nuda i spowolnienie fabuły
- mowa Shaw o słońcu przy choince - też nie wpływa na fabułę, chociaż jest to miłe
- walka Shaw z Inżynierem - wygląda jak space brazzer o_O, także przydługie jest z tą ladą i piciem trunków
- Skóra aliena (a raczej "węża") w jaskini - nic nie wnosi do fabuły
- Shaw bijąca Charliego - jw., ponadto postać Ellie przez tę scenę przestaje być wiarygodna
- zdenerwowana Shaw wpychająca na chama głowę Davida do torby - bez sensu, bezpodstawna, zwłaszcza że David wcześniej ocalił jej życie, informując o Inżynierze
- mutant Fifield - mnie się osobiście nie podoba, skacze jak potwory z Resident Evil
nie mam pojęcia, ale serio to wygląda tak, że sceny które dosyc sporo mowia i wyjasniaja zostaly z filmu wyciete, niektóre zmienione, polecam obejrzenie z czystej ciekawosci, wszystkie sceny sa wg mnie lepsze niż w oryginale, nawet alternatywna scena walki z Fifieldem który łudząco podobnie zachowuje się do... xenomoprha ;)
ja to widzę tak ale nie wiem czy to prawidłowa wersja, nie widziałem jeszcze dodatków, inżynierowie odkryli gatunek Obcych (tu jadę wg wikipedii tej o Obcych) lecą na ziemię i tworzą ludzi by zrobić z nich nosicieli dla Obcych, plan był taki by przywieźć Obcych na inną planetę i wykorzystać ich jako broń przeciwko innej rasie, ludzie powstali tylko po to by być nosicielami, o ile prawdą jest że ludzi stworzyli inżynierowie bo ten rozkład w wodzie jednego z nich jeszcze nic nie tłumaczy, inżynier widząc androida wpienił się bo w jego ocenie ktoś majstrował przy ich dziełach a nie taki był cel
ma to nawet sens. kurcze ale zostawiać tyle niedopowiedzeń? ten film mniej wyjaśnia, a więcej gmatwa.
ja się zastanawiam jeszcze nad pierwszą sceną "zapłodnienia" ziemi. najpierw wydała się jasna ale potem zacząłem mieć wątpliwości. może nie było ich celem tworzenie życia na ziemi tylko nasz "stwórca" po prostu popełniał samobójstwo uciekając przed jakimś wrogiem i nie chciał zostać pośrednim żywicielem. więc mogli przypadkowo zarazić ziemię życiem i postanowili ten błąd naprawić.
Człowiek uciekający nie marnuje czasu, prometeusz miał go pełno i skoro go gonili, to dlaczego odlatywali.Zupełnie bezsensu.
Nie mogę uwierzyć że na to nie wpadliście. Przecież inżynier bronił siebie i swojej cywilizacji na pokładzie nie miał nic innego jak broń biologiczna masowego rażenia która w niepowołanych rękach magłaby zagrozić nie tylko jednemu inżynierowi ale całej ich planecie. Dlatego nie mógł pozwolić by ziemianie przejeli nad nią jakąkolwiek kontrole i od razy przeszedł do konkretów. Ziemski przykład, idz i przekrocz teren wojskowy gdzie składowana jest amunicja i środki wybuchowe przebrany za aniena to zobaczysz co ci żołnierze zrobią.
Można przecież wyjaśnić to na różne sposoby. Na tej planetoidzie były co najmniej dwa statki "derelict". SJ widocznie nie był w dupę bity, i kapnął się, że android może pokrzyżować mu plany. Miał prawo nie ufać też ludziom, jego priorytetem było wykonać misję, która dla niego była więcej warta niż życie kilku żółtodziobów. Nie można zakładać że SJ to mieli być przyjemniaczki. To że wpadł w furię to przez to, iż "w dupę bita" Shaw, podgrzała atmosferę, tworząc pole do awantury. SJ nie wiedział nawet co oni charczą, więc stracił cierpliwość. Szał wpadła w histerię jakby jej się palił grunt pod nogami. Cały ten wątek uważam po prostu za zwykły przypadek, efekt "dziury w scenariuszu". Jak wiemy takich kwiatków jak i plagiatów z braków pomysłów nie brakuje