SPOILER!
moje wrażenia po seansie są pozytywne, ale zapewne w każdym rodziły się jakieś
pytania, na które trudno było sobie odpowiedzieć. z czystej ciekawości, jak wy to
postrzegacie:
1) 'dziecko' Shaw. zakładam, że była to wczesna forma facehuggera, wnioskując po tym,
co później stało się z Inżynierem. jakim cudem owa wczesna forma urosła do tak
pokaźnych rozmiarów bez żywiciela?
2) skoro DNA Inżynierów było w 100% identyczne jak ludzkie, to również nie mogli
oddychać na zewnątrz. w jaki sposób, już po rozbiciu statku, Inżynier dostał się do
kapsuły, nie umierając po drodze? podobnie w przypadku Fifielda, któremu doczołganie
się do statku zajęłoby sporo czasu, wszystko na jednym wdechu?
3) dlaczego 'wazony' w pomieszczeniu, które prowadziło do statku Inżynierów, nie
otworzyły się jak te, w pomieszczeniu z wielką głową Inżyniera? (te w sali z głową
otworzyły się po tym, jak powietrze dotarło do nich, kiedy naukowcy otworzyli bramę).
4) kogo miała na myśli Vickers, gdy wymusiła na Davidzie, by ten przekazał jej coś
poufnego, czego on nie chciał zdradzić, jednak pod groźbą destrukcji uległ?
5) pierwsza scena przedstawiała końcowy obraz zagłady Inżynierów, który miał miejsce
długo przed przylotem naukowców? więc co miał znaczyć statek, który ulatywał w
powietrze?
6) czarna ciecz. dlaczego Inżynier rozpadł się na kawałki, gdy ją wypił, a Holloway przemienił w dziwną kreaturę? kwestia ilości?
7) kwestia Davida. dlaczego specjalnie podał Hollowayowi ciecz? wiedział, że będzie on współżył z Shaw, a chciał sprawdzić, czy możliwe jest połączenie genów i wydanie na świat mieszanki Inżyniera i człowieka?
8) David chciał za wszelką cenę utrzymać ciążę Shaw, lecz po tym, jak 'dokonała aborcji', nie starał się nawet ustalić, co stało się z 'płodem'. dlaczego?
To film sf więc odpowiem tak jak to zrozumiałem.
ad 6. Myślę że David przeczuwał jakie może być znaczenie cieczy i chciał poświęcił Hallowaya - na początk film jeden z nich wypija całość próbki a potem rozpada się rozpszczając swoje DNA w wodzie - początkując tym samym ewolucję. Gotowy produkt po zarzyciu jedynie kropli tej brei może zamiast ewoluować cofnął się w ewolucji - bardziej wyglądał na neandertalczyka bż człeka współczesnego...
Chryste... jtro Ci odpowiem na resztę bo mam już banie - weekend więc zrozmuiesz ;)
Ad. 1. Ciężka sprawa. Substacja formująca miała wielką moc sprawczą. Dostaję się ona do organizmu Shaw podczas stosunku z zainfekowanym Holloway'em - być może fakt ten napędza szybki wzrost facehuggera - giganta.
Ad.2. W pierwszej scenie Inżynier popełniający samobójstwo swobodnie oddycha nad wodospadem. Widocznie ten sam kod genetyczny nie warunkuje możliwości oddychania przez Inżynierów w atmosferze planety.
Ad. 3. To jest dobre pytanie. Miejsce w którym ''wazony'' otworzyły się stanowiło coś na miarę kaplicy, ołtarzu. Z kolei sala z 'wazonami' którą znajduje David stanowi tylko zwykłe cargo. Być może to jest trop choć kwestia pozostaje nierozstrzygnięta.
Ad.4. Petera Waylanda
Ad. 5. Choć mam wiele koncepcji co do tej sceny skłaniam się ku rytualnemu samobójstwu. Stanowi to analogię do Majów o której mówił Scott. Inżynier odpowiedzialny za materiał do stworzenia ludzi kończy swoje dzieło, które znajduję się na statku lecącym w stronę ziemi. Dokonuje rytualnego samobójstwa, aby równowaga została zachowana - on daje życie a pozbawia się swojego.
Ad.5. Równowaga tak osiągana jest również a bardziej prozaicznym zakresie - gdy rozkładające się ciało Inżyniera wpada do wody daje początek nowego życia - jednokomórkowców.
ad.5. Zmieniam koncepcję. Inżynier z pierwszej sceny jest na Ziemii jeszcze przed rozpoczęciem na niej życia. Wypija substancję i umiera aby dać początek życia na Ziemii. Statek kosmiczny odlatuje pozostawiając go, aby wypełnił misję zapoczątkowania życia. Przy tym upada moja odpowiedź na punkt drugi ale nie mam już siły dalej rozmyślać.
to miałoby sens. ale jak umiera, jednokomórkowce dostają się do wody. teoria Darwina?
W tej sytuacji teoria Darwina wcale nie ulega przedawnieniu. Nie o nią tu chodzi.
Chodzi tylko o to SKĄD na ziemi pojawiło się życie.
Teraz już wiemy.
Nie do konca i tak mamy znaczny przeskok ewolucyjny nie na poziomie jednokomórkowców, a troszke dalej na poziomi małpoludów.
Ale z piktogramów wiemy ze SJ czesciej odwiedzali ziemie, mogli dokonywac kolejnych manipulacji genetycznych...
swoją drogą - kiepscy z nich inżynierowie, skoro do stworzenia życia potrzebują dokonać samobójstwa... czemu nie skorzystali z laboratoriów ? albo nie dali jakiemuś więźniowi tego czegoś do wypicia ?
nie dla kazdego to samobójstwo patrzysz na to przez pryzmat naszej kultury i naszego podejscia do zycia.
swoją drogą - kiepscy z nich inżynierowie, skoro do stworzenia życia potrzebują dokonać samobójstwa... czemu nie skorzystali z laboratoriów ? albo nie dali jakiemuś więźniowi tego czegoś do wypicia ?
Samobójstwo jest tu formą rytuału. Stwórca poświęca się dla swojego dzieła.
Daleko nie szukając - Jezus umiera na krzyżu żeby zbawić ludzi.
To bardzo popularny moty w wielu religiach i mitologiach.
A do tego widowiskowy :-)
Ad.2 Tu się nie zgodzę, bo wewnątrz kopuły coś oczyszczało powietrze, żeby było zdolne do oddychania. Jeśli mogliby oddychać w skażonym, to po co je oczyszczać? Nad wodospadem oddychał pan "inżynier" na ziemi, więc atmosfera była taka jak "na ziemi".
Ad.5 Oczywiście początek życia na ziemi. Chociaż to tylko "film", to jeśli taka jest koncepcja, to po co się rozpadać na kawałki, dawać początek ewolucji tylko po to, żeby w ostatecznym stadium ta doprowadziła do powstania człowieka? Po paru miliardach lat?
Ad.6 Wydaje mi się, że to była/mogła być inna ciecz
Ad.7 i 8 Wydaje mi się, bo też mnie to zaintrygowało "po co?", że david lubił się uczyć. To był chyba jeden z jego eksperymentów, a ponieważ nie mógł być "zły", tylko ciekawy, to po tym jak zaspokoił ciekawość nie miał zamiaru krzywdzić dr Shaw.
Ogólnie w filmie sporo nieścisłości, a raczej "niedopowiedzeń". Mimo to uważam produkcję za bardzo udaną i chętnie obejrzę Prometeusza jeszcze raz.
Co mnie intryguje, to to, że na końcu urodziło się coś na kształt "aliena" tylko, że jakiegoś takiego dziwnie ludzkiego i niepodobnego do tego z serii Alien. Nie wiem o co biega :D.
Czy inżynier musiał się zachowywać jak małpa? Nawet słowa nie powiedział...
I jeszcze jedna głupota - po co zabijać panią Wayland przez rozwalcowanie wielkim statkiem powietrznym? :D nie mogła zginąć spadając w kapsule? albo zabita przez "inżyniera"/obcego?
Co mnie dziwiło w filmie to kwestia rozmowy Vickers z Davidem :
Ona powiedziała że jeżeli David jej ,,czegoś" nie powie to ona znajdzie kabel który go zasila i go odetnie. (Podejrzewam że znajduje się na statku), czemu więc pod koniec filmu kiedy cały statek zamienia się w pył i ogień David wciąż funkcjonuje? Niezniszczalny kabel Davida?
Adizi, chodziło jej o kabel w jego głowie czy gdzie tam ma tą swoją litowo-jonową baterię :)
A nie sądzicie ,ze była to tylko zwykła ironia z jej strony .
David to tylko maszyna a tą zawsze można jakoś wyłączyć.
To była tylko przenośnia! Vickers zaznaczyła, że jako prezes korporacji, która go wyprodukowała i zaprogramowała może zawsze nad nim panować.
A David (i Bishop później zresztą też) zasilany jest pewnie miniaturowym, nigdy niewyczerpywalnym stosem atomowym. A w zasadzie dwoma: jednym w korpusie, a drugim w głowie :) Lub może korpus przekazuje energię do oderwanej głowy metodą indukcji... :)
Zarówno Prometeusz jak i i Obcy to nie filmy dokumentalne, historyczne czy instruktażowe - trzeba mieć trochę dystansu. Bałem się, że będzie gorzej, a jest lepiej przynajmniej od jednej z części Obcego.
Czekam na sequel tego preprequela, który będzie prawdziwym prequelem dla prequela 'Obcy: Decydujące Starcie'.
To ostatnie zdanie dla pieniaczy i hejterów!
ha, właśnie chciałam napisać coś a propos ostatniego zdania, ale nie chcę wyjść na pieniacza, a tym bardziej hejtera. masło maślane, aż przeczytam jeszcze raz ;)
To masło maślane od strony logicznej jest jak najbardziej poprawne, T :)
Oglądam właśnie ALIEN po raz setny by móc z czystym sumieniem ocenić PROMETEUSZA.. I tak myślę... pójdę jeszcze raz do kina by obejrzeć ten preprequel.
Dobrej nocy.