W zasadzie tuż po obejrzeniu miałem te same uwagi. Najlepszą fuchę mieli Ci od zapewniania bezpieczeństwa wyprawie przy spotkaniu z obcą cywilizacją a jedyną bronią (którą zresztą zakazano wziąć na wyprawę) był śmieszny miotacz płomieni :D Ale ten motyw, że Shaw boksuje personel, ucieka trzy pomieszczenia dalej i nikt się nią już nie przejmuje... niech urodzi kałamarnicę a ta sobie hasa po statku. Who cares? Potem kiedy do nich wraca jak gdyby nigdy nic biorą ją na wyprawę ze sobą...

Kto by się przejmował, kiedy idzie poznać swego stwórcę.

Jest jeszcze kilka innych wpadek - pamiętacie burzę krzemową ?
- kombinezony ochroniły ludzi przed wirującymi z ogromną prędkością kawałkami skał...
ale kość człowieka potrafiła przebić skafander (scena jak alien zjada zagubionych)
- formy życia - każde stworzenie z innej bajki (alien z brzucha, alien zjadający zagubionych)
- zdarzenia bardzo banalne zepsuły ten film a mógł być fajny...
Co prawda największą kpiną jest cała załoga - no chyba że wcześniej pokazano by że loty w kosmos w tamtych czasach to jak przechadzka na spacer...

1. No jasne, że straszna głupota, szczególnie wtedy kiedy lecisz na super-tajną misję, o której miała wiedzieć tylko garstka osób.
2. Nie dwóch tylko jeden, jak już coś piszesz, to nie przeinaczaj faktów. Do pomieszczenia z wazami weszli dlatego ponieważ chcieli się oddalić od nieznanej formy życia która została wykryta na statku.
3. Prawdopodobnie jest to efekt złego montażu - skracania filmu na siłę, przez wycinanie scen. Okaże się, jak wyjdzie wersja reżyserska. Zresztą oni mieli co innego na głowie - iść poznać Inżyniera, Lizka została olana, bo nie była w tym momencie istotna.
4. A to ciekawe, czyli według Ciebie, panikujący ludzie w ekstremalnych sytuacjach zawsze się wykazują logiką. Życie raczej pokazuje co innego, ale nie będę Ciebie wyprowadzać z błędu. Żyj dalej w swoich przekonaniach ;)

Film moim zdaniem nieprzekombinowany. Potencjał ocenię po obejrzeniu pozostałych części.