Czy on w ogóle istniał? Pytanie na serio, bo tylu głupawych elementów, zadziwiająco niezdarnego rozłożenia akcentów i tak bardzo sztywnych dialogów co w tym filmie dawno nie widziano.
Początkowo miał być to bezpośredni prequel Obcego ale z nie wiadomo jakich powodów w trakcie realizacji odeszli od tej koncepcji. Przyszedł Lindelof i powstał Prometeusz w takiej formie jakiej widzimy:) Ocenę pozostawiam wam :)
Sztywne dialogi? A scena z Charlize Theron i kapitanem Jankiem? Przecież ten dialog był zajebisty. Nie twierdzę, że wszystko było super, ale dialogi akurat dawały radę (a momentami stały na wysokim poziomie). Dla mnie szwankowały nielogiczności w scenariuszu. Początek filmu był wciągający i świetny, jednak wraz z rozwojem wypadków i odsłanianiem 'tajemnic' byłem nieco...zawiedziony. Nie jestem zawiedziony jednak całym filmem tylko niektórymi jego elementami. A scenariusz Prometeusza z tego co wiem - istniał. Musiał, bo R. Scott nie zrealizowałby w końcu tego obrazu;P Sam nie wiem jak do końca ocenić film...Na razie dam mu chyba 7, bo niektóre sceny były rewelacyjne (rozwaliła mnie zwłaszcza ta z 'cesarką'...; nie wiem jaką kategorię wiekową miał ten film, słyszałem, że PG13, ale powinien mieć co najmniej PG 16 lub R*).
Pozdro
* W Arkadii w W-wie na seansie Prometeusza przyszedł tatuś ze swoją 8 letnią (tak na oko) pociechą (synem). Współczuje dzieciakowi, bo po filmie pewnie będzie miał nieco zryta czachę. Tak rodzicowi jak i obsłudze należy się opier..., że wpuścili na salę tak młode dziecko. Szkoda gadać...
zgodzę się że dialogi były przewidywalne i często durne, jak to hollywood bywa, ale to nie zmienia faktu, że film był świetny - jego siła leżała po prostu w innych elementach. Nie wiem, ludzie skupiają się na tym, co jest słabe, nie umiejąc cieszyć się tym, co piękne.
Spojlery!!!
Ludzie potrafią skupiać się na tym, co jest piękne, ale jeśli to piękno przy okazji razi nieco głupota to sorry man.
Przykład? Zapewne dla Ciebie zachowanie naukowców było bardzo mądre, gdy w 'jaskini', w której byli niemal pewni, że natkną się na obce formy życia, pozdejmowali maski. W ogóle zero jakiejkolwiek zachowania środków ostrożności, a później również kwarantanny (nie mówię tu o tym, co zrobiła postać grana przez Ch.Theron w jednej z mocnych scen) - jest tlen to "czapki z głów"!:P Przypominam, że był wśród nich biolog, specjalista od form życia i organizmów żywych. Oczywiście zapładniacz obcych również musiał mieć monstrualne rozmiary, żeby w ogóle sobie poradzić z takim kolosem jak Inżynier (choć z mądrości wypowiedzianych przez główną bohaterkę wynika, że 'Stwórcy' nienawidzili ludzi i chcieli nas wykończyć, więc (w domyśle) hodowali ksenomorfy w naszej skali; widocznie jeden zmutował, wysysając być może już jako płód mleko z piersi pani biolog, co wyraźnie widać na tle jej zapadniętej klatki piersiowej w końcowych scenach). Pani specjalistce również udało się wyjść bez szwanku, gdy walił się na nią kilkudziesięciometrowy statek - wystarczyło się kilka razy przeturlać (lepiej wysportowana, ale za to zimna jak lód postać grana przez Ch.Theron nie miała tyle szczęścia - 'złe' charaktery tak kończą...). Z góry przepraszam za pastwienie się, ale takich smaczków było więcej i nie mogłem się powstrzymać. Ja nie twierdzę, że poprzednie części były wolne od błędów, ale klimat rekompensował wszelkie niedociągnięcia. Tutaj natomiast wiele niedobrego zrobiła reklama i spekulacje, iż będzie to bezpośredni prequel Obcego. Pytam się - był? Bo jakoś nie zauważyłem. Gdyby ten film potraktować jako kino s-f oddzielone od znanej sagi być może inaczej spojrzałbym na ten obraz. Ale jako, że R. Scott jest reżyserem, oczekiwania musiały być, i są, wysokie, i przynajmniej w moim przypadku, zostały spełnione tylko częściowo.
I jeszcze na koniec, żeby nie było... Obraz i dźwięk jak i scenografia w Prometeuszu stoją na bardzo wysokim poziomie i nie sposób się tutaj do czegoś czepiać. Ale audio-video to w przypadku takiej pozycji za mało, żeby nazwać ten film rewelacyjnym. Wg mnie zabrakło klimatu serii Obcy (nawet najsłabsza 3 część pod tym względem podobała mi się bardziej), a także większej spójności.
Pozdro
Zgadzając się oczywiście, że scenariusz był jedną wielką śmierdząca kupą, muszę zaprotestować przeciwko temu:
"Tutaj natomiast wiele niedobrego zrobiła reklama i spekulacje, iż będzie to bezpośredni prequel Obcego."
Bardzo starałem się wiedzieć jak _najmniej_ o Prometeuszu przed obejrzeniem, żeby nie psuć sobie przyjemności. Unikałem więc raczej materiałów na temat (obejrzałem oficjalne zwiastuny i filmiki reklamowe oraz jeden czy dwa artykuły, że P. jest w ogóle kręcony). I pomimo tego bez trudu jakoś dotarło do mnie info, że to NIE JEST bezpośredni prequel. Więc nie pojmuję, jakim cudem Ty sądziłeś przeciwnie.
Wiesz Panie, nie zwrócić uwagi (lub przymknąć oko) na coś to nie znaczy uznać to za mądrę. Bez insynuacji proszę. Oczywiście, że to było głupie. Debilne nawet. Być może ja aż takich oczekiwań wobec Riddleya Scotta tu nie miałem. Przykład z turlaniem się - powiem tak, ostatnie 15 minut filmu to rzeczywiście chłam. Czekałem aż się skończy. Ale nadal uważam że film był dobry - za pierwszą godzinę klimatu (w tym się różnimy, ja uważam że film miał niesamowity klimat). Mainstreamowy film musi być sztuką kompromisu z producentami - wydaje mi się, że kompromis został osiągnięty. Tobie po prostu to, co zobaczyłeś nie wystarczało - mi tak. Z drugiej strony to nie jest tylko różnica ilościowa - tobie w kwestii klimatu wystarczało co zostało zrobione w Obcym 3. Mi nie - Obcy 3 NIE MA dla mnie klimatu. Wszystko zależy od percepcji i hierarchii wartości oglądającego.
Zaznaczę też, że moim zdaniem Obcy to też kino, w którym warstwa audio-video, jak to nazwałeś, (ale nie chodzi tu oczywiście tylko o efekty specjalne) dominuje i jest o wiele ważniejsza niż warstwa scenariusza / fabuły. Dlatego zupełnie nie trafiają do mnie argumenty powołujące się na oryginalną serię.
Spoko, możemy tak dyskutować a i tak każdy z nas ma swoje argumenty.
Nie trafiłeś do końca z moim postrzeganiem tego filmu, bo również uważam, że pierwsza połowa filmu miała pewien klimat i wkręcała mnie w oglądanie dalszego ciągu (no tak użyłem wcześniej uogólnienia z tym klimatem, ale musiałbym tu jeszcze wiele rzeczy napisać a nie ma na to czasu...). Ale połowa filmu to trochę przymało, aby Prometeuszowi dać 8/10 sorry. Ja nie twierdzę, że film (czy też nawet sam scenariusz) jest kupą (jak raczył to określić kolega powyżej - 'fajne' określenie nie ma co...), ale są w nim błędy logiczne oraz potworne niejasności (choćby teoria nt nienawiści Inżynierów względem ludzi - ni z gruszki ni z pietruszki; jak wyskoczy ktoś <oby nie twórcy obrazu> z ekologią tudzież zawiedzeniem Inżynierów naszą rasą to zaje..ie taką osobę śmiechem:P).
Tu zwracam się do Maraca - nie oglądałem zapowiedzi, więc skąd do jasnej cholery miałem wiedzieć, że nie będzie to bezpośredni prequel Obcego, co?? A z tego co czytałem było kilka informacji, że jednak tak właśnie będzie (fakt - niepotrzebnie się sugerowałem spekulacjami). Poza tym chyba było w tym źródło prawdy, bo pierwotny zamiar nt scenariusza został zmieniony. Lepiej by było w ogóle nie wspominać o Obcym przy okazji tego filmu i reklamować go po prostu jako kino s-f. Ale trzeba było przyciągnąć do kina więcej naiwnych ludzi, by wyciągnąć jeszcze trochę dziengów...
Rozumiem że odnosisz się do mojej oceny Prometeusza (8/10). Gwoli sprostowania moja skala oceniania jest dość specyficzna i wynika z mojej, jak to powiedzieć, koncepcji estetyki. W każdym razie wszystkie filmy poniżej 6/10 są w zasadzie nie do oglądania, zaś 6/10 to bardzo specyficzne oglądanie. 5 to nie jest dla mnie średni, a 4 zdecydowanie nie "ujdzie". Tak więc jako że właściwe pozytywy mieszczą się w skali 7 - 10 to 8 jest to względnie niższa partia. Ale działam teraz jakby wbrew własnej filozofii wyjaśniając to w ten sposób bo chodziło o właśnie to, żeby zbytnio nie różnicować pozytywów. Dlaczego akurat tak - to już dłuższa opowieść.
Akurat miażdżący klimat to najmocniejsza strona tego filmu, która pozwala przymknąć oko na wszelkie niedoróbki scenariusza.
Zwiastun, który oglądałem w kinie zapowiadał zupełnie inny rodzaj filmu. Ten film jest tak chaotyczny i bez jakiegokolwiek sensu, że nie wiem jak się mam do tego ustosunkować. Aż dziwne, że zrobił to reżyser odpowiedzialny za Obcego.
Moje zdanie nie jest znowu w takiej mniejszości. Moi znajomi, którzy wybrali się ze mną na seans również żałowali wydanych pieniędzy na film. Zwiastun jaki oglądałem przypominał historię Obcego, a może celowo został tak zmontowany. Nie studiuję filmoznawstwa więc nie wypowiem ci się od strony technicznej, lecz tylko z mojego subiektywnego punktu widzenia. Było za dużo wszystkiego, miałem wrażenie, że film nie miał scenariusza, dialogi siadały na całej linie, bezsensowne postaci. Ten człowiek, który został zakażony przez Davida zmienił się po czasie w zmutowanego potwora, na plancie znajdowali się inżynierowie a kobieta urodziła ośmiornicę. Dla mnie było tego za dużo i oczekiwałem czegoś znacznie lepszego. Nie jestem żadnym trollem ! Zwyczajnie wypowiadam własne zdanie, do którego mam prawo. Z nowości w kinie Batman mi się bardziej przypodobał.
pozdrawiam
Mam dokładnie te same odczucia o ile nie gorsze co do filmu Prometeusz - wrzucenie odnośników do genialnego Alien i Aliens zakerawa na profanację !!!
PS. zwróć uwagę do kogo zaadresowana była wypowiedź użytkownika Marac. Owner 2 to znany Troll o umysłowości uczniaka z podstawówki - na forach wielu filmów toczył dykusje i prowokował nie podając przy tym argumentów - po prostu jest tak jak on myśli...
No właśnie to było najlepsze w tym filmie, że było milion różnych sytuacji, z każdym bohaterem działo się coś innego, każdy miał jakiś swój cel w tym filmie, wszyscy robili osobne od siebie rzeczy i nikt zbytnio się resztą nie przejmował, co chwila pojawiały się jakieś nowe potwory itd.
Np. wątek śmierci ukochanego głównej bohaterki. Z niewyjaśnionych do tej pory powodów został on otruty przez Davida, a potem w błyskawicznym tempie zapadł na jakąś chyba zaraźliwą chorobę. Został przypieczony, ale nie było to w żaden sposób podkreślone, nie wzruszyło, nie wnerwiło. Nawet Rapace niezbyt się chyba przejęła stratą najbliższej osoby. Wątek rozbicia Prometeusza. Decyzja podjęta w sekundę, zero budowy napięcia, podniosłego nastroju poświęcenia dla ludzkości (na wzór chociażby Armagedonu). Nie jestem zwolennikiem przesadnego grania na uczuciach i patosu w filmach, ale akurat od tej produkcji wymagałem trochę przyziemnych wzruszeń, a otrzymałem papkę bez emocji i z totalnie amatorskimi rozwiązaniami w scenariuszu.