Powiem tak, gdyby film zakończył się na scenie w której dr. Elizabeth Shaw odleciała statkiem z tym androidziną. Moim zdaniem dalsza końcówka zepsuła całokształt dlatego 8/10. Pozdrawiam.
Dla mnie film został zepsuty- skwituje jednym zdaniem. Bohaterka po operacji jest w lepszej formie niż zawodowy zawodnik z ligi NFL.
I tu się z kolegą zgodzę rozumiem że to si-fi no ale nie przesadzajmy. No chyba że to jakaś cudowna maszyna po której nie potrzebna rekonwalescencja ale i tak wyglądało to zbyt surrealistycznie.
Zgoda, że z tą aborcją trochę przegięli, ale z drugiej strony, który film s-f jest pozbawiony takich niedorzeczności?
Dla mnie to jest szukanie nowej bohaterki na miare Ripley, zakrwawiona majaca ponadludzkie sily, przez moment myslalem naiwnie ze wszyscy zgina a tu prosze polecieli. Co sadzicie o roli Theron dla mnie papierowa postac, zagrala nijako.
Theron zagrała rewelacyjnie korporacyjną zimną sukę.
A co do operacji w kapsule - mnie śmieszyły te zszywki hehehe, już dzisiaj można ranę lepiej zaszyć:P
Fakt, przegięli z tą aborcją. Theron chyba tak miała zagradzać, w sumie za wiele nie wniosła, ale nawet dobrze się ja oglądało. Gdyby uciekła przed spadającym statkiem, może ciekawiej by to się skończyło np. mogliby jej pozwolić już polecieć na tą ziemię.
Nie ma takiej opcji, żeby ktokolwiek dorównał Ripley, a co do Theron, to faktycznie nie zapadła mi w pamięć. Na początku myślałem, że ona też jest androidem.
Ja tez znamienna była scena z ojcem szukającym przedłużenia życia, zagrała to bez emocji tak jak w całym filmie, i nie wiedziałem czy targa nią chęć władzy nienawiść...
prawda jest taka ze nikt nie zastąpi Riplay :/
a ta scena z aborcja to aż zachciało mi się śmiać jak zobaczyłam tego "obcego" to była zwykła kałamarnica albo ośmiornica -.-' a film to ogólnie nudny ale źle nie jest.
Jak ktoś jest fanem s-f, to będzie zadowolony, bo mimo że film nieco poniżej oczekiwań, to na tle podobnych produkcji z ostatniego dziesięciolecia wyróżnia się na plus. Krótko mówiąc: jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
ja facehuggera zapamiętałam inaczej ale i tak dla mnie wygląda jak kałamarnica :/
w "obcym" i w niektórych częściach "predatora" wyglądają lepiej :D
ale ja i tak wole tamte alieny od tych w prometeuszu bo sa jakies dziwne chyba ze jakos sie zmienily przez lata xd :/
albo nie moge sie przyzwyczaic do nowych alienow :D
jakos tak kilka razy obejrzalam obcych (chyba ze 100 razy) i trudno mi sie pogodzic z tym ze ich zmienili :D
a mógł być to duży face hugger, gdyż inżynierowie byli wieksi od ludzi i zdecydowanie silniejsi, ten facehugger tez musiał się nasilowac ze space jokejem by dorwać mu się do przełyku, później na potrzeby ludzi widocznie nie musiały być już tak wielkie, ewolucja ;)
Pamietajmy, ze to rok 2093 medycyna i narkotyki poszly do przodu. W tym roku mieli juz takie fajne dragi w strzykawkach, ze jak wstrzyknela sobie trzy razy megaadrenaline to ja postawilo lepiej niz karka na amfie w sobote w nocy w La Playa.
Film tylko i wyłącznie dla fanów Aliena. Większość w kinie nie wiedziała o co chodzi, nawet jak na końcu pojawił się Obcy....
Film jest genialny a pospólstwo (bydło, karki, dzieciaki etc) oczywiscie nic nie zrozumie.
No nieelegancko :) Uwielbiam jak ktoś z tytułu odmiennego zdania używa epitetów w kierunku rozmowców. Niewielka uwaga - niestety, ale takie osoby jak Ty zaniżają poziom tego i podobnych portali. Nie zamierzam wyprowadzać Cię z błędu i przekonywać do tego, że film nie musi być wcale w odczuciu innych arcydziełem bo w rzeczy samej mija się to z celem. A argumenty masz mocne jak cholera:)
watek Obcego cale szczescie marginalny, nic nie zagrozi Aliens i rozpierdusze a la Cameron, jestem ciekaw kiedy pociagna watek doktorki skladajacej wizyte na planecie kosmitow.
Dla mnie jedynym i najlepszym Obcym zawsze będzie Obcy Nostromo, żaden Cameron i kolejne Alieny nie budowały tak napięcia od początku do końca jak film Scotta.
Nie bardzo rozumiem, no więc Obcy czy Prometeusz? Jesli mówiąc o filmie Scotta masz na myśli Prometeusza to się z Tobą zgodzę - napięcie mimo luk i niedociągnięć w scenariuszu utrzymywało się przez cały film.
Mnie napięcie jeżeli złapało w ogóle, to na pewno w drugiej połowie filmu. Na początku strasznie nudny, później fakt jakieś napięcie się pojawia, ale szybko gaśnie. Nie ma porównania do Nostromo. Tam od pierwszego uderzenia Obcego już się czuło klimat, zastanawiało się czy ktoś przeżyje itp. Tutaj były masówki. Raz zginęły 2 osoby, następnym razem 5. Nie było wybijania po kolei, ale wiem, że Scott tutaj raczej chciał zrobić film który opowie historię niż pokaże walkę z tymi potworkami.
Tajemnica Nostromo jest to ze byl nakrecony tak jakby dzial sie w realu. A tu mamy film bajkowy.
Nie oglądałem żadnej części Aliena, a "Prometeusza" uważam za bardzo dobry film s-f.
Nie zalapalem dlaczego geolog zamiast zostac rozerwany przez obca forme zycia, przyszedl do statku i rozwalil pol zalogi ? Inna forma zycia go zaatakowala ??