Zgadzam się. Film jest nudny. Szkoda, że Matt nie może znaleźć roli godnej jego talentu :(
http://kinorzeczyznalezionych.blogspot.com/
Akurat to on sobie znalazł tą historię i nawet chciał ją reżyserować. W ostateczności bardziej po koleżeńsku ustąpił Van Santowi, którego ostatnie filmy bywały jednak zupełnie inne w estetyce.
A rzeczywiście masz rację Matt napisał scenariusz do filmu. Ale chodziło mi raczej o generalny wniosek, że Matt szczyt swojej artystycznej kariery osiągnął w latach 90-tych, potem przyszła kariera komercyjna czyli wszystkie filmy o Bournie a ostatnio Matt jakoś nie może trafić na żadną fajną rolę. Gra tylko w jakiś miernotach pokroju "Kupiliśmy zoo" i innego tego typu pierdach. A to naprawdę dobry aktor. Szkoda patrzeć jak marnuje swój talent. Nie wiem robi to dla kasy, czy co?
Ja akurat tak średnio się samym Damonem interesuję. "Promised land" chcę obejrzeć ze względu na postać reżysera, ale wolę te jego eksperymentalne kino ze "Słoniem" na czele. Nie sądzę jednak, aby była osoba, która nie doceniałaby go za role w "Utalentowanym Panie Ripleyu", "Hazardzistach", "Buntowniku z wyboru", przy którym Van Sant już z nim pracował, jak wiesz. To faktycznie był dla niego dobry okres. Podobnie dla Judea Law, który grał w "Utalentowanym..." Wspominam o tym, bo przed chwilą oglądałem "Contagion" i obaj się w tym obrazie pojawiają, ale szczerze mówiąc nie mają zbyt rozbudowanych postaci, ani też nie zapadają mocno w pamięć. Oczywiście to kwestia filmu, scenariusza, ale też sami je w końcu wybierają. Faktycznie trochę szkoda talentu i tutaj sporo złego robi kino akcji, które odrywa ich wizerunkowo, daje większą rozpoznawalność i pewnie pieniądze, ale artystycznie trochę rozleniwia. Żałuję jednak, że u Gilliama też tak sobie wyszło z braćmi Grimm, bo pozostałe filmy z Damonem, jakie ostatnio widziałem nie były pozostające w pamięci. Tutaj paradoksalnie broniłbym tego o Zoo. Patrząc na ten film, jako kino familijne to naprawdę dobry film. Przede wszystkim ładnie podany. Bardzo podobała mi się reżyseria, dopracowane zdjęcia, prostota scenariusza, ale zarazem dobrze rozpisane dialogi i takie schematyczne (w końcu to kino rodzinne), ale dobrze zagrane postacie. Ze znanych nie widziałem "Infiltracji". Jestem fanem oryginału i nie chciałem oglądać amerykańskiej wersji.
Hmm ogladalem i jakos sie nie znudzilem,przed seansem mialem ogolne pojecie o czym bedzie,dlatego oczekiwalem filmu takiego a nie innego,sorry ale o czym moze byc film z fabula taka jak ten?poscigi,zabojstwa?sorry ale dalem 8 bo film jest naprawde dobry.