"Każdy może się utożsamić z głównym bohaterem"?! Mam nadzieję , że się mylisz , bo to by oznaczało , że całe społeczeństwo jest chore jak i on.
Bohater ewidentnie ma osobowość chwiejną emocjonalnie czyli cierpi na zaburzenie osobowości i depresję. Więc jeśli ty widzisz w głównym bohaterze siebie samego to jest to bardzo zły znak i według mnie warto by się było przebadać.
To co widzimy w filmie , to co główna postać robi , mówi i myśli to już nie jest tylko kryzys wieku średniego czy chwilowe załamanie psychiczne - to jest poważna choroba

Przeczytaj najpierw cechy takie osobowości i będziesz wiedział, że główny bohater tego nie przejawia. Widać, że ma zaburzenia nastroju, kryzys, może epizod depresyjny (lub depresję, ale widzimy tylko kilka dni z jego życia, więc w sumie nic o nim nie wiemy) i przydałaby mu się terapia (jak wszystkim nam), ale diagnozę zostaw psychiatrze ;)

No wiesz, Ted Bundy zabijał gdy miewał takie właśnie "zaburzenia nastrojów" czy "epizody depresyjne", a tak poza nimi prowadził on normalne życie, był przykładnym obywatelem, dobrym mężem jak i ojcem.
Tu naprawdę nie trzeba być specjalistą aby zrozumieć, że gdyby Bundy chodził na jakąkolwiek psychoterapię, najprawdopodobniej nie zamordowałby trzydzieściorga młodych kobiet.

Ted Bundy miał zaburzenia afektywne dwubiegunowe, czyli to nie był kryzys, epizody depresyjne czy jakieś spadki nastrojów spowodowane sytuacją życiową. Nie wiem tylko co ma Ted Bundy do wymyślonej postaci z filmu, które przypisuje się zaburzenia osobowości po obejrzeniu 1,5h? Gdyby ktoś chciał po 1,5h obserwacji w życiu codziennym zdiagnozować Tedego to musiałby być to psychiatra, a nie randomowy człowiek.

No nie.. ja randomowy?? Kobieto, ranisz moje uczucia..

"Każda choroba nieleczona rozwija się, a nieleczona depresja może prowadzić w skrajnych przypadkach do samobójstwa lub próby samobójczej. Mogą również pojawić się utrwalone zaburzenia seksualne lub zmiany osobowościowe."
- Tak na ten temat pisze fachowa lektura, a teraz dodam ci coś od siebie:
Kilkanaście lat temu moja znajoma popełniła samobójstwo, skoczyła z 40 metrowego mostu kolejowego Großhesselohe w Monachium. Też wszyscy myśleliśmy, że zapewne przechodzi "epizod depresyjny", po tym jak porzucił ją facet dla innej laski i że niedługo jej przejdzie.. Nikt jej nie pomógł, choć sygnały były widoczne, wszyscy to zlekceważyliśmy i dziewczyny nie ma wśród nas.