Jestem ignorantem i zasnęłam w pewnym momencie. Nie wiem czemu nasza wrażliwa bohaterka się zwolniła z przedszkola? Kazali jej czy sama się zwolniła?
Nikt nie kazał jej się zwalniać, coś jej odbiło - porwała dziecko i wywiozła gdzieś pod Kanadę.
Tu już się obudziłam i ta końcówka nawet była ciekawa. Kobieta miała problem ze sobą, to pewne. Może była nadwrażliwa, ale jednak są jakieś granice. Dla mnie to w ogóle film o tej kobiecie, a nie dziecku.
Dzięki.
Tak, było coś z nią nie tak już od początku filmu, bo kto normalny kradnie wiersze kilkulatkowi? :) Ja skłaniam się ku teorii, że ten dzieciak wcale takim geniuszem nie był. Był inteligentny i może i miał jakiś talent, ale ona wszystko wyolbrzymiła i przeniosła swoje niespełnione marzenia o byciu wielką artystką na niego.
To prawda. Ona była byc może nadwrażliwa... w pewnym momencie jednak ta relacja z dzieckiem stała się dla mnie lekko chora. Ona zaczęła w nim widziec romantycznego mężczyznę piszącego (co prawda to prawda nie aż tak wybitne) wiersze.
Zwykle w ogóle nie przemawiają do mnie wiersze czy mglista poezja, ale ten ostatni, wyrecytowany przez chłopca na plaży, jakoś mnie poruszył. Zdecydowanie był najlepszy ze wszystkich. ;)