"Jesli sie ktos zabiera za Snatch, to domyslam sie, ze tylko i wylacznie poniewaz lubi takie kino"
W moim przypadku jest odwrotnie. Większość filmów jakie obejrzałem nie były wybrane, lecz pojawiły się całkiem przypadkowo. Również gdy jest wiele pozytywnych lub negatywnych opinii to też lubię obejrzeć, aby mieć własne zdanie.

Snatch za pierwszym razem obejrzałem właśnie całkiem przypadkiem, liczyłem na komedię (kryminalną), w końcu tak jest sklasyfikowany. Bardzo się zawiodłem. Mało zabawnych scen, dialogów w ogóle, jak na komedie to do dupy. Jak na kryminał to trochę lepiej, ale też nic specjalnego.
Stwierdziłem, że to nieudany film z kilkoma dobrymi aktorami, którzy grają przekonywająco głupi scenariusz. Wydawał mi się beznadziejny, rąbnięty, poplątany - ale nie tak, że nie zrozumiałem, tylko że nie przypadł mi do gustu.

Po 2 obejrzeniu może trochę lepiej wypadł w moich oczach. Ale tylko trochę. Tak jakbym próbował się z nim oswoić na siłę.
Nie mam pojęcia dlaczego film ma wysoką pozycję w rankingu oraz dlaczego tak wiele osób ocenia go na mocne 8. Najwyraźniej Snatch zgarnia skrajne oceny, najczęściej 1 i 10.

W moim odczuciu nawet jeżeli Snatch jest lepszy niż ja go oceniłem to i tak nie zasługuje na aż tak wysoką notę.
W sumie nie ma o czym gadać, jak ktoś lubi takie kino to da 8-10, a ten kto nie lubi da 1-3. Ja jestem w tym wypadku po środku, ale skłaniam się ku 4.

Osobiście (za wyjątkiem kilku pozycji) nie przepadam za filmami o gangsterach/cwaniaczkach, a ten film dostałem kiedyś gratis razem z paroma innymi filmami jak kupowałem kino domowe. Obejrzałem go z nudów, bo jakoś nic innego nie miałem do obejrzenia i muszę powiedzieć, że był bardzo dobry. Więc chyba te negatywne opinie i oceny typu 1 pochodzą od jakichś dzieciaczków, które ten film przerósł tematyką (i nie chodzi o jakąś super poziom filmu, po prostu jest ewidentnie dla dorosłych i tyle).

Słabe dialogi. "Porachunki" były jeszcze dość oryginalne, ale Ritchie chyba pomyślał, że jest brytyjskim Tarantino. Miałem wrażenie, że go trochę małpuje.

Tutaj się nie zgodzę, bo apogeum swoich możliwości Ritchie osiągnął właśnie w "Przekręcie"; "Porachunki" były przymiarką i pierwszym przetarciem. Po "Przekręcie" chłopaczyna się już skończył, niemniej jednak sam film jest kwintesencją brytyjskiego kina gangsterskiego z bardzo dużą dozą ciężkiego, czarnego humoru. Bardzo dobry film pokazujący, że można bazować na sile scenariusza, a nie na olbrzymim budżecie wpompowanym w efekty specjalne i tzw."gwiazdy".

smutnych czasów dożyliśmy

Co konkretnie komentujesz, jeśli mogę wiedzieć:)?

Posty gimbusów, którym nie podoba się Przekręt czy Porachunki ;-)