Ogólnie oglądając ten film, w trakcie kolejnych minut, wiedziałem że autorzy mieli naprawdę ciekawy pomysł. Pokazać, reakcji ludzi na kontakt z obcymi. Ale nie z perspektywy doniesień medialnych, nie górnolotne rozkminy "jajogłowych", tylko to, jak na to zareaguje zwykły Kowalski z Nowakiem (czy tam Mrozow z Dworcowem ;)). Ludzie się słusznie irytowali swoistą kwarantanną wokół lądowiska kosmitów, prze co zostali wygonienie z ich własnych domów. Teren z kolei został objęty ścisłą kontrolą wojska przez co ludzie mieli wrażenie, że Rząd z Wojskiem bardziej dbają o Kosmitów, aniżeli o swoich. To z kolei wzmagało w ludziach, zarówno tych wysiedlonych z własnego domu, jak i tych którzy w katastrofie Statku stracili bliskich, swoisty rasizm względem pozaziemskiej formy życia.
To wszystko, stanowiące szkielet historii - naprawdę miało potencjał na naprawdę fajny film, może nawet serial. Niestety, widać, że twórcy nie mieli pomysłu, ten szkielet wypełnić. W efekcie mamy kilka naprawdę dobrych momentów, wypełnionych kiepskimi zapychaczami pomiędzy nimi.
Kilka przykładów:
1) Julia z tym niedoszłym lekarzem chcieli przetoczyć krew temu kosmicie. Nie dość, że nikt w wojsku nie zwrócił na nich praktycznie żadnej uwagi (zwłaszcza, że byli na pół-legalnej przepustce od kumpla ojca bohaterki). Przypadkowi ludzie, wiozą przypadkowego kolesia na transfuzję krwi, a nikt, zwłaszcza personel medyczny się tym nie przejmuje.
2) Rasa kosmity ma identyczny rodzaj krwi co ludzie. Ba! Ten konkretny osobnik na te samą grupę krwi co bohaterka.Szkoda, że nie mieli jeszcze zgodności genetycznej, może od razu by mu przeszczep narządów zorganizowali. Fakt, było to wyjaśnione na tym koncercie, że Ludzie oraz ta rasa Obcych to niejako kuzyni. Ale powstaje tu inne pytanie: jeśli faktycznie Homo Sapiens i ta rasa Obcych mają wspólnego przodka w postaci jakiegoś Neandertalczyka czy innego Australopiteka to jednak izolacja spowodowałaby, że obie rasy ewolucyjnie pójdą w inną stroną. Chociażby ze względu na inne warunki na zamieszkiwanych planetach.
3) Saul (Statek Kosmity) miał ten program autodestrukcji) na wypadek wrogiego przejęcia. Skoro ta jego rasa przewidywała wrogie przejęcie, czyli pójście na nich z bronią, to te ich egzo-szkielety powinny dopuszczać agresywną walkę i zadawanie ran, kaleczenie, a nawet mordowanie, a nie tylko ograniczać się do jakiegoś upośledzonego brazylijskiego jujitsu, byleby tylko nie uderzyć.
4) Końcowa część filmu vel. 3 akt. Jest zadyma i to zdawać by się mogło, taka konkretna. Ludzie wyszli na ulice wyposażeni w bejsbole i koktajle Mołotowa. Czemu wojsko nie strzela? I jakim cudem jeden z tych kumpli głównej bohaterki przebił się przez tłum żołnierzy oraz bramę tym kupionym na szrocie bmw e36 po wiejskim tuningu :D??
I tak w ogóle ta "przemowa" na osiedlu przed zadymą to bardziej przypominała ustawkę kiboli, której szefował średnio rozgarnięty dresiarz. Bliżej tym ludziom było do słynnych kiboli z pewnego programu na TVN którego fragment od kilku lat krąży po internecie. Bo przemowa motywująca ludzi do zadymy byla bardzo niskich lotów.
6) Tak trochę w nawiązaniu do "trójki". Statek powiedział Pułkownikowi, że jeszcze przed pojawieniem się tego Hekona, jego rasa wiedziała, że Ziemia jest zamieszkiwana przez agresywną i autodestrukcyjną cywilizację. Ok rozumiem, sam to zauważam obserwując co się na świecie dzieje. Jednak dlaczego Hekon nie uzbroił w statku na wypadek ataku? Przecież takowy miał już miejsce w pierwszych minutach filmu.
Tyle co udało mi się wyłapać i spamiętać z filmu. Obejrzałem go dosłownie kilka minut przed napisaniem tego posta ;) Jak sobie coś przypomnę to dopiszę :D
Nie zdążyłem dopisać, a filmweb już nie pozwala mi na edycję:
7) Hekon włamał się do ściśle strzeżonego pomieszczenia pełnego żołnierzy tak po prostu...?? Nikt nie chciał sprawdzić czy to na pewno ten pułkownik gdyż nie było widać twarzy ani w ogóle ciała?? A jak już sobie wyszedł, i jak już się kapnęli, to zważywszy na to, że nie minęło dużo czasu, jakim cudem Hekon zdążył wyjść jakby nigdy nic?? Ochrona na poziomie firemek zatrudniających emerytów ze stopniem niepełnosprawności.