Przez pierwszych kilkanaście minut sądziłem że to coś fajnego. Z czasem niestety coraz gorzej. Głupoty pomieszanie z niby głębokim przesłaniem i kiepskim romansem. Reżyser chciał chyba zbyt dużo jednocześnie i wyszedł bełkot
to jakby miks 3 filmów: Dystryktu 9 (egzoszkielety, plany wytępienia), Dzień Niepodległości (w sumie pierwsze 20 minut filmu ma dużo z dnia N.) i Host (romans ziemianki i kosmity, młodzieżowy klimat). Powiem jedno: Jezus nie po to umierał za mnie na krzyżu, żebym teraz marnował czas na podobne filmy. Pozdrawiam, też dam 4.