Ten cały gadający statek powiedział ojcu głównej bohaterki, że kosmita tak jakby oddał za nią życie. Widać też było, że w tej jej kapsule coś się działo, aby ją wyleczyć, a w kapsule kosmity nic. No i laska po wyleczeniu jeszcze płakała nad kosmitą, więc wszystko wskazywało na to, że jest martwy. A tymczasem na samym końcu, jak już odlecieli z Ziemi, było pokazane, że kosmita się poruszył, więc najwyraźniej też został uleczony i wcale nie oddał za nią życia. I jeszcze ta bransoletka na ręce dziewczyny zaczęła świecić i ona się uśmiechała do nieba, jakby wiedziała, że kosmita jednak ożył. O co w tym chodziło?
I o co chodziło z tą bransoletką? Kiedy dziewczyna chciała, aby kosmitą zdjął bransoletkę z jej ręki, to powiedział tylko, "że nie może i transfer już się zaczął". Jaki transfer? Ten jej kolega twierdził , że transfer materiału genetycznego, ale kosmita wcale tego nie potwierdził, a skąd tamten miałby to niby wiedzieć. A jeśli miał rację, to czemu miałby służyć taki transfer?
Wkurzające były te wszystkie niejasności >:(