Tak właśnie powinna wyglądać animacja, przeznaczona dla tych nieco starszych
dzieciaków. Prawdę mówiąc, to i dorośli śmiało mogą z niej wynieść pozytywną
energię. ''Przygoda w Paryżu'' ma w sobie od groma zalet, które jako całość, tworzą
spójną i udaną rozrywkę.
Nie warto doszukiwać się przesady w pomyśle, na ''zmutowaną pchłę'', która na
pierwszy rzut oka, wydaje się być zagrożeniem dla społeczeństwa. Symbolizuje ona
odmienność, którą twórcy celowo ukazują, wcale nie będącą czymś złym, bo jak w
tym przypadku widać, wręcz przeciwnie. Francoeur chce być dobry i jest dobry.
Nasz antybohater, mimo, iż jest ''inny'', posiada szczere serce i szuka zwykłej
akceptacji. W dzisiejszych czasach jest to normalne zjawisko, a spychanie na
margines społeczny kogoś za swój wygląd, pochodzenie, poglądy, odmienność czy
chorobę, czyli ''inność'', stało się nagminnym procederem.
Oczywiście sposób w jakim stworzony zostaje ''wyrzutek'', to czysta fantazja, ale w
animacji różne chwyty są dozwolone.
Francuska ''bajka'' z niecodziennym pomysłem na historię, tworzy świetną przygodę,
której doświadczają przesympatycznie bohaterowie, a o którą dziś jednak trudno w
kinie. Mi osobiście z całej ekipy, tym razem najbardziej do gustu przypadła płeć
żeńska, a dokładnie Lucille. Lecz i jej kompani starają się budować atmosferę
dobrej zabawy i brawury. Nie ma szans, aby z ekranu wiało nudą. Oczywiście ciągle
mówię za siebie.
Wszystko to otulone jest niezłą, klimatyczną ścieżką dźwiękową, urozmaiconą
kilkoma fantastycznymi, wpadającymi w ucho, piosenkami.
Paryż za dnia jest ukazany w jasnobłękitnych barwach, które przypominają akwarium,
niekiedy snuje się tu po bruku lekka mgła, nocą zaś, emanuje z ulic ciepło,
żarzącego się światła, które przypomina do złudzenia ogień.
Wszystkie budynki, mosty, wieża Eiffla, wnętrza pomieszczeń, teatr czy chociażby
garderoby, ociekają kapitalnymi szczegółami.
Postaci, zwłaszcza mężczyźni, to drobne karykatury, a kobiety cudne i wytworne, jak to
u Francuzów. Dzięki sprawnej technice jakiej użyto, wszystkie gesty, bardzo realne
ruchy ciałami, mimika twarzy, sprawiają, że przerysowania ludzi, nie powinny nas
irytować. Wręcz przeciwnie. Nabieramy do nich większej sympatii i stajemy po ich
stronie.
Następnym plusem jest mocno dopracowany dubbing i bardzo dobre tłumaczenie
tekstu. Dialogi wciągają w całą intrygę i absolutnie nie męczą. Oczywiście jest też i
miejsce na humor i kąśliwe uwagi. Widać tu porządną reżyserię.
Mamy tu do czynienia z płynną i odpowiednio skrojoną produkcję, powstałą przy
pomocy bardzo dobrej ''kreski'', w której zastosowano setki kolorów, odpowiednio ze
sobą zespolonych i pocieniowanych. I chyba nic tu nie ma prawa się gryźć ze sobą.
Pewnie niektórzy i tak będą marudzić podczas seansu, ale my rodzinnie, bawiliśmy
się przednio, zwłaszcza, że nie spodziewaliśmy się zbyt wiele po tej animacji.
Ocena 6.8 i mała popularność ''Przygody w Paryżu'', nie wróżyła aż tak pozytywnego
zaskoczenia.
To druga francuska ''bajka'', tuż po ''Łowcach smoków'' o której mogę śmiało mówić
w przewadze superlatyw, a może i nawet w samych superlatywach. Z miejsca staje
się naszą ulubioną jak i wyżej wymieniona, a ocena 8/10 jest na to dowodem.
Jak widać w Europie chyba tylko ludzie z nad Loary i Sekwany potrafią wypuszczać na
świat udane produkty dla dzieciaków. Pozostali z różnym skutkiem.
Trochę przesłodziłeś fakt tytuł ten jest sympatyczny, całkiem porządnie zrobiony, ale reszta jest raczej bez polotu, nie wzbudza emocji i raczej się zapomni o tym wszystkim nie licząc muzyki która jest niewątpliwie chwytliwa i paru ładnych scen.
6.8 jak najbardziej na miejscu.
Być może, ale na częste sięganie po gatunek jakim są animacje z racji tego, że oglądamy je razem z córką, dla nas akurat ta jest tą wyjątkowo udaną. Mam natomiast zastrzeżenia do innych, wyżej ocenianych na filmwebie, ale to już indywidualna sprawa.
Żeby znaleźć coś dobrego trzeba się naszukać bo telewizja i strony zawsze wyjdą z tymi najbardziej popularnymi rzeczami.
Swoją drogą warto zaglądać też w gatunki kinowego Anime. Azjaci potrafią pokazywać uczucia w tym fachu.
Właśnie przed laty miałem okazję natknąć się, zupełnie przypadkiem w tv, na anime dosłownie świetną pod względem fabuły i formy.
Niestety problem tkwi w mej niepamięci tytułu.
Chętnie pokazałbym tą ''bajkę'' swojej córce. Może kiedyś się uda.
Jak szukasz uczuciowych tytułów to polecam "5 centymetrów na sekundę" albo "Ziemia kiedyś nam obiecana" oba tytuły bardzo podobne mnie przypadł do gustu ciut bardziej ten drugi
A co do tej bajki może chodziło ci o "Mój sąsiad Totoro" to bardzo stara bajka i z pewnością zadowoli małe pociechy ja na to za stary byłem :p