Nie dajcie się przekonać malkontentom że film jest słaby, film jest bardzo pozytywny i daje do myślenia. Świetny bilans pomiędzy elementami dramatu a komedii. Jak zwykle w
przypadku filmów mających dawać do myślenia, nie jest to film dla każdego i żeby w pełni go docenić trzeba przekroczyć pewien pułap wrażliwości emocjonalnej :)
Zgadzam sie z Toba ze ten film JEST POZYTYWNY I DAJE DO MYSLENIA...Nie ukrywam ze przez chwile zaczelem sie zastanawiac co by zrobil kazdy z nas gdyby wladze swiatowe podaly publiczna informacje ze za 3tygodnie na 100% asteroida lub kometa przywali w ZIEMIE...Nie mniej jednak jestem zdania ze rezyserka tego filmu zapomniala o jednej waznej sprawie O TYM ZE TAKA WIADOMOSC ROZPETALABY ISTNY CHAOS NA CALYM SWIECIE i wiekszosc z ludzi by poprostu z nerwow szalala.Brakowalo mi tez ujec jak wygladala ta asteroida te 3,2,1 tydzien od uderzenia w ziemie...ALE NAJWAZNIEJSZE ZE FILM DAJE DO MYSLENIA I NIE JEST GLUPAWY!Szkoda ze zbyt lagodnie ukazano w nim strach populacji ziemskiej przed smiercia miliardow ludzi...
No wiesz nigdy dotąd ludzkość nie stanęła przed obliczem zagłady, więc na 100 % nie można powiedzieć jakby się zachowywała :) Mi się takie przedstawienie zachowań ludzi spodobało. Rozróby też przecież były w mieście zanim bohaterowie uciekli, więc można się domyślać, że w wielu innych miejscach na świecie było podobnie. A pokazanie oprócz chaosu innych ludzkich postaw było też w moim odczuciu trafione. Ludzie są różni, więc i różnie by mogli reagować nie tylko poprzez wszczynanie zadym, ale tak chociażby tak jak było w filmie poprzez zatracanie się w ostrych imprezach czy też odrzucanie świadomości nadchodzącego końca jak robiła ta sprzątaczka bohatera czy też gliniarz.
Ten film do niezbyt udana próba połączenia kilku gatunków, a pisanie o "przekroczeniu pewnego pułapu wrażliwości emocjonalnej" jest niezbyt trafne.
Zgadzam się w stu procentach. To jeden z bardziej wartościowych filmów jakie ostatnio widziałem. Być może problem z niezrozumieniem przez niektórych tego obrazu polega na tym, że przede wszystkim należy sobie uzmysłowić, że cały ten koniec świata jest w istocie jedynie okazją, przyczynkiem do pokazania rozterek głównych bohaterów, czyli tego, co w istocie w filmie najważniejsze. Popieram również argument o konieczności "przekroczenia pewnego pułapu wrażliwości emocjonalnej" - być może by w pełni odebrać ten film, trzeba doświadczyć w życiu (bądź przynajmniej dostatecznie się wczuć) choć odrobiny pustki, która początkowo wypełniała zarówno Dodge'a, jak i Penny. A to, że ukazano całość w tak dowcipnie optymistycznej stylistyce - nie tracąc przy tym elementów dramatu - jest czymś naprawdę rzadkim i zasługuje na uznanie.