W mojej opinii trochę za niską ma ocenę. Według mnie bardzo fajny film. Wymieszanie komedii z dramatem całkiem nieźle im wyszło. Może sam też nie jestem do końca obiektywny, bo ogólnie lubię kinematografię z apokalipsą w tle i na takie filmy zawsze pobłażliwiej patrzę, ale nazywanie go gniotem jak robią niektórzy to lekka przesada. Fabuła jest w miarę logiczna i bez nie wiadomo jak rażących dziur, aktorzy grają przyzwoicie i co mi się najbardziej spodobało - nie jest to kolejna głupawa komedyjka romantyczna, tylko coś zupełnie odmiennego. Pokazanie jak przeróżni ludzie radzą sobie psychicznie w związku nadchodzącą katastrofą też wg mnie dobrze wyszło - jedni rozpierdzielają wszystko wokół, drudzy balują na potęgę, a jeszcze inni żyją jak gdyby nigdy nic (sprzątaczka i gliniarz), jak gdyby poprzez ciągłe wypełnianie swoich dotychczasowych obowiązków chcieli zapomnieć o tym co nadchodzi. Myślałem nad 7, ale za zakończenie dałem punkt wyżej. Bo właśnie jako, że to jest poniekąd komedia romantyczna, to przypuszczałem, że jednak skończy się happy endem w stylu asteroida minęła ziemię o włos lub wydarzy się inny cud, a tu proszę, bum, błysk światła, the end. Zakończenie smutne, ale dla mnie satysfakcjonujące, bo jak już pisałem to miła odmiana od głupawych komedyjek romantycznych gdzie zawsze wszystko dobrze się kończy. I chociaż świat się skończył to jednak o pewnym happy endzie można mówić, bo w końcu nasza główna para bohaterów zginęła w objęciach znajdując swoją drugą połówkę. Swoją drogą ciekawe czy tamten czarnoskóry ze swoją ekipą przeżyli w tym schronie, czy było to tylko takie złudne dawanie sobie nadziei na przetrwanie.