Jak dla mnie film naprawdę zabawny, tylko nie jestem pewna, czy autor miał zamiar rozśmieszać tym co mnie śmieszyło. Sam wątek miłosny również nieco absurdalny, dwoje ludzi, kompletnie różnych, kompletnie do siebie nie pasujacych i wielka miłość ... pokojówka sprzątająca co tydzień, mimo nadchodzącego końca świata :D facet koszący trawnik i przesunięcie czasu na letni, gdy zostało 16 godzin :D Polecam :)
Wydaje mi się, że pokojówka nie wiedziała o końcu świata bo nie znała na tyle języka a Dodge nie chciał jej martwić. Ale to tylko moje przypuszczenie ;)
Też tak myślę ze nie rozimiala co sie dzieje. Sprzątaczka pewnie myślała że to głupi Amerykanie i nie należy się przejmować.
Zachowanie pokojówki całkiem racjonalne, tak jak koszenie przystrzyżonego trawnika w krótkiej scence. Po prostu niektórzy ludzie rutynowymi obowiązkami starają się wyprzeć ze świadomości to co jest nie do przeskoczenia. To często klasyczne zachowanie u ludzi chorych na nieuleczalną, śmiertelną chorobę.
Jedni szaleją i tworzą chaos na ulicach, inni się modlą, inni uciekają mimo iż uciec nie można, a tacy jak pokojówka czy facet z kosiarką, starają się uciec od tego co nieuniknione poprzez... brak reakcji.
Co do samego filmu. Bardzo przyjemne kino, ale wbrew pozorom nie tak banalne jakby można przypuszczać po pierwszych minutach filmu. Wszystko jak zwykle sprowadza się do starej i niepodważalnej prawdy. W życiu najważniejsza jest...
;) jasne, że tak...jak dla mnie, film jest pełen psychologicznych uwarunkowań...choćby wielka miłość w obliczu zagłady, wobec sąsiada z drzwi naprzeciwko :);) ... na szczęście film wprowadza taki klimat, że można się z tego śmiać, a przeplatający się chwilami kompletny absurd ( łapiesz stopa i trafiasz na faceta który zleca swoje zabójstwo) wieńczy dzieło... ( tak, wiem, bał się na tyle, że postanowił umrzeć wcześniej, ale chodzi mi o absurd sytuacji w jakiej się znaleźli ;)) Duracel1974, obejrzyj sobie "Biegając z nożyczkami " :)
Właśnie... film by był bardzo dobry gdyby - jedna świetna scena , nie została niszczona przez jakąś głupią scenę. Film ma pełno takich scenek, które na pozór wydają się głupie, albo wręcz umykają widzowi (Sprzątaczka - koszenie trawnika) a mają ogromne "pod progowe" znaczenie. Ta mieszanka średnio udana, a szkoda... nieco psuje ten film. Np. cała końcówka jest prowadzona poważnie, romantycznie, a wcześniej film jest przeplatany słabą komedią przez całkiem dobre momenty, a nawet niektóre genialne. Film z pewnej strony świetnie katastroficzny , pokazujący zachowania ludzi (wyrzucanie z siebie tej wiedzy o tym, że to już "koniec" / albo wręcz przeciwnie, codzienne powtarzanie jak mantra "To już koniec, nie ma znaczenia"). A z drugiej strony, czasem (nie mówię, że zawsze) słabo dobrane momenty komediowe, psujące pewne rzeczy.