Chociaż w tym filmie każda scena jest świetna, to głównie podobały mi się te, które pokazywały rzeczywistość polskich elit w latach przemian ustrojowych. Wtedy SB-cy stali się wpływowymi gangsterami, przedsiębiorcami i przede wszystkim mogli kontrolować polityków, bo mieli na nich teczki. Scena kiedy SB-cy palą akta i jeden się pyta Franza co teraz z nimi będzie, a on odpowiada, że to samo, a może nawet lepiej symbolizuje dokładnie to jak wygląda sytuacja tacy ludzie potrafili się dostosować. W końcu były to tajne służby.
Dlaczego nie powiedzieć wprost, że SB-cy to zdrajcy polskiego interesu narodowego. Bankierzy z Nowego Jorku potrzebowali takich ludzi po upadku ZSRR aby na spółkę z nimi przejąć za symboliczną złotówkę polski majątek narodowy. Potomków wywłaszczonych przez komunę i prześladowanych Polaków należało ukazać jako niezaradnych prostaczków. Chyba się udało i opłaciło :).