Film pokazuje świat na skraju upadku, świat rządzony przez gangi młodocianych przestępców i skorumpowaną policję. Fabuła jest strasznie naciągana - cała masa zbuntowanych nastolatków pilnowana jest przez jednego zarządcę, jeden dwuosobowy patrol policji i nikt się im aktywnie nie przeciwstawia, większość nawet uważa, że w tym kinie na świeżym powietrzu zamienionym w więzienie ma lepiej niż na zewnątrz. Główny bohater nie godzi się ze swoją sytuacją i próbuje naprawić swój samochód, naiwnie wierząc, że znalezienie dobrych opon załatwi sprawę i będzie się mógł dzięki temu ze swoją towarzyszką stąd wydostać. Tak sobie mi się to filmidło podobało. Nie potrafię zrozumieć toku myślenia tych "punków", którzy dobrowolnie wybierali to więzienie. Najśmieszniejsze jest to, że reklamowano ten film jako następcę "Mechanicznej pomarańczy" i "Mad Maxa"...
Widziałem tam co najmniej dwa patrole uzbrojonych w broń maszynową policjantów, a cały obóz jest otoczony wysokim murem z drutami pod wysokim napięciem. Niemniej te niby-kino więzienie przypomina camping-złomowisko samochodów (co jakiś czas przyjeżdżają lawety z zdezelowanymi samochodami) z darmowym jedzeniem i byczeniem się na świeżym powietrzu. Tak rząd postanowił chwilowo rozwiązać problem rosnącej przestępczości w związku z postępującym bezrobociem. Oprócz głównego bohatera nikt nie chce uciekać - ale, jak deklaruje dziewczyna głównego bohatera - na wolności nie mają czego szukać. No future. Do tego nikt ich nie prześladuje i de facto spędzają czas niemal, jakby byli na wolności. Fabuła nie wydaje się taka bezsensowna - Don usiłuje zdobyć dwa ukradzione mu koła do pożyczonego od brata na wypad do kina z dziewczyną Chevy 1965, żeby móc odjechać. Ale gdy ma koła, traci paliwo, gdy zdobywa benzynę, ginie silnik. Wtedy się wk**rwia. Śmieszą trochę obawy Dona o reakcję brata na zdekompletowanie jego wozu, ale raz, ze jest dzieciakiem, a dwa - głównym wątkiem filmu jest walka głównego bohatera o wolność z opresyjnym systemem - w obozie jest jedynym buntownikiem, do tego nikogo nie udaje mu się zmobilizować do oporu wobec bezprawia. Reszta zorganizowała sobie życie. Coś tam w społeczności obozowej się rusza w reakcji na nowe kontyngenty więźniów - Azjatów i Hindusów - z pobudek rasistowskich, ale wtedy główny bohater rozgrywa swoją akcję z fajerwerkami i daje popalić strażnikom. Jak dla mnie całkiem dobrze zrobione kino, a sceny akcji ogląda się z przyjemnością.