jakie sa wasze ulubione urywki w filmie? Bo jak dla mnie scenki z mudzynem w piwnicy
chyba nie przebije nic hahahaa ;)
Ohydne. Później zacząłem wyobrażać sobie, co ja bym zrobił temu Zedowi, jakbym był tym murzynem... Jakby gość nie mógł sobie znaleźć panienki. Żeby gwałcić faceta trzeba mieć poważną wadę psychiki.
Moja ulubiona scena to wbicie igły w Mię - kocham to!
Gościu jest chorym psychicznie homo gwałcicielem, więc musiało do tego dojść. Brodacz też miał się za niego zabrać. Na szczęście przyszedł Butch z orężem i rozgromił tą pedalsko-gwałcicielską szajkę :P
Przed chwilą obejrzałem pierwszy raz :D Dla mnie najlepsza scena w domu Quentina i tekst o "składzie sztywnych czarnuchów". Nie mogłem z tego xD
Przed zabiciem Bretta ;
J:Say what again. Say what again. I dare ya. I double dare you mother*ucker. Say "what" one more goddamn time.
B:He's black.
J:Go on.
B:He's bald.
J:Does he look like a *itch ?
B:What ?
J:DOES-HE-LOOK-LIKE-A-*ITCH ?
Chyba rozmowa na początku filmu Vincenta z Juleses na temat masowanych stóp Mii :)
http://www.youtube.com/watch?v=cdMEMGLr9xE
cały ten fragment jest wg mnie zajebisty ;D
Mam dwa ulubione - pierwszy, to ten w domu Quentina. Tarantino mnie wręcz rozbroił, nie wiedziałem, że z niego taki dobry aktor ;)
Drugą jest cała scena w knajpce (?), kiedy Vincent musi opiekować się Mią. Niby zwykły taniec, a do tego fragmentu wracałem chyba z dziesięć razy.
Moja ulubiona scena była jak Vincent niechcący zastrzelił Marvina, a później się tłumaczył jakby co najwyżej zalał tapicerkę koktajlem:P
Moje ulubione sceny:
- Vincent i Mia w knajpie;
- akcja ratowania Mii;
- Butch w budce telefonicznej: "Pie rdol go Scottie, jakby był lepszym bokserem, to by żył!;
- Marsellus zapowiadający Zedowi straszną śmierć (ja bym go chyba na pal wbił);
- cała akcja z trupem w samochodzie.
Vincent Vega i żona Marsellusa Wallace'a - ulubiony wątek, btw cały film zajebisty :D
Ja lubię początek. Rozmowę Vincenta i Julesesa o jedzeniu i o Mii, a potem odebranie walizki Marcelusa. "Czy Marcellus Wallace wygląda jak k***a? " Idealne. Uwielbiam cały film. Zarąbisty czarny humor.
Cały scenariusz jest świetny, ale Bruce Willis śpiewający 'flowers on the wall' i jego mina, kiedy spostrzega Marcelussa na pasach jest po prostu genialna.
http://www.youtube.com/watch?v=x0YDuh1aGyY
Jules: Co To k***a Było?!
Vincent: Przypadkowo strzeliłem mu w twarz.
J: K***a po co ?!
V: Przecież mówię że przypadkowo
J: Widziałem już wiele posranych akcji.
V: Spokojnie to był wypadek
Już nie będę cytował całości ale ta dyskusja to mistrzostwo świata. Ale jeśli chodzi o tragi-komizm sytuacji to gwałt na Marcelusie i cała sytuacja u Jimmiego w domu:D
hmm użycie słowa nie przebije w kontekście tej sceny jest hmm mocno nie adekwatne ;)
a najlepsza scena w samochodzie przypadkowy head shoot
Scena odbioru walizki a szczególnie zbliżenie na L. Jacksona w momencie: "mhm that's a tasty burger!"
- Harvey "Czyściciel" Keitel i jego "Dobra, skończmy to lizanie po ch*jach"
- "Does he look like a BI*CH ?"
- Końcowy monolog Jules'a i epickie wyjście z restauracji przy Surf Rider :D
- Taniec Vincenta i Mii
- Cały epizod z Vincentem, Mią i dragami :P
Moje ulubione sceny to:
-rozmowa Pumpkina i Honey Bunny w restauracji
-odzyskiwanie walizki i te teksty Jules'a :D
-Scena, kiedy kapitan Koons wręcza małemu Butch'owi złoty zegarek, opowiadając też gdzie go chował (ryłem wtedy ze śmiechu :D)
-Butch ratujący Marsellusa w piwnicy lombardu
- cały segment "Problem z Bonnie"
No świetna scenka, jak i wszystkie pozostałe. Wracając do Zed'a to ciekawi mnie co Marselus chciał mu powiedzieć, tylko ta czerwona piłka w ustach mu przeszkadzała :)
i jeszcze jeden genialny zwrot :-"Well, let's not start sucks each other dicks quite yet." :)
mi sie bardzo podoba scenka kiedy Butch rozmawia z Marselussem w knajpie... w sumie to nie jest śmieszna ale szczerze mówiąc w żadnym innym filmie nie widziałem takiej scenki żeby kamera była przez ponad 3 minuty ustawiona nieruchomo na rozmówce... mistrzostwo świata noi sam dialog też zacny :).