Główny bohater jest ukazywany jako autorytet, choć nim wcale nie jest. Pamiętajmy że to on pierwszy zabił syna Howarda w pogoni za ideałami, które sam później łamie. To tytułowy Punisher rozpoczął to wojnę i to on powinien ponieść za to kare, może i gorszą karą jest i życie bez bliskich, jednakże wolałbym widzieć ten film z innym zakończeniem takim że Punisher umiera a Howard żyje. Choć pewnie wiele osób będzie krytykować moją opinię jednakże to jest moja ocena. I strasznie denerwuje mnie wizerunek głównego bohatera, który z mordercy który walczy w pogoni za wyimaginowanymi wartościami staje się bohaterem który morduje ale i tak tym bohaterem pozostaje.
W tym momencie otwarteś mi oczy bo wogóle nierozmyślałem nad jego poczynaniami.Bohater w pogoni za zemstą pogrąża się skutkiem czego staje się antybohaterem.Ale my nadal postrzegamy go jako tego dobrego.
Zabicie mafiozów czyni go antybohaterem? Trochę głupia teoria. Bohaterem nie był. Ale miał tylko ukarać zło. A nie się zemścić. Z resztą sam to powiedział. Policja nie zdołałaby ich skazać, a zapewne dostaliby wyroki z karą śmierci czy coś, a Punisher załatwił to za nich. I tak to należy rozumieć. Ukarał. Nie zemścił się.
Ta wrobienie kogoś by zabił swoich bliskich potem zostawienie jego syna na pewną śmierć dając mu nikle szanse na ocalenie i sadystycznie się z nim bawi. Ta bardzo bohaterskie już jeden strzał by wystarczył ale nie ten musi się pastwić.
Ale nigdy nikt nie nazwał go bohaterem. Ani on, ani ja. Przeczytaj raz jeszcze moją wypowiedź. Zwłaszcza 3 zdanie.
Zgadzam się, że przegiął. Ale chyba o to chodziło. Niby nie zemsta, ale gdyby tylko ukarał, nie zrobiłby tego w takim stylu. Jakby chciał karać - zabiłby. Więc wg mnie to jednak trochę zemsta.
To z torami, to zrobił Howard. A to, z nożem, to normalne zabicie. Jedynie ta mina.
Ta a kto go do tego namówił. A co do noża to zadał mu 2 śmiertelne ciosy plus przebił twarz i nabił jajka.
Owszem, ale to jest kara dla Howarda. Sposób śmierci jego żony był 100% wymysłem Howarda. Punisher wiedział jedynie, że mafiozo zabije żonę. Ale w jaki sposób, nie. Ukarał dosadnie jedynie Howarda i tego drugiego syna. Resztę po prostu pozabijał.
Skoro 2 śmiertelne ciosy, to zabił go bez znęcania się. Znęcał się jedynie nad Howardem oraz tym synem, któremu dał minę do ręki. Nad resztą nie - zwyczajnie ich zabił.
Nie zrozum mnie źle, ja nie twierdzę, że Punisher jest aniołkiem, bo taki byłby nudny, ale po prostu uważam, że jedynym, do czego można się przyczepić jest Howard i jego drugi syn. A reszta to po prostu szybkie zabójstwa. Film miał za zadanie pokazać "fajne" sceny. Bo powiedzmy szczerze - czy gdyby każdego zabił poprzez kulkę w głowę, to czy film byłby choć trochę ciekawy? Bo dla mnie nie. Podoba mi się to z jaką klasą ich zabijał. A mimo iż nie lubię znęcania się, to wg mnie pasuje do postaci Punishera.
Nie jest antybohaterem po prostu walczy z przestępczością na swój własny sposób (bardzo brutalny sposób) i to nie on zabił syna Howarda policjanci go zastrzelili a Howard dowiedział sie że Castle brał udział w tej akcji i po prostu zamordował całą jego rodzine. A frank z poczatku chciał się zemścić nie zależało mu już. Z resztą jak to sam powiedział Frank gdy Joan go zapytała ,,Zabijesz ich wszystkich i co dalej? Czym bedziesz się od nich różnił?". ,,Ja nie mam nic do stracenia"
Odkopuję, jak prawdziwy archeolog, po latach przerwy, bo się z Tobą zupełnie nie zgadzam.
Proszę pokaż mi, w którym momencie Frank Castle zabija młodego Sainta? Przecież ten chłopak zginął w obławie policyjnej, zastrzelony przez pozostałych gliniarzy.
A więc można powiedzieć, że Castle się tylko delikatnie przyczynił do jego śmierci.
Przedstawię Ci to inaczej. To jest podobna sytuacja do tej w której byś wynajął morderce żeby kogoś zabił może Frank nie chciał jego śmierci jednak to on jest w głównej mierze ponosi winę za jego śmierć. Tak wiec zadaj sobie pytanie czy na miejscu Howarda nie postąpił byś tak samo? Bo mi się wydaje, że tak. W takiej sytuacji nie chce się więzienia dla oprawcy tylko oczekuje się tego, że oprawca będzie cierpiał tak samo. Świat jest tak głupi, że zabicie w imię władzy jest uznawane jako dobre posunięcie a w drugą stronę już tak nie działa. Pamiętaj że, w w momencie pomsty "bohater" zabija drugiego syna Howarda... Tak wiec chyba po tej wiadomości zrozumiesz pewnie swój błędny tok myślenia. Frank nie jest bohaterem tylko zwykłym mordercą kreowanym na kogoś kim nie jest.
Ponosi winę za jego śmierć ? A czy on go zabił ? Czy on wsadził mu do łapy broń ? Planem było schwytanie przestępców, nie ich zabicie. A to że młody Saint wymachiwał bronią przy mierzących do niego policjantów to już jego problem. Więc zupełnie nie masz racji, że Frank był winny tej śmierci. To nie było zabicie w imię władzy tylko zabicie w imię własnej obrony. Goście nie wiedzieli jakie młody miał plany i czy nie chciał kogoś odstrzelić więc to zrozumiałe, że nie mieli ochoty czekać na jego ruch. Jak dla mnie Punisher pozostaje może nie bohaterem ale na pewno postacią pozytywną. Nie istotne czy to co robi jest karą czy zemstą. Wiele osób na jego miejscu chciałoby skorzystać z okazji i zabić osoby, które wytłukły mu całą rodzinę. W moim odczuciu jest rozgrzeszony. Amen.
To samo chciała druga strona gdyby nie Frank młody Saint by żył, bo nie dorwali by go... A Frank wiedział, że jego praca wiąże się z tym, że jego rodzina też jest narażona na niebezpieczeństwo, tak naprawdę Frank stał się tym kim mordercy jego rodziny, drugi syn nie był niczemu winien, Frank stał się mordercą i tego nie zmienisz i to wielu ludzi którzy nie brali udziału w śmierci jego rodziny... Chciałbym zrobić to samo co Frank ale tez to co Saint obaj są na równym poziomie i nie podoba mi się przedstawianie Franka jako tego lepszego dlatego ze był policjantem
Czyli uważasz, że jeśli przestępca ginie w akcji policyjnej to jest to wina tego policjanta, który tam był i chciał go schwytać ?
Czy Frank jest mordercą ? W moim odczuciu jest człowiekiem, który szuka sprawiedliwości na własną rękę, któremu zabrali wszystko. Przypomnij mi kogo on torturował ? Ruska? Tego faceta z gitarą? Czy faceta którego miział lodami po pleckach. Nie pamiętam żeby kogoś torturował.
Przyczynił się do jego śmierci sam bym chciał zemsty może nie na rodzinie ale bym jej chciał i sama przypuszczam chciałabyś podobnie... Torturował syna Howarda i samego Howarda...
Gdyby była odwrotna sytuacja że To Frank by zginał bo by sie dowiedzieli ze jest psem i miałby ojca ktory by sie mscil to bys to potraktowała inaczej to jest celowa manipulacja prawna to ze ktos niszczy przestepczosc jest postrzegane jako dobre owszem jest dobre ale przycmiewa miłosc miedzy ludzka w druga strone jest odwrotnie...
Główny bohater jest traktowany jak konfident który sprzedał i w wyniku tego ginie syn Howarda a Frank sprawił że jego syn znalazł się w tym miejscu i tym czasie bo mieli interesy dlatego winien jest jego śmierci
Przedstawię Ci to inaczej. To jest podobna sytuacja do tej w której byś wynajął morderce żeby kogoś zabił może Frank nie chciał jego śmierci jednak to on jest w głównej mierze ponosi winę za jego śmierć. Tak wiec zadaj sobie pytanie czy na miejscu Howarda nie postąpił byś tak samo? Bo mi się wydaje, że tak. W takiej sytuacji nie chce się więzienia dla oprawcy tylko oczekuje się tego, że oprawca będzie cierpiał tak samo. Świat jest tak głupi, że zabicie w imię władzy jest uznawane jako dobre posunięcie a w drugą stronę już tak nie działa. Pamiętaj że, w w momencie pomsty "bohater" zabija drugiego syna Howarda... Tak wiec chyba po tej wiadomości zrozumiesz pewnie swój błędny tok myślenia. Frank nie jest bohaterem tylko zwykłym mordercą kreowanym na kogoś kim nie jest.
Znowu pozwolę się nie zgodzić.
Mam wrażenie, że mówimy o czymś zupełnie innym (może są dwie różne wersje tej sceny).
Ale od początku.
Porównanie z wynajęciem mordercy jest zupełnie nie trafione. Powtórzę jeszcze raz. W tamtej scenie mieliśmy agenta pod przykrywką (Castle), który został specjalnie postrzelony przez policję i udawał, że nie żyje.
Dopiero chwilę potem młody Saint wyjmuje broń i zostaje zastrzelony przez policjantów (tych innych niż Castle).
Więc kompletnie nie widzę, co jest błędnego w moim toku myślenia, ale nie wykluczam, że może są różne wersje tej sceny.
I wcale nie uważam tytułowego Punishera za bohatera, ale to nie on jest winny śmierci tamtego dzieciaka.
Przypomnij jak zabił jego drugiego szyna i to ze się przyznał ze zabił pierwszego. I to ze zabił jego przyjaciela i zonę. I się tym bawił pastwił.
Dobrze Cię rozumiem? Uważasz, że policjant, który bierze udział w akcji mającej na celu złapanie przestępców na gorącym uczynku, jest winny śmierci członka mafii, który wyciąga pistolet i celuje w ludzi? Mam rozumieć, że rodzina ów policjanta zasłużyła sobie przez to na śmierć, a on nie ma prawa do odwetu, bo to wszystko jego wina? Pomijam nawet fakt, że Frank nie wystrzelił w tej akcji ani jednej kuli. Powiedział nawet "nikt nie miał zginąć". Ale gdyby nawet osobiście zastrzelił syna Howarda (o ile byłoby to konieczne), to nadal nie byłby winny jego śmierci, bo wykonywał swoją pracę. Tu nie ma miejsca na dyskusję. Co to w ogóle za nonsens...
Twoja logika wskazuje jasno na to, że policja nie powinna mieszać się w sprawy mafii, bo jeszcze komuś stanie się krzywda. Brawo. Pokojowa nagroda nobla w drodze.
Druga sprawa. Już po zemście Howarda. Frank nie jest bohaterem. Nie staje się nim i nie kreuje się na niego. Sam wyraźnie podkreśla, że wykonuje karę tam gdzie "prawo jest bezsilne". Oczywiście można polemizować czy jest to słuszne, czy moralne itd. Ale na tym polega cały pomysł tej historii. Że główna postać nie jest do końca dobra, a jedynie zabija tych, którzy są skrajnie źli. I tyle. Nie ma tu mowy o bohaterskich czynach.
Zgadzam sie z tobą w 100% . Fakt że glina brał udział w obławie w którwj wbrew planowi ginie synalek ważnego człowieka, nie daje jego ojcu prawa do odwetu.Sorry,ale Bobby pierwszy wyciągnął gnata i pierwszy w nich wymierzył- w tej sytuacji policja nie powinna czekać aż dzieciakowi sie skończą naboje albo poświęcać życia kogokolwiek by go nie zabić - musieli strzelić do niego by chronić swoje i życie innych ludzi . No i fakt że Bobby zginął podczas transakcji która była nielegalns jasno nówi że ryzykował życiem- wiadomo że gdy pada ,możesz zmoknąć .Bobby wiedział na co sie pisze wiodąc takie życie
Dokładnie! W końcu ktoś to ładnie podsumował :D Nigdy Frank nie powiedział "jestem bohaterem". Powiedział, że działa tam, gdzie prawo nie jest w stanie nic zrobić oraz, że działa by ukarać.
I też mnie zaskoczyło, że ktoś w ogóle pisze o tym, że zabicie członka mafii jest powodem do zabicia całej rodziny agenta, który brał udział w misji. Mafioza może więc zabijać do woli, bo robi to w prawym celu. Ale FBI nie może zabić członka mafii, wyjmującego broń, bo to już okej nie jest. Biedny Bobby, jego śmierć była taka niesprawiedliwa, chlip.
Nie żeby coś..ale Johnny osobiście zabił rodzine Franka.Nie sam ale jednak ,no i zauważyłeś co zrobił - widział Franka w porcie po wybuchu łodzi - nie wiem czy plan Franka zakładał śmierć Johnny'ego wraz ze zniszczeniem ładunku czy tylkl zniszczenie ładunku.Tak czy siak Johnny wiedział co sie święci i mógł zwiać,okazać skruchę ,cokolwiek by żyć- miał możliwość rozpoczęcia wszystkiego od nowa .Miał drugą szanse i nie wykorzystał jej .Nawetcw końcówce swojego życia nie zrobił niczego poza udowodnieniem że zasługuje na kulkę ( gdy zobaczył Franka zamiast go przeprosić,pobłagać to sięgał po broń )
Ciekawa opinia.tylko zapomniałeś o jednej rzeczy :cała operacja w której udział brał Frank nie miała na celu zabicia kogokolwiek,chodziło o złapanie ich na gorącym uczynku i posrawienie przed sądem.Fakt że Bobby zginął wynikł ze strzelaniny która nie była zaplanowana . Rozumiem że policja i Frank tu zawinili ale z drugiej strony gdyby Bobby został grzecznie w aucie to by nic mu sie nie stało ,rozumiem że strata bliskiej osoby boli i wiem że wtedy zemsta jest czymś czego sie pragnie .Ale Saint posunął sie za daleko, za śmierć syna który nie oszukując sie -zasłużył na to, zabił dziesiątki ludzi którzy mu nic nie zrobili.Kolejną sprawą przemawiającą za tym że Frank postąpił słusznie jest fakt że na początku chcial skazania morderców rodziny- skrzywdzono go tym że nikt z morderców jego rodziny nie został skazany ( podejrzewam że przez brak dowodów i światków) więc załatwił to raz a dobrze - i tu przynajmniej miał pewność że Saintowie nikogo już nie skrzywdzą
Zgadzam się z Tobą :D Miałem nawet napisać o tym, że nie zabił celowo. Cóż, zły został zamordowany, trudno, stało się. Z resztą nie był to przypadkowy człowiek. Niewiniątko. Więc ta śmierć nie była zabiciem niewinnego.
Dwa, Punisher nie dokonał zemsty. Jak sam powiedział - to nie zemsta, to kara. On chciał ich ukarać za śmierć niewinnych osób, za nikczemne plany i takie tam. Bo przecież Howard Saint i jego wspólnicy/znajomi/przyjaciele/rodzina byli zwyczajnie źli. Więc to nie jest zemsta "oooo, zabiję bo jestem bohaterem, który zabija złych". On miał tylko ukarać. W sumie to trochę jak jego praca w FBI, tylko taka bardziej zaawansowana. I tego bym się trzymał :D
No i fakt iż Punisher nie nazywa sie jakimś zbawicielem przemawia za tym że jest w tej rozgrywce poszkodowany. Jego myślenie i działania wyglądały tak :
śmierć rodziny - co dalej ? - postawmy ich przed sądem - brak dowodów i świadków,brak skazanych - musze coś zrobić samemu - praworządne metody zawodzą - nagnijmy i wyjdźmy poza prawo - atakujmy ich tym, czym oni atakują innych - zbrodnią i zemstą.
Według mnie on nie był bohaterem i nie miał nim być. I o to tu chyba chodzi. Z resztą ta babka to powiedziała. Coś o tym, że zemsta niczego nie zmieni. Zabił wszystkich, ale nie był bohaterem. Z resztą chciał się sam zabić. Popełnić samobójstwo. Dla mnie Punisher nie ma być bohaterem. Ma po prostu walczyć ze złem. I nie powiesz mi, że Howard Saint był aniołkiem. Ukarał ich za to, że byli źli. Bo byli. A nie za to, że on taki dobry bohater, to walczy ze złem. Nie. Kara zło. Ma być "Karzącym", a nie bohaterem.
Musisz wiedzieć jedno a mianowicie to że syn Howarda zginął w tak zwanej "czystej rozgrywce" i nikt go nie złapał i nie pastwił się nad nim tylko zginał szybko i prawie bezboleśnie, poza tym zginął strzelając do Franka a więc był winny. Natomiast to co zrobił Howard z rodziną Franka to było wyjątkowo podłe i złe a więc Frank Castle słusznie wymierzył karę Howardowi. Jedynie co było niesprawiedliwe to to że skrzywdzona została żona Howarda która tu nie zawiniła.
Obejrzyj dokładnie film a wtedy się wypowiadaj Frank został zabity prowizorycznie przez policjantów ale to było w planie nikt inny nie mierzył do niego a przez to syn Howarda się zdenerwował jeszcze bardziej i to jego winą była jego śmierć tak jak i innych policjantów cała akcja była źle przeprowadzona rozumiem że tego nie chciał ale taki zawód wybrał. Nad rodziną Franka tez nikt się nie pastwił. Jedyną osobą, która sie pastwiła był Frank Castle rozumiem taką reakcje nie uważam że jest zła bo sam bym tak chciał ale to był odwet za to co zrobił Howard chciał by Frank poczuł to samo co on. Tak naprawdę to Frank ich zabił może nie osobiście ale tak naprawdę to go powinny zabić wyrzuty sumienia. Postaw się w roli Howarda który traci syna którego tak kocha.
Syn Howarda też wybrał taki zawód ale czy jesteś policjantem czy gangsterem narażasz swoją rodzinę gdyby Frank nie został policjantem jego rodzina by żyła całe nasze życie to splot decyzji które odbijają się w przyszłości jak widać Frank wybrał źle i przez to zgineli.
No dobra to twoja koncepcja, moja jest inna. Trochę infantylne te twoje tłumaczenie -
"gdyby Frank nie został policjantem jego rodzina by żyła" - trochę bez sensu. Podtrzymuje swoje zdanie - syn Howarda zginął w "czystej rozgrywce" - on strzelał i policja strzelała i sam się narażał więc tu wszystko jest czysto, natomiast rodzina franka została zamordowana i to była rzeź niewinnych. Więc te twoje tłumaczenie trochę z dupy wzięte. Gdyby ludzie Howarda byli honorowi to nie próbowali brać odwetu na śmierć syna Howarda i tu nasuwa mi się pewne zdarzenie historyczne jak to syn Stalina trafił do niewoli niemieckiej a Stalin jedynie co odpowiedział że skoro trafił do niewoli to sam jest sobie winien. Idąc twoim tokiem rozumowania syn Howarda zginął bo wybrał życie gangstera a gdyby wybrał drogę porządnego faceta to żył by dalej.
Tak z tym ostatnim się zgodzę. Ale co do sytuacji z synem Howarda to zobacz sobie początek filmu i zobaczysz ze on do nikogo nie strzelał. Nie ma sensu już się spierać Ty masz swoje zdanie ja swoje ale wybielasz pseudo bohatera prawdą jest, że Frank był gorszy od Howarda sam wymordował jego drugiego syna tortura który nic tak na prawdę mu nie zrobił, i to była tortura położył mu granat na ręce i powiedział że jak go puści to zginie a rodzina Franka nie zginała w męczarniach
OK, specjalnie dla Ciebie zerknę na początek filmu żeby się przekonać. Może i frank trochę przesadził w tej swojej krucjacie bo ginęli niewinni jak np żona Howarda czy drugi jego syn który właściwie nic złego nie zrobił jeśli dobrze pamiętam, poza tym że był członkiem mafii. Jednakże dałeś mi powód do rozważań na temat tego czy Frank jest tu pozytywną postacią a więc jeszcze raz przeanalizuję i postaram się Ci odpowiedzieć.
Chociaż nie, drugi syn Howarda jednak przyczynił się do zlikwidowania rodziny Franka więc zasłużył na karę.
Jak nie była winna ?? A kto sobie zamanił wybicie całej rodziny Castle'ów. Howard chciał jedynie śmierci Castle'a a ta bladź powiedziała, zabij całą jego rodzine bo mam sobie takiego focha... a ten że pantoflarz to wydał rozkaz więc wcale ona nie była nie winna, ogólnie fajniej by było gdyby Howard przeżył i zrobili by kolejną część jak zbiera resztki imperium i próbuje za wszelką cenę dopaść Franka, mając na sumieniu żonę, Quentina, rozmyślając o śmierci drugiego syna, to by było coś :) a potem mogła by być Strefa Wojny bo też była spoko.
Faktycznie była taka scenka gdy żona Howarda powiedziała żeby wybić wszystkich to o tyle była winna.
k...wa onie nie zabiła syna Sainta, jego syn zginął w akcji którą FBI przygotowało, to dla mnie taka głupia nie ścisłość całego filmu. Może i się czepiam ale taka jest prawda. Punisher to najlepszy antybohater MARVELA, tak samo jak Batman u DC. Ma robić swoje i nie gwiazdorzyć. Czekam z niecierpliwością na drugi sezon Daredevila gdzie Punisher ma się pojawić. Oby nowy aktor się spisał.