PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10039963}

Punkt przywracania

Bod obnovy
2023
5,4 511  ocen
5,4 10 1 511
Punkt przywracania
powrót do forum filmu Punkt przywracania

Bliska przyszłość. Kluczową zmianą jest konstytucyjna możliwość zapisania swojego punktu przywracania systemu. W przypadku gdy od naszej śmierci i od ustawienia ostatniej kopii zapasowej nie minęło więcej niż 48 godzin, to przepotężny Instytut może nas przywrócić do życia. Poza tym uświadczymy trochę świecącej elektroniki, autonomicznych samochodów i innych, typowych dla gatunku elementów. W tym nawet interesującym świecie egzystuje Em Trochinowska, detektyw policji, która podąża śladem terrorystycznej organizacji walczącej przeciwko ustalonemu porządkowi. Trochę to pachnie "Łowcą androidów", trochę "Raportem mniejszości", a pewnie znalałoby się pare innych, równie oczywistych skojarzeń.

Mamy ciekawy punkt wyjściowy, choć jakby zacząć się zagłębiać, to pytania pojawiają się same, a o odpowiedzi jest już ciężej. Pomimo tego świat przedstawiony jest przyjemny dla oka. Nowe w miarę bezboleśnie przeplata się ze starym, a całość nie kłuje po oczach. Dostajemy kilka bardziej futurystycznych lokacji jak i tych, które oparły się wiatrowi zmian. Wygląda to raczej wiarygodnie i niewymuszenie, co nieczęsto się zdarza, zwłaszcza wśród tych niehollywoodzkich produkcji. Dodatkowo warto wspomnieć, że w paru ujęciach jako miasto przyszłości na ekranie pojawia się Warszawa, co może cieszyć rodzime oko. Niestety, z zalet to by było tyle.

Fabuła żywcem czerpie ze swoich amerykańskich braci. Samo w sobie może nie musi to być wadą, ale tu dostajemy te oklepane przez lata elementy i to w co najwyżej średnim wydaniu. Pani detektyw jest więc samotnym wilkiem, który musi przeciwstawić się całemu światu. Jej przełożeni czy koledzy po fachu średnio mają z nią po drodze. Instytut zarządzający kopiami zapasowymi skrywa tajemnicę, której ujawnienie potencjalnie zatrząsłoby obecnie działającym systemem. Terroryści to wcale nie zaślepieni fanatycy, którym przyświeca tylko chęć szerzenia chaosu. Wszystko to już było. I spoko, to mogło by zadziałać, ale wykonanie jest poniżej średniej i tu leży pies pogrzebany. Samo śledztwo nie zaskakuje. W momencie gdy odsłaniają się kolejne fragmenty układanki i pewne relacje między bohaterami zostają ujawnione, to nic się z tym za bardzo dalej nie dzieje. Wszystko potraktowane jest po łebkach, byle dalej, do końca. Ok, jest parę dialogów między bohaterami, ale za bardzo nic z nich nie wynika. Szkoda, bo pytań o etykę czy filozofię (nie wspominając o genezie) związaną z punktami przywracania trochę jest, ale film ledwie to muska. Odniosłem też wrażenie, że dostęp do informacji w śledztwie dla pewnej osoby był cokolwiek podejrzany logicznie. Ostatecznie nie ma to większego znaczenia, bo film jest bardziej biegany niż chodzony, ale odczucie jest. Najgorzej i z dużym znaczeniem dla odbioru tego dzieła wypada aktorstwo. Główna bohaterka lata z jedną miną. Reszta postaci też nie jest specjalnie przekonująca. Niektóre sceny są wydukane bardziej jak szkolne przedstawienie niż film za konkretny hajs. Wpływa to na wagę niektórych scen. Przykładowo mamy momenty, gdzie niektórzy bohaterowie są bez aktywnego punktu przywrócenia, a w sumie średnio czuć, że jest to dla nich sytuacja stresująca. Owszem, coś tam patrzą, mówią, że nie czują się z tym komfortowo, ale na ekranie tego nie widać. Z tego można ładnie wyjść do dywagacji na temat śmierci, strachu, ale reżyser w ogóle nie postawił na tę stronę, więc klasycznie kończymy z niewykorzystanym potencjałem.

Kończę więc ze znanym z setek innych produkcji odczuciem, że film mógł być czymś więcej, ale nie jest. Aspekt rozrywkowy gra tu główną rolę, ale nie jest on ani specjalnie odkrywczy, ani dobrze zagrany. Wątki związane z samą ideą kopii zapasowych są zwyczajnie szczątkowe i służą za tło. Ogólnie, to ogląda się nieźle, bo, nie licząć aktorstwa, reszta jest relatywnie zjadliwa. Cieszy mnie, że nasi południowi sąsiedzi potrafili się karnąć na taką produkcję, ale to bardziej ciekawostka dla fanów gatunku niż nowy, poważny gracz na dzielni. Wstydu nie ma, a co najwyżej przekonanie, że nasza (mam nadzieję rychła) odpowiedź wcale nie musi być lepsza.