Koniec lat 80., Brooklyn. Większość tu to Murzyni (nikt jeszcze nie mówił o Afroamerykanach), ale pizzeria na rogu jest prowadzona przez Włocha, a sklepik należy do Koreańczyków. Właściciel pizzerii jest dumny ze swoich korzeni, ale i z tego, do czego doszedł i kim jest teraz. Nie ma żadnych uprzedzeń, a jego hasło brzmi "Rób, co do ciebie należy", bo wtedy nie będzie kłopotów. Ale z Koreańczykami jest inaczej – źle mówią po angielsku, prowadzą sklep od niedawna i windują ceny. Tak przynajmniej twierdzą czarnoskórzy klienci. Ale wszyscy jakoś żyją w tym kociołku, aż nadchodzi najgorętszy dzień roku. Ulice pulsują gorącem, ludzie są coraz bardziej podenerwowani, w powietrzu wisi awantura...