jestem wielkim fanem poprzednich trzech filmów w cyklu mockumentaries Guesta (nie wspominając o Spinal Tap), i mogę się tylko cieszyć, że For Your Consideration obejrzałem jako ostatni, bo wyraźnie odstaje od wcześniejszych tytułów. gdzieś się zgubiła ta lekkośc, ta bezpretensjonalność i ciepła satyra. tutaj zarówno scenariusz, jak i gra aktorska sprawiają wrażenie nieco wymęczonych. chyba nastąpiło już zmęczenie materiału, nie wiem.
ogólnie sytuacja z cyklem Guesta przedstawia się tak:
Waiting for Guffman - bardzo bardzo fajny
Best in Show - rewelacja, boki zrywać
A Mighty Wind - druga rewelacja, genialne piosenki
For Your Consideration - kiedyś musi się noga powinąć
oczywiście ten film jest "słabszy" w odniesieniu do normalnego poziomu Guesta, jeśli porównywać go ze średnią krajową to nadal mamy komedię nadprzeciętnie inteligentną, błyskotliwą, nienachalną i traktującą widza z szacunkiem. gorąco radzę jednak poznawać ww. filmy chronologicznie, bo wszystko, co ten film robi dobrze, każdy z wcześniejszych zrobił lepiej.