Ci dobrzy Amerykanie ( w osobie m.in superbohatera Johna Rambo ), biedni afgańczycy i źli
rosjanie. Taka otoczka filmu nie dziwi w kontekście daty powstania filmu ale i patrząc na cechy
wielu amerykańskich filmów. W gruncie rzeczy można wybaczyc jeżeli akcja to wynagradza.

O ile częsc pierwsza "przygód" Rambo jest na prawdę dobrym kinem akcji z fajną fabułą i
klimatem osaczenia , a częsc druga jedną z największych rozwałek w historii kina ( spadek
jakości fabularnej filmu ale wskaźniki śmiertelności na ekranie idą w górę ) to częsc trzecia w
moim odczuciu zawodzi i jest najsłabsza z trylogii ( nie zaliczam nowej odsłony pt. " John
Rambo" bo to nie jest klasyka kina akcji epoki VHS tak jak wymienione wyżej filmy ). Przez ok 40
minut nic się nie dzieje, jesteśmy świadkami prostych jak cep dialogów i niewybrednych żartów
w stylu że światło niebieskie świeci na niebiesko itp. Gra aktorska Stallone'a jest tutaj
ograniczona do minimalnego minimum i wciąż nie musi to byc zarzut jeśli ma nam to
wynagrodzic sama akcja czyli meritum takich filmów. Niestety akcja jest nie najwyższych lotów
nawet biorąc pod uwagę datę powstania filmu i ograniczenia dostępnej wówczas techniki. Może
film robił kiedyś wrażenie ale dzisiaj nie nazwałbym go ponadczasowym, zestarzał się mi
osobiście nie dostarczył zbyt wiele przyjemności

Ocena na 3/10 + 1 za spanielowaty wzrok Satllone'a i jego niewzruszoną pozbawioną niemal
mimiki legendarną minę :-P A więc "ujdzie" i to jest ocena raczej przez szacunek dla serii i aktora
grającego gł. rolę niż za samą jakośc filmu poniżej pewnego poziomu jaki jest w dwóch
poprzednich częściach a szczególnie w jedynce.