no bo tak dylan gra moją ulubioną jego płytkę desire co jest dosyć fajne napoprzetykane to jest ścinkami trocinami fabularyzowanymi z ginsbergiem naindyczonym jak zwykle jak również całą masą innych a zaawasowanych białasków co jest również w sumie super niby wszystko fajnie super ale trochę jednak słabe że białaskom poświęcono tak wiele a niosących wielce zacnego wirusa tak zwanego dżes gru jest tylu ilu w jednej biednej a zmarłej dosłownie pół roku temu damie soulu tej od killing me softly pani robercie flack gdzieś tam hen hen na odległych chórkach z tyłu dwudziestego szóstego planu