Skąd ten pomysł? Czy oglądając film o alkoholikach stwierdzicie, że niesłusznie przedstawia alkohol jako zło podczas, gdy wcale zły nie jest? Oczywiście, że nie. Bo nie każdy pijący alkohol popada w uzależnienie i rujnuje sobie życie. Ale niektóre filmy opowiadają akurat historię kogoś, kto w uzależnienie popadł, a chyba nikt nie wątpi, że tacy ludzie istnieją. Podobnie w "Requiem...", mówicie, że wszystko dla ludzi, że narkotyki nie są takie złe i tak dalej, ale czy film temu przeczy? On po prostu opowiada historię ludzi, którym nie udało się zachować kontroli ani w porę otrząsnąć, i chyba nikt nie wątpi, że tacy ludzie faktycznie istnieją. Tak więc zaniżanie oceny tylko z tego względu jest dość nierozsądne.
Na mnie film zrobił spore wrażenie, w ciekawy sposób ukazując ludzkie słabości i kruchość psychiki. Dodatkowo ostrzega przed jednym ze scenariuszy, który teoretycznie mógłby stać się naszym udziałem.
Są filmy, które problem narkotykowy prezentują o wiele ciekawiej i prawdziwiej.
Każdy film ma swoje błędy, a czasem rażące i ewidentne bzdury i niejednokrotnie z ich powodu zaniżam ocenę bo po prostu mnie drażnią. W tym przypadku nie orientuję się po czym źrenice się rozszerzają a po czym nie, ale nie miało to większego znaczenia bo te krótkie zmieniające się kadry przy zażyciu czegoś miały tylko dać do zrozumienia że ktoś wziął, w jakiś ciekawszy sposób niż zwykłe pokazanie gościa robiącego sobie zastrzyk. Nie zawsze chodzi o zachowanie maksimum realizmu. Co do infekcji faktycznie jest to dziwne, ale też nie na tyle rażąca rzecz żebym miał przez to niżej ocenić całość. W wielu filmach czy serialach widziałem motywy z podziurawionymi miejscami na ciele, chociaż niby jest ich tak wiele różnych które się nadają. Więc infekcja przedramienia dla mnie jako dla laika nie brzmi jak science fiction, chociaż być może jest.
Po prostu cały scenariusz tego filmidła zbudowany jest na nielogicznych "naciągnięciach" i bzdurach. Bez nich nie powstała by ta żenująca historia i tyle. Pomijając już kwestie techniczne- z jakiej paki czarny koleżka Jareda trafił do jakiegoś cholernego obozu pracy po tym jak złapali go na siedzeniu w poczekalni szpitala?:) Przecież to żałosne jest:)
Mi się podobał, nawet jeśli nie miał wielkiego przesłania. Nie wszystko musi być moralizatorskie, sztuka dla sztuki nie jest wcale zła (ale okej, to metafora, to nie film, który bym wielką sztuką nazwała).
Film był moralizatorski, ale robił to z subtelnością cięcia betonu. Powtarzany zabieg przyspieszenia czasu, wymęczony motyw Lux aeterna - stają się mykami studenciaka, który z wypiekami na twarzy odkrył filtry w Sony Vegas. Do tego przerysowane sytuacje w których bohaterowie kończą sprawiają komiczny efekt absurdu, nie łapiący za uczucia morał.
jak ty oceniasz filmy? bo wedlug ciebie sa bledy to odrazu 1? za sama muzyke i ujecia kamery ten film na starcie powinien mieć 7...
staram się oceniać obiektywnie, zwykle. W przypadku tego filmidła daję 1, by choć trochę zrównoważyć zupełnie niepoważne oceny jak twoja np.
Zaniżam średnią tego jak bardzo ludziom podobał się film bo ta średnia nie zgadza się z moją oceną filmu, w ten o to sposób radzę sobie z rzeczywistością jako dojrzały emocjonalnie człowiek
Ale zdajesz sobie sprawę, że cała ta zabawa ze średniami i ocenami sprowadza się do podwyższania lub obniżania noty danego filmu? Sorry, że musiałeś się tego dowiedzieć w taki sposób...
Na podstawie czego wnioskujesz że ludzi takich jak ty sztucznie zaniżających noty tego filmu jest mniej niż osób zawyżających, jeśli napiszesz że własnego przeczucia to kończę dyskusję z mentalnym 7 latkiem
Chłopaczku, wiesz gdzie ja mam czy kończysz czy zaczynasz "dyskusję" ze mną? :DD
Działa to też w druga stronę, ludzie którzy mówią, że ten film demonizuje narkotyki, pewnie styczność mieli tylko z marihuaną. Nikt chyba nie zaprzeczy, że heroina jest fajna, albo się ja bierze i umiera, albo odstawia i żyje dalej.
Nie, heroina nie jest fajna.
chodziło o nałóg, że mimo iż infekcja na ramieniu jest to on dalej aplikuje... bo nałóg jest tak silny, że nie może się powstrzymać... to nie może być naciągane, bo nawet jeśli samo uzależnienie tak działa (co mógłby ocenić tylko ktoś kto brał w takich ilościach), to można to traktować symbolicznie... każdy kto popada w uzależnienie mimo negatywnych skutków nie przerywa... alkoholik już pijany też nie wie kiedy powiedzieć sobie dość, ledwo się trzyma na nogach a pije dalej w danym momencie, traci pracę, niszczy rodzinę a pije dalej... dopiero czasem coś bardzo skrajnego to zmienia jak tutaj obcięcie ręki.. jeśli mało realistyczne w tej sytuacji to i tak świetnie obrazuje uzależnienia, - ludzie niszczą swoje zdrowie a nie przerywają..
Nie wiem, może nie jestem w stanie dostrzec tego "czegoś" w Requiem. Cóż począć.
Też uważam, że raczej nie celował w symbolizm i ogólnie podpisuję się pod Twoimi obiema wypowiedziami. Nie da się na poważnie traktować tego filmu, gdy ma się jakąś świadomość na temat narkotyków.
Jasne, ćpający wiedzą lepiej , zabawne :)
No ba! To oczywiste.
Wtf, jak można porównywać marihuanę do heroiny O.o
A jak można porównywać mężczyznę do kobiety, a mimo wszystko to się robi?
Okej ^^ Zrozum kontekst. Odnosiłam się do zdania "Śmieszno-smutna bajeczka z kategorii "dziewczyny, nie palcie marihuany bo amputują wam kończyny" - chodzi o wielką ignorancję kłującej różnicy między marihuaną, a heroiną, ten film nie jest o tym ;)
Okej, nie jestem elokwentna :c Nie porównanie, a danie znaku równości, this is it. Można porównać kobiete do mezczyzny, maryśkę do heroiny, ale nie dasz między nimi znaku równości. Przepraszam za chaotyczną wypowiedź.
Można porównać. Wszystko można porównać. Nie oznacza to od razu, że oba składniki, które ze sobą porównujemy mają ze sobą wiele wspólnego. Mogą się różnić. Heroina i marihuana mają ze sobą na tyle rzeczy wspólnych, że są uznane narkotykami. Natomiast w przebiegu działania, skutków zażywania i... ceny etc. różnią się.
A tego komentarza wyżej w którym się poprawiłam to już nie widać?
Już widać.
"główny bohater pomimo widocznej infekcji dalej daje w to samo miejsce, chociaż Matka Natura dała kable na całym ciele?" - Po pierwsze, mówisz jakby non stop korzystał z tego wkłucia po tym jak zaczęło się paprać a on jedynie raz wbił się w zainfekowaną żyłę. I był już wtedy mało kontaktujący z rzezcywistością. Po drugie, nie była to jedyna głupia rzecz którą zrobił Harry. On już nie myslał logicznie raczej. Jego kolega dość wyraźnie mu mówil, zeby nie ruszał tej ręki. Naprawdę dziwi Cię, że ktoś kto jest w ciągu robi głupoty? JA bym się raczej zdziwiła ze narkoman w ciągu myśli logicznie.
Wiadomo, że w ciągu robi się głupoty... Ale nie TAKIE głupoty, proszę Cię. Ropnie się zdarzają, mniejsza lub większa infekcja trafi się w końcu każdemu - da się ich pozbyć w domowych warunkach (większość ćpunów bez ubezpieczenia w USA właśnie tak sobie radzi). Film jest po prostu oderwany od rzeczywistości, żeby nie powiedzieć głupi... i tyle.
Jak miał się pozbyć w domowych warunkach, skoro jechali samochodem przez kraj? XD
Poza tym serio, facet posłał własną dziewczynę żeby się ku7wiła a Ciebie dziwi, że dorobił się ropnia na ręce?
Prostytucja za narkotyki to sytuacja ekstremalna, ale można się uprzeć, że prawdopodobna. Pukanie w (bolesny przecież) ropień to debilizm służący jedynie moralizacji mdlącym dydaktyzmem. Gdyby to był jeszcze zator... ale zator oczywiście jest mniej drastyczny wizualnie i cały dydaktyzm rodem z pozytywistycznej noweli szlag by trafił.
Jest tyle filmów, które radzą sobie z tematem lepiej. Nawet antyczne z dzisiejszego punktu widzenia "The panic in needle park" to film deklasujący "Requiem..." pod wieloma względami.
Dlaczego uważasz, że wysłanie swoje własnej laski na ku7wienie jest prawdopodobne a rozwalenie sobie ręki nie? Jeden debilizm jest Twoim zdaniem prawdopodobny a inny nie? Jak dla mnie Harry robił same debilne rzeczy więc żadna dla mnie nie jest nieprawdopodobna. Facet się sam zabija, zabija przy okazji najbliższych, nie ogarnia gdzie jest, belkocze coś bez sensu jadąc samochodem, ale nie, on ma nagle otrzeźwieć, lecieć do apteki i poprosić o środek do leczenia rączki. Sensowniej zachowywał się jego kolega, który wyraźnie mu mówił, żeby tę rękę ogarnął.
Nie znam nikogo z dłuższym stażem, kto nie reagowałby na kultowy ropień z (conajmniej) rozbawieniem. Ba, o tym filmowym odpowiedniku policyjnej pogadanki na godzinie wychowawczej przypomniałam sobie oglądając ostatnio animowane wspomnienia byłego heroinisty z USA, który... również, kompletnie przy okazji, wyśmiewał Requiem. Jeśli zarówno czynni, jak i byli (czy wedle monarowskiej nomenklatury - w remisji) narkomani wyśmiewają gremialnie scenę w filmie - o czym to świadczy?
I żeby nie było, naprawdę da się to zrobić lepiej. Z tego co pamiętam, w książkowym Trainspotting też jest amputacja, bez mdlącego patosu i robienia ludziom wody z mózgu. Tylko, że tam historia kończy się dla Swanneya relatywnie dobrze, na udawaniu weterana zarabia lepiej niż na dilowaniu, więc moralniaka się z tego nakręcić bez zmian nie da :D Moralna ambiwalencja Aronofsky'ego nie interesuje, tu musi być narracyjnie przedwojenna melodrama. Ja jednak dziękuję, ale postoję.
Anyways, pytałas osoby czynnie biorące czy od paru lat czyste? Bo to jest spora różnica.
Cóz, nie podoba Ci się film, masz do tego prawo, chociaż mnie osobiście dziwi, że widzisz tu patos i melodramat. W ogóle nie podchodzę do tego filmu jako do dokumentu o ćpaniu, ale do opowieści o tym, jak ludzie próbują bezskutecznie uciec od rzeczywistości. Może dlatego mi nie przeszkadza to, że jest jaki jest.
Znam ludzi którzy w tym stanie co Harry obcinali sobie kończyny bo byli przekonani, że im coś łazi w żyle. Także nic mnie nie zdziwi.
Film jest niezły, choć dramatyczny i przez to może wydawać się naciągany. W prawdziwym życiu zdarzają się jednak podobne historie. Biedne ćpuny z Rosji, których nie stać na herę, wπierdalają się w domowej roboty dezomorfinę, a potem obserwują, jak gnije im ciało i walą dalej. Zanieczyszczoną dezomorfinę, uzyskaną domowymi sposobami, nazywa się w Rosji "krokodyl", bo przy gangrenie ciało gnije i robi się zielone. Jest masa filmów w internecie, jak ćpuny z Rosji kłują się w czerwono-zielone, gnijące mięso.
Możesz stukać kreski weekendowo ze znajomymi, robić przy tym w korpo, zgarniać kasę, mieć życie towarzyskie, "dobrze przy tym funkcjonować" i reagować rozbawieniem na ten film. Możesz też raz na kilka miesięcy wrzucać papierek na dziąsło i zgrywać oświeconą, opowiadać znajomym, że psychodeliki mogą zbawić świat (modny temat od kilku lat). Ale ludzie, którzy walą po kablach staczają się szybko i nie ma wysokofunkcjonujących narkomanów wπierdolonych w herę. Kradzież, prostytucja, upodlenie to dla takich chleb powszedni.
Moralizatorski ton filmu może bawić, ale jeśli spełnia swój cel, czyli zniechęca ludzi do ćpania, to bardzo dobrze. Narkotyki to je ba ne gó wno i nie znam osoby, co ćpała/ćpa i ma inne zdanie. Jest to strata pieniędzy, zdrowia, czasu. Ludzie, którzy dorabiają ideologię do ćpania, dla których ćpanie to lajfstajl i myślą, że są "wtajemniczeni" (kur wa w co, w swoje paranoje? XD) to małolaci, którzy w pewnym momencie życia ogarną, że mają bałagan na strychu i ostatnie kilka/kilkanaście lat prze je ba li. Albo się odkleją, jak robią dużo tematu i hooya nie ogarną. Nie musi być dramatycznie, żeby było chu jo wo.
Narkotyki się demonizuje i bardzo dobrze. Polacy nie potrafią korzystać z alkoholu, to na hooy im kolejne używki.
w punkt!!
Brawo wreszcie jakiś rozsądny komentarz bo to co ludzie wypisują wyżej to jakiś żart :)
To nie film jest głupi, tylko bohater.
Polecam oglądać na https://cdafilmy.online
Osobiście znam osobę która przyspala pijana z noga oparta o kaloryfer, z babla zrobiła się rana, później rana z ropa ogólnie coraz gorzej, ale ze ów człowiek był w alkoholowym ciągu nie chciał iść do lekarza, ból zapijał Jedynym znanym mu lekarstwem, do lekarza trafił gdy już nie mógł ruszać z bólu zupełnie, wycięli ogromny kawał mięsa ale nogę udało się uratować. Także w mojej opinii motym z ręka nie jest naciągany, ba ! Myśle ze nie jeden ćpunek tak skończył.