6,6 38  ocen
6,6 10 1 38
Requiescant
powrót do forum filmu Requiescant

"Requiescant (in pace)" tłumaczy się z łaciny jako "rest in pace" (spoczywaj w pokoju), lecz dystrybutorzy woleli bardziej chwytliwy tytuł, który na szczęście również pasuje do treści: KILL AND PRAY - ZABIJAJ I MÓDL SIĘ!

Spaghetti western był gatunkiem przez wiele lat pogardzanym. Niesłusznie, gdyż udało mu się stworzyć własną mitologię, niezależną od amerykańskiej. Na pierwszy rzut oka włoskie westerny są po prostu bardziej okrutne i nihilistyczne. Lecz gdy przyjrzymy się bliżej, dostrzeżemy coś więcej, mianowicie zaangażowanie ideologiczne. W niektórych włoskich produkcjach tendencje anty-burżuazyjne i pro-komunistyczne są mniej widoczne, w niektórych bardziej.

Do niedawna za sztandarowy western zaangażowany uznawałem KULĘ DLA GENERAŁA (1966) Damiano Damianiego, reżysera klasy A, wyspecjalizowanego w krytycznym dramacie politycznym. Teraz jednak zastanawiam się, czy zaszczytny tytuł "najbardziej marksistowskiego westernu" nie należy się właśnie REQUIESCANT, a to za sprawą imprimatur, udzielonego przez Pier Paolo Pasoliniego.

Czołowy lewicowiec kina włoskiego wystąpił w filmie wraz ze swoimi ulubionymi aktorami. Ninetto Davoli i Franco Citti grają typowe dla siebie role: pierwszy jest radosnym, roześmianym chłopcem, służącym dobrej sprawie, zaś drugi - wręcz przeciwnie. Dlań z niego straszny. Strzela do nieuzbrojonych Meksykanów i nie potrafi uszanować reguł fair play, za co zostaje przykładnie ukarany. Odtwarzany przez Cittiego zbir to typowa postać pomagiera złego szefa, na szczęście nie pozbawiona rysu oryginalnego. Nosi ze sobą drewnianą laleczkę w czerwonej sukience i tylko ją darzy szczerym uczuciem.

Sam Pier Paolo wciela się w księdza, przywódcę wyjętych spod prawa meksykańskich chłopów. Pełni rolę mentora bohatera, wskazując mu drogę właściwego postępowania. Dostrzega w nim potencjał na dzielnego przywódcę i w finale przekazuje mu dowództwo.

Czarny charakter filmu jest rzecz jasna wrednym sadystą, lecz tym razem mocniej niż zwykle podkreśla się jego arystokratyczne pochodzenie. Ferguson (Mark Damon) to kapitalistyczny wyzyskiwacz, istny krwiopijca, co zostaje podkreślone przez trupio blady make-up oraz czerwoną pelerynę a la Hrabia Drakula! W finale demoniczny arystokrata wygłasza długą tyradę, odmawiając niższym stanom prawa do wolności, uznając je za niezdolne do samostanowienia. Bohater nie próbuje dyskutować z tezami Fergusona, tylko rozprawia się z nim w tradycyjny sposób, niemniej samo poruszenie kwestii ideologicznych w tak jawny sposób zasługuje na uznanie.

Film nie zamienia się przy tym w propagandowe dziwactwo. Twórcy dbają o zapewnienie widzowi rozrywki ostrzejszej, niż ma to miejsce w produkcjach amerykańskich. Dużo strzelanin z udziałem obowiązkowego w każdym spaghetti-westernie karabinu maszynowego, trochę tortur i seksu. Znalazło sie nawet miejsce na akcent homoseksualny! Ferguson namawia swego przystojnego podwładnego, by zrezygnował z kobiet, które są gatunkiem podrzędnym, zdeterminowanym przez biologię i niezdolnym do wyższych uczuć.

Heros wypada dość nietypowo, a przez to ciekawie. Lou Castel, najbardziej znany z PIĘŚCI W KIESZENI (1965) Marco Bellocchio i wspomnianej już KULI DLA GENERAŁA, wyglądem przypomina nie typowego macho, tylko chłopaczka, który ma więcej szczęścia niż rozumu. Przynajmniej na początku, gdyż w miarę rozwoju fabuły mężnieje i - co ważniejsze - nabiera świadomości klasowej.

Dziwi w tym wszystkim wątek religijny. Walczący ksiądz; modlenie się nad ciałami ofiar, zapewniające bohaterowi przydomek Requiescant; wreszcie książeczka do nabożeństwa, która zatrzymuje kule zabójcy (ciekawe, w jakim filmie wykorzystano ten chwyt po raz pierwszy?). Połączenie marksizmu z chrześcijaństwem wydaje się łączeniem ognia z wodą, ale przecież dla Pier Paolo Pasoliniego to nic nowego. W EWANGELII WG ŚW. MATEUSZA przedstawił Jezusa jako rewolucjonistę, wyglądem przypominającego Che Gevuarę.

ocenił(a) film na 9
Vuzz

Zdjęcia z filmu na moim blogu. Zapraszam!