Film mi się podobał, ale myślę, że jest bardziej skierowany do fanów gry. Ja do takowych się zaliczam i bardzo lubię to uniwersum. Muszę jednak przyznać, że minęły wieki odkąd ukończyłem RE4 i RE5.
Degenerację również oglądałem w 2008 roku. Także małe pytanko do bardziej wnikliwych. Kojarzy ktoś do czego nawiązuje Ada w rozmowie z Leonem, gdy pierwszy raz się widzą?
Zadaje pytanie kiedy dokończą to na czym stanęli tamtej nocy :) Nie kojarzę, a nurtuje mnie to :D
przybij piątkę, tez mi to dało do myślenia, ale przypominając sobie sceny z RE2 prawdopodobnie Adzie chodziło o to:
wersja z RE2: http://www.youtube.com/watch?v=Af0SXZLXVXw
wersja z RE The Darkside Chronicles: http://www.youtube.com/watch?v=NpNywvSspfY&feature=related
Możliwe, że masz rację, ale jednak myślałem, że chodziło o jakąś scenę z RE4 bo też mieli tam wiele wspólnych wątków, a jakby nie patrzeć fabularnie czwórce bliżej do fabuły filmu. Cóż będzie trzeba sobie kiedy odświeżyć :)
ja jestem w trakcie odświeżania RE2 na PSXa (siedzę w domu na chorobowym, także trzeba coś robić), później biorę się za RE: Code Veronica na PS2, której nigdy nie ukończyłem.
A ja grałem tylko w te tytuły, które wyszły na PC bo konsoli nie posiadam. Więc oczywiście czekam na szóstkę :)
Najlepsze sa stare residenty czyli Resident evil 1,2,3, Code veronica, Resident evil remake,
resident evil 0. Te nowe czesci czyli resident evil 4,5,6 oraz racoon city nie sa juz z gatunku survival horror
tylko gra akcji. Wiadomo jest znacznie gorszy klimat, ale zmienili to tylko dlatego, ze jako gra akcji sie lepiej sprzeda kosztem duzo gorszego poziomu. O ile jeszcze w Re 4 to była jakas nowość, to Re 5 i Racoon city to już nie bawi. Z horroru nie zostało nic.
To fakt. Ale i tak te gry nie są złe. Czwórka była grą akcji z elementami horroru i przy niej bawiłem się świetnie. Przy piątce jednak to już stricte gra akcji to i mniej frajdy było. Mimo to lubię te gry i liczę, że jeśli szóstka nie wróci do klimatu pierwszych, to chociaż niech będzie na poziomie czwórki :) Tak czy siak nigdy nie zapomnę przerażającego Nemezisa i jego "STARS" :D
Ja grałem po kolei w każdą część jak wychodziły wiec dla mnie 3 część była gorsza od 1 i 2, które były kultowe pod względem atmosfery. Znam ludzi co zaczynali od 3 wiec rozumiem ich zachwyt nad tą częścią,
po prostu to co sie widzi pierwsze jest milej wspominane. Ale fakt faktem jedynka i dwójka byly przed nią i są lepszymi grami. Są bardziej przerażające. Jest wiecej momentów, że można sie wystraszyć. Często wracałem do 1,2,3 cześci.
Co do czwórki tez sie świetnie bawiłem, ale to była dla mnie gra na jeden raz. Mimo że była tam ponura sceneria to już nie był survival horror, nie było tego klimatu, zaskakujących momentów, nie było szukania przedmiotów czy zagadek.
Było to coś nowego, dynamiczniejsza rozgrywka, gra akcji, podział na strefy, walki z bossami więc i tak w miarę zostały oczekiwania spełnione choć w porównaniu do starej trylogii był zawód.
Jeśli ktoś szuka gier survival horror w stylu starych residentów to obowiązkowe są:
Resident evil code veronica 2000 emulator
Resident evil remake 2002 emulator
Alone in the dark 4 2001
Silnet hill 1999
Silent hill 2 2001
Ja swoją znajomość z serią Resident Evil zacząłem (tak de facto) od dema dwójki i muszę przyznać, że dwójka jest zdecydowanie lepsza od trójki. Ostatnio nawet odświeżyłem sobie Resident Evil 3 i fabuła wydawała mi się znacznie bardziej naciągana niż w prostej historii z 1 i 2. UBCS, Nikolai, tworzenie serum dla Jill, śmierć Dario na początku gry - wszystko to momentami wydaje się śmieszne. Najmocniejszą stroną był Nemesis i jego ciągłe deptanie po piętach.
Czwórkę bardzo sobie cenię, co kilka miechów przechodzę po raz kolejny, ale nie jest to istotnie survival-horror. Najstraszniejsze momenty to sekwencje po zmroku, we wiosce, w czasie deszczu. Sam pomysł z Ashley, ciągłym ratowaniem, ściganie się z czasem w związku z Las Plagas - to w pewnym sensie bije na głowę nie tyle niedociągnięcia z RE3 co w ogóle wydaje się odrealnione w grze, która już z samego założenia (zombie, mutacje, pasożyty) jest odrealniona.
Piątka też była całkiem przyjemna, ale już w ogóle pozbawiona horroru. Twórcy nie pokusili się nawet o jakieś klasyczne "BU!" w stylu przeciwnika wyskakującego z okna (albo z piekarnika jak w RE4). Nie mówiąc już o tym, że niemal na każdym kroku zrzyna co popadnie z czwórki: bossowie, motywy, nawet przeklęta sceneria jest (tak jakby) kopiowana z poprzedniczki.
Degeneracja jako film stanowiła ukłon wobec "starej szkoły" Resident Evil, Damnation to jeszcze większy ukłon (z pełną opinią wstrzymuję się do obejrzenia czegoś więcej niż fragmenty). Twórcy obiecali (trzymam ich za słowo), że w szóstce ma powrócić klimat survival-horror. Z dem wynika, że s-h trafiło się kampanii z Leonem, kampania Chrisa to kontynuacja pomysłu z piątki, a tego trzeciego to mieszanka obu. Obawiam się tylko, że "survival-horror" nie idzie w parze z "co-op" - inna mentalność, mając NPCta czy znajomego za plecami, nie odczuwa się tej presji bycia pozostawionym samemu sobie przeciwko hordzie wygłodniałych zombi, z jednym zapasowym magazynkiem w kieszeni i strachem przekroczenia progu kolejnego pomieszczenia.
ORC? To była gra niezamierzona dla fanów RE, tylko dla wielbicieli strzelanek z systemem zasłon, mająca ściągnąć więcej $$$ z rynku gier akcji.
Njabardziej spartolili sprawę z filamami kinowymi, tak jak pierwsze dwie części trzymały poziom i okazywały nieznane wątki i sprawnie jako takołączyły fabułe gry tak zrobienie z tego masowej apokalipsy i taśmociągu gdzie na ziemi zostaję tylko garść ludzi już nie jest taka zabawna...zepsuło to klimat gry i serii, te animowane są o wiele ciekawsze i z większą masą klimatu typowo residentowego niż te grane normalnie.
Podsumowując wolę klimat, uganiania się za minionami Umbrelli wiedząc, że może to mieć happy ending niż wiedzieć, że co się nie stanie to i tak ludzkość zgubiona jest jak w filmie :)
Pierwszy filmowy Resident Evil jakoś jeszcze realizował koncepcję z gry i momentami potrafił przerazić. Drugi też jeszcze jakoś pasował - był Nemesis, Alice jakby stanowiła dobrą wersję Weskera, miasto opanowane przez zombi. Jako fan (z niższej półki) przymykam oko na ograniczony związek z grą. W trójce zrobili z Alice Nemesisa pełną parą - sterowany komputerem mutant światowa apokalipsa i spustoszona Ameryka (mokry sen Talibów, *ba dum tss!*) co nijak się nie imało chyba żadnej z dotychczasowych Residentów ani z konsol ani z PCta. Czwórka miała przywrócić serię do growego pierwowzoru i przywróciła o tyle o ile pojawił się Wesker i totalny rip-off scen z Resident Evil 5 (gry). Nie rozumiem dlaczego przy okazji Afterlife, Capcom po raz kolejny "pobłogosławił" producentów, ten film nie potrafił przestraszyć, a próby zastosowania 3D wyglądały miejscami śmiesznie. Jako naiwniak oczywiście dołączę sobie do kolekcji Retrybucję, chociaż prawidziwy podtytuł powinien być "Wojny Klonów". Generalnie im dalej... tym gorzej...