Wyraźnie w filmie jest postęp w porównaniu z "Resident Evil: Degeneracja" z 2008 roku. Zdecydowanie lepsza oprawa graficzna i fabuła. Wreszcie oglądało się to bardziej jak film, niż jak długą wstawkę FMV z gry na PC czy konsole. Choć oczywiście jeszcze musi minąć wiele lat aby filmy komputerowe wyglądały tak dobrze jak prawdziwe filmy. Ale jest zdecydowanie lepiej niż w przypadku wspominanej poprzedniej części czyli "Resident Evil: Degeneracja". Wreszcie postacie poruszają się i chwilami wyglądają jak prawdziwi ludzie. Również budynki i sceneria wyglądała bardziej realistycznie.
Natomiast co do fabuły... dziwny pomysł z umieszczeniem akcji w jakimś kraju na wschodzie, chyba nawet fikcyjnym kraju, bo nigdy o Slavii nie słyszałem, tym niemniej nie rozumiem po co mieszać w to temat ZSRR i jego upadku poprzez oddzielenie się państw, które do niego należały... Dużo ciekawiej by było gdyby akcja filmu działa się w USA czy w Japonii, niż w jakimś fikcyjnym państewku na wschodzie bo klimat tej wojny bardziej przypominał klimat II wojny światowej niż współczesności, a film przecież dzieje się w 2011 roku. Ale za to było krwawo. Zombie jest tutaj niewiele, a znacznie więcej było tych potworów bez skóry (wybaczcie mi, ale nie pamiętam jak się nazywały). Plus również za te wielkie, przerośnięte i umięśnione mutanty - pewnie też mają jakąś nazwę, ale nie grałem we wszystkie części Resident Evil i ich nie znam, nie mam też pewności czy w którejś z gier pojawiły się. Choć też nie rozumiem - to były jakieś mutanty czy tajna broń rządu w przypadku ataku?
Podsumowując: produkcja godna uwagi. Lepsza od poprzedniej części. Choć zombie tu niewiele, to fani zombie-movies powinni być usatysfakcjonowani. Oceniam na 6/10.