zmarnowanej szansy na ciekawszy i bardzo dobry film. A tak niewiele zabrakło.
Film trochę pruje się w zakończeniu.
No bo czemu miała służyć scena operowa? Spalenie taśm można było wykonać inaczej i do tego bardziej spektakularnie i wymownie? Opera nie umarła przecież.
Czemu poza zemstą miała służyć scena sądowa?
No i po co ten pogrzeb wybitnej aktorki? Ni przypiął ni przyłatał. Teatr żyje i ma swoich aktorów, często wybitnych. Po co powtarzać to co było na początku?
I do tego jakaś niemiecka okupacja.
Jakby reżyserowi zabrakło pomysłu z zakończeniem.