2 rzeczy, które mnie totalnie odrzuciły:
- reakcja córki na info o chorobie i szybkie do widzenia,
- zabranie psa na finale (to mnie mocno zdenerwowało).
Może powinnam dać się ponieść metaforze, wizji smutku połączonego z dramatem tego kina, ale nie do końca potrafię.
Oczywiście 7/8, sam Depp wstrzymał mego serca bicie. Zresztą ten film ma swoją magię i dziwię się, że jeszcze nie zyskał większej popularności.
PS. niech mi ktoś sensowne wytłumaczy kwestię psa, bo ja wciąż się o niego martwię