Nie tego się spodziewałem. Film straszny i piękny jednocześnie. Przerysowany i boleśnie prawdziwy. Przy tym oszałamiający wizualnie. Dziwny format obrazu tylko zwiększa wrażenie jednocześnie zamknięcia i przestrzeni. Chwyty rodem z Terry’ego Gilliama i Del Torro nadają mu wymiar wręcz fantasy. A jest to film o bezduszności, cierpieniu, indoktrynacji i buncie. O brudzie i doczesności. Czuję się po nim jak królik rozjechany na autostradzie.