Teraz już się takich filmów niestety nie kręci... Generalnie film zaporzycza główny pomysł z "Night of the Creeps", ale inspiracje "The Thing", "From Beyond" i "The Deadly Spawn" (i innymi) też są widoczne. Przyjemnie mi się to oglądało, ale film mógłby właściwie być trochę lepszy. Co nie zmienia faktu, że dobrze się na nim bawiłem :)
PS. Najlepszy jest fakt, że James Gunn wcześniej miał duże związki z wytwórnią Troma, czego po "Slither" za bardzo nie widać (to dlatego, że przeciętny film z tej wytwórni ma budżet mniejszy co najmniej o dwa zera), ale jedna z bohaterek ogląda w TV "Toksycznego mściciela", sztandarowy film z Tromy :)