PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1460}
6,9 59 427
ocen
6,9 10 1 59427
7,6 19
ocen krytyków
RoboCop
powrót do forum filmu RoboCop

Organiczny świat

ocenił(a) film na 8

Film pod koniec zaczyna się nieco sypać (Clarence bezczelnie przychodzący do Dicka, szybciutka końcówka z asekuranckim strajkiem policji). Straszą również czasem ubytki techniczne (zwłaszcza okropna animacja poklatkowa czy tekturowe lokalizacje). Nadal jednak RoboCop posiada jedną z najbardziej szczegółowych wizji świata przyszłości. Brudne, nędzne i zniszczone Detroit, lecz tak witalne, pełne codziennych, zwykłych i niezwykłych zdarzeń. Ba, cały świat jest tak wykreowany! Tam zepsuje się coś na stacji kosmicznej, którą wizytuje prezydent, tutaj coś nie tak pójdzie z próbą lasera, gdzie indziej zostanie sparodiowana reklama gry planszowej dla całej rodziny - nuklearna zagłada. A wszystko oparte o ostrą i prawdziwą satyrę na postęp, Amerykę, politykę oraz niepewną przyszłość. Pod tym względem można powiedzieć, że RoboCop jest wręcz przełomowy i wizjonerski.
Świat to jednak za mało i aby mógł żyć potrzeba postaci z krwi i kości. RoboCop ma takich na pęczki: żądny władzy biznesmen, prosty policjant, król oprychów - to tylko ogólniki i suche frazesy oraz stereotypowa galeria postaci. Ale jak to pięknie wygląda, jak aktorzy dają z siebie wszystko, jak to zimne Detroit na skraju upadku dzięki nim zyskuje. Widz od początku seansu czuje, że wpadł w szambo po sam czubek głowy. Ludzkie życie jest już trzecio, a nawet czwartorzędną sprawą, korporacje zjadają na śniadanie nawet służby porządkowe, w mieście szerzy się bezprawie, a policjanci padają jak muchy.
Brutalny świat wymaga brutalnych środków. Prawdopodobnie RoboCop straciłby większość uroku bez eRki i tych eksplodujących, dymiących, rozpuszczających się i dziurawionych ciał. Do teraz mam w pamięci okrutną i brutalną scenę egzekucji Murpha albo przemianę jednego z bandziorów w potwora.
Do tego ikoniczny design, tandeta, którą kupujesz tak samo jak lata temu Maczugi czy gwiazdki z MilkyWay, legendarny soundtrack czy w końcu kultowy już tekst: "Dead or alive".
Już za dzieciaka miałem nos do klasyków. Nawet jeśli w niektórych aspektach się postarzał i wydaje się dość krótkim filmem, to nadal jest to sztandarowa produkcja lat 80! Osiemdziesiątych! Film, który powinien być puszczany wszystkim, chcącym zaistnieć w świecie saj faj w bez zbędnego i natrętnego CGI oraz z głową pełną pomysłów.
Przepięknie organiczny, maksymalnie brutalny, ale również niepozbawiony drugiego dna (zasłaniałem usta na scenie, w której Murph odwiedza pusty dom). Najlepszy film Verhoevena i jeden z najlepszych saj faj w moim życiu.

PS: Dlaczego Verhoeven nie wyreżyserował jakiegoś Obcego?!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones