Od początku byłem przekonany, że nie dorówna oryginałowi ale nie sądziłem, iż można przerysować coś, co z założenia jest freakshowem. Brak tamtego klimatu, muzyka niby ta sama a jednak inna. Trudno, przynajmniej mogłem zobaczyć Tima Currego pierwszy raz od długiego czasu. Choćby dlatego nie żałuje (tak bardzo).